Młody niemiecki polityk swoimi pomysłami kolektywizacji trafił w czuły punkt: rosnące nierówności społeczne O Niemcach i ich samochodach można pisać całe tomy opowieści. I choć w ostatnich latach skandale wokół oszustw przy danych o emisji spalin naraziły na szwank wizerunek motoryzacyjnych gigantów, biznes motoryzacyjny nadal jest dla wielu mieszkańców kraju nad Szprewą powodem do dumy. Volkswagen i jego liczne marki jako samochody dla szerokich mas, Porsche, Daimler-Mercedes, Audi i BMW są synonimami wyrafinowanego luksusu. Teraz jedna z tych pereł niemieckiego kapitalizmu stała się symbolem w debacie politycznej, która porusza cały kraj. A wszystko za sprawą wywiadu, jakiego udzielił Kevin Kühnert, 29-letni szef młodzieżówki socjaldemokracji (SPD), współrządzącej w Berlinie jako mniejszy partner koalicji z chadecją (CDU/CSU). Kühnert wprowadził do debaty publicznej, i to tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, możliwość wywłaszczania i kolektywizacji dużych koncernów oraz długofalowego odejścia od systemu kapitalistycznego. „Dla mnie drugorzędne jest to, czy na szyldzie firmowym BMW widnieje napis »państwowa firma motoryzacyjna« lub »spółdzielczy producent samochodów«, czy też kolektyw zadecyduje, że BMW w tej formie nie jest już potrzebne. Podział profitów musi być demokratycznie kontrolowany. To zaś wyklucza istnienie nie kapitalistycznego właściciela przedsiębiorstwa – mówi Kühnert i formułuje kluczową kwestię. – Bez kolektywizacji kapitalizm nie może zostać przezwyciężony”. A ma zostać przezwyciężony, choć nie przez rewolucję, ale w drodze „ewolucyjnej”. Przykład koncernu motoryzacyjnego BMW podsuwają Kühnertowi dziennikarze wpływowego tygodnika „Die Zeit”, uchodzącego za liberalny także w kwestiach gospodarczych. „Samochód nie powstaje ani bez tego, kto go wymyśli, ani bez tych, którzy go wyprodukują. Dlaczego zatem dziesiątki tysięcy ludzi wytwarzających tę wartość zbywane są tylko zapłatą wynegocjowaną w warunkach zależności? Dlaczego nie posiadają takich samych udziałów w przedsiębiorstwie?”, pyta Kühnert. I dodaje, że nie chodzi tylko o branżę motoryzacyjną: „Zasada jest niezmienna: to, co definiuje nasze życie, powinno znajdować się w rękach społeczeństwa i powinno być zarządzane w sposób demokratyczny”. Jako przykład podaje choćby potężną władzę internetowych gigantów, dysponujących ogromnymi zasobami danych. Przy czym Kühnert nie jest przeciw rynkowi jako takiemu: „Socjalizm też będzie musiał działać według mechanizmów rynkowych”. Jednak „celem jest demokratyczna kontrola tego, jak pracujemy i co produkujemy”. I można dodać: gdzie mieszkamy. Nawiązując bowiem do problemu rosnących cen najmu mieszkań i powstałej w związku z tym w Berlinie inicjatywy, która chce wywłaszczyć koncerny nieruchomościowe, Kühnert powiedział: „Mieszkanie to jest podstawowa potrzeba. Każdy musi gdzieś mieszkać. Myślę, że nie jest uzasadniony model biznesowy, by na swoje utrzymanie zarabiać miejscem zamieszkania innych ludzi”. Wrzenie w koalicji Takie słowa nie mogły pozostać bez reakcji. „Już długo nie dyskutowano tak zażarcie na temat nierówności w społeczeństwie”, komentuje „Spiegel”. Do słów Kühnerta odnoszą się oponenci polityczni, wpływowi publicyści, renomowani naukowcy, przedstawiciele biznesu, a także jego towarzyszki i towarzysze partyjni (takie określenie obowiązuje wśród niemieckich socjaldemokratów). „Na szczęście mój czas w młodzieżówce był 30 lat temu, wówczas Kühnerta nie było jeszcze nawet na świecie, komentował Olaf Scholz, obok Andrei Nahles jeden z szefów SPD, a zarazem minister finansów. – Mógłbym mu dziś przedstawić długą listę moich ówczesnych żądań, które również okazały się niezbyt sensowne”. Inni politycy SPD odnieśli się podobnie polemicznie. Johannes Kahrs, rzecznik tzw. Seeheimer Kreis, probiznesowego skrzydła partii, napisał na Twitterze: „Co to za prostackie bzdury! Co on palił? Zapewne nic legalnego”. Prezydent forum gospodarczego SPD, Michael Frenzel, zażądał nawet wyrzucenia Kühnerta z partii. Tylko Ralf Stegner, jeden z wiceszefów partii, zauważył, że „wielu młodych ludzi jest przekonanych, że kapitalizm, jakiego dziś doświadczamy, już doszedł do swoich granic”. Wypowiedź Kühnerta oczywiście ostro skrytykowała chadecja: „On widocznie uważa, że NRD była modelowym sukcesem, i ochoczo dąży do przechylenia SPD na lewo”, powiedział Alexander Dobrindt, czołowy polityk bawarskiej CSU. Rzecznik ds. gospodarki w CDU Joachim Pfeiffer żąda od liderów SPD, aby partia ostro przeciwstawiła się ciągotom do socjalizmu. „Własność prywatna jest gwarantem sukcesu zarówno społecznej gospodarki rynkowej, jak i demokracji w Niemczech”. W kraju