Nad Łabą i Renem polityczne zamieszanie. Niemieccy przywódcy czekają w napięciu na decyzję Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Sędziowie mają orzec, czy przyjęte przez parlament ustawy o pakcie fiskalnym i nowym europejskim funduszu antykryzysowym ESM są zgodne z ustawą zasadniczą.Teoretycznie 10 lipca Trybunał może powstrzymać ich wejście w życie na podstawie tymczasowego zarządzenia. Potem strażnicy ustawy zasadniczej będą debatować nad zgodnością paktów z konstytucją zapewne aż do końca roku. Pakt o funduszu ESM powinien obowiązywać od 1 lipca, jednak na skutek skarg do Trybunału Konstytucyjnego RFN do tego nie doszło. Komentatorzy obawiają się, że jeśli sędziowie wydadzą tymczasowe zarządzenie, w eurolandzie dojdzie do katastrofy. W ręku Boga Prezydent Joachim Gauck, federalna minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger i inni dygnitarze, a nawet cieszący się ogromnym autorytetem 93-letni były kanclerz Helmut Schmidt, naciskają na niezależny przecież Trybunał Konstytucyjny, aby wziął pod uwagę spoczywającą na nim ogromną odpowiedzialność i orzekł korzystnie dla Europy. Dziennik „Die Welt” uznał tego rodzaju postępowanie polityków za świadectwo rozkładu porządku demokratycznego. Nie wiadomo, jak rozstrzygną sędziowie. Sternicy republiki liczą, że Trybunał wyda werdykt proeuropejski. Ale niemieckie przysłowie głosi: „Na pełnym morzu i w sądzie jesteś w ręku Boga”. W przeszłości Federalny Trybunał Konstytucyjny udowodnił, że nie zawsze spełnia życzenia władz państwowych. W orzeczeniu na temat traktatu lizbońskiego z 2009 r. częściowo przyznał rację krytykom tego dokumentu. Dał do zrozumienia, że granice integracji, na które pozwala ustawa zasadnicza, zostały osiągnięte. Pouczył, że proces zjednoczenia powinien dojść tylko do etapu, który zapewni państwom członkowskim „wystarczającą przestrzeń do politycznego kształtowania gospodarczych, kulturalnych i społecznych relacji”.Sześć skarg do Karlsruhe wpłynęło po szczycie Unii Europejskiej, który odbył się 27-28 czerwca w Brukseli. Niemieccy publicyści przeważnie uznali wyniki szczytu za porażkę Angeli Merkel, która musiała pójść na ustępstwa wobec sojuszu „państw kryzysowych” – Hiszpanii i Włoch. Liderów tych krajów wsparł prezydent Francji, kanclerka była więc osamotniona. W Brukseli przywódcy eurolandu złagodzili warunki, na których państwa unijne mogą otrzymywać pomoc. Ma to zwłaszcza obniżyć koszty pożyczek. Uzgodniono, że interwencje na rynku papierów dłużnych podejmowane przez fundusze ratunkowe EFSM i ESM będę realizowane za pośrednictwem Europejskiego Banku Centralnego, który będzie działał jako reprezentant tych funduszy. ESM, dysponujący kapitałem do 700 mld euro, będzie mógł kupować na otwartym rynku obligacje państwowe, aczkolwiek tylko za zgodą wszystkich 17 państw eurolandu. Samotna Merkel Rezultaty szczytu wywołały w Niemczech niezadowolenie. „Die Welt” napisał, że w Brukseli Niemcy „znowu zgodzili się okazać wiele solidarności, otrzymując w zamian niewiele kontroli. Istnieje niebezpieczeństwo, że strefa euro wpadnie w jeszcze gwałtowniejsze turbulencje. Jeśli gospodarki przeżywające kłopoty będą mogły łatwiej dostawać pieniądze od państw stabilnych, nieuniknione będzie wzmocnienie pozycji ludzi, którzy w tych krajach sprzeciwiają się rygorystycznym programom oszczędnościowym. Rzym i Madryt nie będą miały trudności z podjęciem decyzji, czy obciążyć kosztami własnych obywateli, ich dzieci i wnuki czy niemieckiego podatnika. Przyszłość pokaże, czy euro przetrwa tę zinstytucjonalizowaną nieodpowiedzialność”.Premier Bawarii i szef CSU Horst Seehofer podsumował gorzko: „To bardzo ludzkie, że inni chcą się dobrać do naszych pieniędzy, nie robiąc ze swej strony zbyt wiele. Ale to nie jest rozwiązaniem problemu”. Seehofer zagroził zerwaniem koalicji rządowej, jeśli Berlin pójdzie na dalsze ustępstwa wobec państw kryzysowych. Wielu publicystów podkreśla, że nowy fundusz ratunkowy ESM w praktyce stał się bankiem o szerokich kompetencjach, jego urzędnicy mają korzystać z immunitetu prawnego podczas wykonywania obowiązków, przy czym ESM nie ma żadnej demokratycznej legitymizacji. Pakt fiskalny, zobowiązujący sygnatariuszy do dyscypliny budżetowej, narusza zaś fundamentalne prawo demokratycznie wybranych parlamentów do uchwalania budżetu.Mimo tych wątpliwości Bundestag pośpiesznie zatwierdził pakty o ESM i fiskalny. Merkel nie otrzymała tzw. kanclerskiej większości głosów deputowanych koalicji rządowej (CDU/CSU i liberalna FDP), bo przeciw paktom było 26 parlamentarzystów chadeckich i liberalnych. Mimo to układy zostały przyjęte niezbędną większością dwóch trzecich głosów, poparli je bowiem socjaldemokraci i Zieloni. Zdaniem niektórych publicystów wróży to wielką koalicję (CDU/CSU i SPD) po wyborach do Bundestagu w 2013 r. Przeciwko opowiedziała się
Tagi:
Krzysztof Kęciek