RFN eksportuje broń do 118 krajów Korwety dla RPA, czołgi dla krajów arabskich, pistolety i karabiny dla klientów w Azji. Niemcy sprzedają broń i sprzęt wojskowy do 118 krajów. Jak stwierdził magazyn Die Zeit, rządząca w Berlinie koalicja socjaldemokratów i Zielonych przyjęła zasadę: najpierw miejsca pracy, a potem moralność. Kiedy obecny układ polityczny w 1998 r. przejmował władzę, w traktacie koalicyjnym zapisano, że polityka dotycząca eksportu uzbrojenia będzie prowadzona w sposób restrykcyjny. Postanowiono, że poprzez ograniczenie i kontrolę sprzedaży sprzętu wojskowego rząd federalny przyczyni się do zapewnienia pokoju, zapobiegania przemocy i przestrzegania praw człowieka. Jak zazwyczaj bywa, te szumne deklaracje nie zostały spełnione. Nad Łabą i Renem panuje wysokie bezrobocie. Rząd Gerharda Schrödera robi więc wszystko, aby sprzedawać czołgi, okręty podwodne i haubice prawie każdemu, kto tylko za to zapłaci. Schröder, podobnie jak prezydent Francji, Jacques Chirac, opowiada się za zniesieniem embarga UE na sprzedaż broni do Chin. Według organizacji Berlińskie Centrum Informacji na rzecz Transatlantyckiego Bezpieczeństwa (BITS), embargo to i tak jest w znacznym stopniu fikcją. W 2003 r. rząd federalny udzielił specjalnych zezwoleń na sprzedaż Pekinowi sprzętu i wyposażenia militarnego wartości 248,6 mln euro. Sprzedawane są m.in. silniki do okrętów podwodnych z uzasadnieniem, że mogą być wykorzystywane także do użytku cywilnego. Działacze BITS twierdzą, że rząd federalny próbuje ukryć te fakty. Pewne jest, że w ostatnich latach eksport niemieckiego przemysłu zbrojeniowego nabrał znacznej dynamiki. W 2003 r., według oficjalnych danych, wartość sprzedanej za granicę broni wzrosła ponadczterokrotnie i osiągnęła 1,3 mld euro. Większe znaczenie mają jednak udzielane przez rząd zezwolenia obejmujące oprócz broni także inny sprzęt wojskowy. Udzielone zostały zbiorowe zezwolenia na eksport do krajów Unii Europejskiej i NATO na kwotę 1,3 mld euro oraz indywidualne zezwolenia na sprzedaż do 118 krajów świata, wartości 4,9 mld euro. Był to wzrost w stosunku do 2002 r. o 49%. Według wiedzy BITS, dane te są jednak znacznie zaniżone. Aktywiści berlińskiej organizacji twierdzą, że eksport broni i sprzętu wojskowego także dual-use, czyli podwójnego użytku, wojskowego i cywilnego osiągnął kwotę ponad 13 mld euro. Sztokholmski Instytut Badań Pokojowych SIPRI twierdzi, że w 2003 r. Niemcy awansowały z piątego na czwarte miejsce światowej listy czołowych eksporterów broni. W Unii Europejskiej zajmują drugie miejsce za Francją, ale przed Wielką Brytanią. Oto imponujący sukces czerwono-zielonego rządu. Koalicja praktykuje to, co przed 1998 r. zwalczała bezpardonowo, drwił w Bundestagu chadecki deputowany Erich Fritz. W 2003 r. udzielono dwa razy więcej zezwoleń na eksport broni lekkiej, karabinów i pistoletów niż w roku poprzednim. Bez zmrużenia powiek sprzedawano broń lekką także takim problematycznym krajom jak Egipt, Arabia Saudyjska, Malezja, Tajlandia czy Meksyk, krytykował politykę rządu parlamentarzysta liberalnej partii FDP, Harald Leibrecht. Bardzo energicznym propagatorem eksportu niemieckiej broni jest kanclerz Schröder. Podróż do siedmiu krajów arabskich, którą odbył w lutym i marcu, była, zdaniem Die Zeit, wyprawą reklamową na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Tygodnik Der Spiegel nazwał Schrödera kanclerzem kupców, dziennik Süddeutsche Zeitung zaś komiwojażerem. Wysiłki niemieckiego przywódcy zostały uwieńczone sukcesem. Zawarto wiele kontraktów. Zjednoczone Emiraty Arabskie np. za 5 mln euro zakupią od koncernu Rheinmetall 32 pojazdy pancerne typu Fuchs rozpoznające skażenia. Takie pojazdy sprzedano wcześniej nowemu rządowi Iraku. Według dziennika Handelblatt, Zjednoczone Emiraty Arabskie zamierzają kupić czołgi Leopard-II-A4, transportery opancerzone Marder i haubice z arsenałów Bundeswehry. Trwają także pertraktacje w sprawie sprzedaży pięciu okrętów podwodnych (jeden U-Boot kosztuje co najmniej 350 mln euro). Podczas wizyty w Indiach kanclerz zachęcał władze w New Delhi do zakupu okrętów podwodnych w Niemczech, aczkolwiek wiedział, że Hindusi skłonni są przyjąć ofertę francuską. Politycy nad Szprewą są zadowoleni z tego eksportowego sukcesu, aczkolwiek z oczywistych względów wolą się nim nie chwalić. Dyskusję na temat sprzedaży broni przeprowadzono w parlamencie wieczorem, aby nie trafiła do głównego wydania wiadomości telewizyjnych. Prawie wszystkie partie wysłały na mównicę mało
Tagi:
Krzysztof Kęciek