Nie zaznasz spokoju

Nie zaznasz spokoju

Były mąż oskarża Beatę M. o zamordowanie własnego dziecka, choć w chwili samobójstwa Patryk mieszkał akurat z ojcem Beata M. czuje się czasami jak Józef K. z „Procesu” Kafki; były mąż oskarża ją o najcięższą zbrodnię – zamordowanie własnego dziecka, choć w chwili samobójstwa Patryk mieszkał akurat z ojcem. Od tamtego tragicznego zdarzenia minęły prawie dwa lata, śmierć syna powinna wyciszyć emocje i konflikt między byłymi małżonkami. Ale 44-letni Dariusz Komorowski z każdym dniem nakręca spiralę zarzutów. Ostatnio wystąpił publicznie z transparentem, na którym widnieje portret 18-letniego Patryka i wypisane dużą czcionką zdanie: „Zamordowany przez własną matkę i mafię Sądowo-Prokuratorską Rzeczypospolitej Polskiej Patryk Komorowski”. Protest przed Prokuraturą Okręgową w Olsztynie zorganizowała grupka ojców, których pozbawiono praw rodzicielskich, choć ojciec Patryka takie prawo miał. Ale ważny był efekt; jego zdjęcie z transparentem znalazło się na czołowej stronie „Gazety Olsztyńskiej”. Redaktorzy nie zadali sobie trudu, by skonfrontować oskarżenie z Beatą M., wyraźnie zidentyfikowaną matką Patryka. Ile jeszcze będzie mnie prześladował? Taki sam napis jak na transparencie od kilku tygodni Dariusz Komorowski wozi naklejony na bagażniku swego wysłużonego samochodu. Gdy znajoma powiedziała o tym Beacie, ta znów wpadła w popłoch. Poszła do prokuratora, ale ten poradził jej zgłosić się na policję. Biskupiec koło Olsztyna to małe miasto, łatwo więc samochód odnaleźć i przesłuchać jego właściciela. Dyżurny policjant przyjął zgłoszenie i wysłał do sądu. Tam Beata M. miała wpłacić 300 zł, żeby uruchomić cywilną procedurę, i dopiero wtedy sąd mógłby nakazać policji sprawdzić jej doniesienie. Ale 300 zł to dla niej pół miesiąca życia, więc nie wpłaciła. Nie minęło wiele czasu, gdy sąsiadka przyniosła gazetę ze zdjęciem protestującego Dariusza. – Ile on jeszcze będzie mnie prześladował? – zapłakała kobieta, bo pamiętała słowa byłego męża, że „nie zazna spokoju”. – Nie odpuszczę tej sprawy, żeby chociaż była przestrogą dla innych – nie ukrywa swych intencji Dariusz Komorowski. Ma na myśli nie tylko byłą żonę, lecz także organy ścigania i cały wymiar sprawiedliwości, począwszy od miejscowego, a na Sądzie Najwyższym kończąc. Bo to SN nie uwzględnił jego apelacji od drugiego wyroku za groźby karalne, za które spędził półtora roku w więzieniu. – Niektórzy radzą mi wziąć kałacha i wyrównać rachunek krzywd, ale ja wolę bez przemocy – wykazuje dobrą wolę Komorowski. O swojej byłej żonie ma jak najgorszą opinię, którą podziela jego starszy brat Grzegorz z Kanady oraz ich matka, była teściowa Beaty. Przekonują, kogo się da, że to ona jest winna samobójstwa Patryka. – Zrobili ze mnie złą matkę, która miała pięciu kochanków – powtarza zarzuty. Wyszła za starszego o pięć lat Dariusza jako 19-latka, a w 1989 r. urodził im się Patryk. On twierdzi, że wyjeżdżał poza Biskupiec zarabiać na chleb, a ona go zdradzała, bo raz ją przyłapał. Ona przyznaje się do błędu młodości, ale zapewnia, że chciała ratować ich związek, na kolanach błagała męża o przebaczenie w imię syna, by ten miał pełną rodzinę. Kupili stary dom w pobliskim Rzecku, gdzie chłopiec dorastał, ale nie doświadczał beztroskiego dzieciństwa. Ich sąsiad wspomina, że się nie dobrali i już dawno powinni się rozejść. Kiedy oboje byli w domu, dochodziło do awantur, interweniowała policja. Spokojniej robiło się, gdy Dariusz wyjeżdżał do pracy w Gdańsku, a potem do Olsztyna, gdzie sprzedawał wycieraczki samochodowe. Beata okresowo pracowała jako opiekunka społeczna i wspomina, że nie zaniedbywała obowiązków matczynych. A że chłopak czasami wpadał do babki coś zjeść? Skoro mieszkała obok szkoły, więc do niej zachodził. Zamieszkał tam jednak podczas drugiej odsiadki ojca, już po rozwodzie rodziców. Bandyci, wypuśćcie tatę Pierwszy wyrok, rok w zawieszeniu na cztery lata, Dariusz dostał w 1998 r. za to, że od siedmiu lat „znęcał się fizycznie i moralnie nad swoją żoną Beatą Komorowską” (tu szczegóły). Byli świadkowie, interwencje policji i pogotowia, obdukcja lekarska. Zeznawała np. 20-letnia Monika, siostra cioteczna Beaty. Powiedziała przed sądem, że podczas awantury Darek uderzył Beatę, ale nie widziała, że Beata uderzyła w twarz Darka. To ważny szczegół, dziś eksponowany przez Komorowskiego. Odwieszono mu wyrok trzy lata później; odsiedział niecały

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 24/2009

Kategorie: Reportaż