Niemcy nie mogą się izolować. Popisywanie się własną siłą jest szkodliwe

Niemcy nie mogą się izolować. Popisywanie się własną siłą jest szkodliwe

Wystąpienie byłego kanclerza Helmuta Schmidta na kongresie SPD Jeśli pod koniec roku 2011 patrzymy na Niemcy z zewnątrz oczami naszych dalszych i najbliższych sąsiadów, to od 10 lat Niemcy wywołują dyskomfort – a od niedawna również polityczne obawy. W ostatnich latach pojawiły się znaczne wątpliwości co do stałości niemieckiej polityki. Zaufanie do wiarygodności niemieckiej polityki jest nadszarpnięte. Te wątpliwości i obawy biorą się również z błędów niemieckich polityków i rządów w dziedzinie polityki zagranicznej. Z drugiej strony biorą się one z zaskakującej dla świata siły ekonomicznej zjednoczonej Republiki Federalnej. Nasza gospodarka narodowa stała się, począwszy od lat 70., kiedy była jeszcze podzielona na dwie części – największa w Europie. Pod względem technologii, polityki finansowej i polityki społecznej jest ona dziś jedną z najwydajniejszych gospodarek świata. Nasza siła gospodarcza i nasz od dziesięcioleci generalnie bardzo stabilny pokój społeczny wzbudziły również zazdrość – zwłaszcza że nasza stopa bezrobocia, a także nasz wskaźnik zadłużenia uchodzą za zupełnie normalne w skali międzynarodowej. Niewystarczająco jednak uświadamiamy sobie, że nasza gospodarka jest w wysokim stopniu zarówno zintegrowana ze wspólnym rynkiem europejskim, jak i zglobalizowana, a przez to zależna od koniunktury światowej. Dlatego w przyszłym roku [2012 – przyp. red.] przekonamy się, że niemiecki eksport nie będzie już szczególnie rósł. Jednocześnie powstała jednak groźna patologia, a mianowicie utrzymujące się ogromne nadwyżki naszego bilansu handlowego i bilansu obrotów bieżących. Nadwyżki stanowią od lat ok. 5% naszego produktu narodowego. Mają podobną wielkość jak nadwyżki Chin. Nie jesteśmy tego świadomi, ponieważ nie są to już nadwyżki w markach, lecz w euro. Jednak nasi politycy powinni być tego świadomi. Długi i nadwyżki Wszystkie nasze nadwyżki to bowiem w rzeczywistości deficyty innych. Należności, które są nam winni, to ich długi. Chodzi tu o niedopuszczalne naruszenie „równowagi handlu zagranicznego”, które niegdyś podnieśliśmy do rangi ideału ustawowego. To naruszenie musi niepokoić naszych partnerów. I jeśli pojawiają się ostatnio zagraniczne, najczęściej amerykańskie głosy – obecnie słychać je już z wielu stron – żądające od Niemiec objęcia przewodniej roli w Europie, to wszystko razem budzi u naszych sąsiadów dodatkową nieufność. Budzi też złe wspomnienia. Ten rozwój ekonomiczny i jednoczesny kryzys zdolności do działania organów Unii Europejskiej ponownie narzucił Niemcom kluczową rolę. Wraz z prezydentem Francji pani kanclerz ochoczo ją zaakceptowała. Jednak w wielu europejskich stolicach, a także w mediach niektórych naszych państw sąsiedzkich znów pojawiły się rosnące obawy przed niemiecką dominacją. Tym razem nie chodzi o nazbyt silne militarnie i politycznie mocarstwo centralne, z pewnością jednak o nazbyt silne ekonomicznie centrum! W tym miejscu konieczna jest poważna, starannie wyważona przestroga dla niemieckich polityków, mediów i naszej opinii publicznej. Jeśli my, Niemcy, dalibyśmy się uwieść pokusie, żeby, opierając się na naszej sile ekonomicznej, rościć sobie pretensje do przewodniej roli politycznej w Europie lub przynajmniej do odgrywania roli primus inter pares, to coraz wyraźniejsza większość naszych sąsiadów skutecznie przeciwko temu by się broniła. Obawa peryferii przed zbyt silnym centrum szybko by powróciła. Prawdopodobne następstwa takiego rozwoju wydarzeń byłyby dla UE katastrofalne. Niemcy popadłyby zaś w izolację. Bardzo duża i bardzo wydajna Republika Federalna Niemiec potrzebuje – także w celu ochrony przed nami samymi! – osadzenia w integracji europejskiej. (…) Dlatego od czasów Helmuta Kohla, od 1992 r., art. 23 ustawy zasadniczej zobowiązuje nas do współdziałania „w rozwijaniu Unii Europejskiej”. Art. 23 zobowiązuje nas w odniesieniu do tego współdziałania także do „zasady pomocniczości”. Obecny kryzys zdolności organów UE do działania niczego w tych zasadach nie zmienia. Nasze centralne położenie geopolityczne, a dodatkowo nasza nieszczęśliwa rola w przebiegu europejskiej historii do połowy XX w., plus nasza obecna wydajność gospodarcza – to wszystko razem wymaga od każdego niemieckiego rządu bardzo dużej umiejętności wczuwania się w interesy partnerów z UE. Nasza gotowość do pomocy jest zaś niezbędna. My, Niemcy, też przecież dokonaliśmy naszego wielkiego dzieła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2012, 2012

Kategorie: Opinie