Niemieckie spory o łupki

Niemieckie spory o łupki

Koncerny chcą wydobywać, politycy się kłócą, obywatele są przeciwni Niemcy mają znaczne zasoby gazu łupkowego, jednak obywatele obawiający się o środowisko są przeciwni jego wydobywaniu. Koncerny przemysłowe nakłaniają do eksploatacji, podkreślając gospodarczy sukces Stanów Zjednoczonych. Politycy nie potrafią dojść do zgody. Magazyn „Der Spiegel” w elektronicznym wydaniu napisał, że w sprawie łupków zapanował chaos. Chemikalia budzą strach Eksploatacja gazu łupkowego metodą szczelinowania hydraulicznego zazwyczaj określana jest w Niemczech jako fracking (skrót od angielskiego terminu hydraulic fracturing). Metoda ta, stosowana do tej pory jako jedyna, polega na wpompowaniu w położone głęboko warstwy skalne wody pod ciśnieniem, z piaskiem i niewielką ilością chemikaliów. Od pionowej rury w odwiercie odchodzi rura pozioma, często na kilometr lub dwa. Pod wpływem ciśnienia wody w skałach tworzą się szczeliny, przez które uwalnia się gaz. Chemikalia zaś mają niszczyć bakterie i grzyby oraz zapobiegać zamykaniu się szczelin. W USA firmy często utrzymują skład związków chemicznych w tajemnicy. Właśnie te chemikalia budzą w Niemczech obawy przed skażeniem środowiska oraz zanieczyszczeniem wód gruntowych i pitnych. Niekiedy skały są lekko promieniotwórcze, więc woda zastosowana do szczelinowania może zostać skażona radioaktywnie. Niemieckie media informują, że mieszkańcy Pensylwanii i Wyomingu, gdzie eksploatacja łupków odbywa się na wielką skalę, skarżą się na bóle gardła i głowy oraz problemy z oddychaniem. Podobno stwierdzono tam również podwyższony poziom ozonu w atmosferze. Zdaniem niektórych sejsmologów wydobycie łupków może spowodować trzęsienia ziemi o sile od 2 do 4 stopni w skali Richtera. W Niemczech od lat 90. dokonano ok. 300 próbnych odwiertów metodą frackingową, jednak nie prowadzi się eksploatacji złóż. Podstawy prawne w tej dziedzinie nie są jasne. Rada Federacji, czyli izba wyższa parlamentu, domaga się wprowadzenia zakazu stosowania przy eksploatacji związków chemicznych, dopóki nie zostaną wyjaśnione wszystkie wątpliwości. Zieloni, którzy mogą liczyć w wyborach na ok. 14% poparcia, głoszą, że wydobycie łupków powinno zostać zabronione. Największe zasoby gazu łupkowego znajdują się w Dolnej Saksonii oraz w Nadrenii Północnej – Westfalii. Rząd tego drugiego landu, złożony z socjaldemokratów i Zielonych, wprowadził swego rodzaju moratorium na eksploatację łupków. Amerykański koncern ExxonMobil nie uzyskał tu zgody na próbny odwiert. W wielu miejscowościach powstają inicjatywy obywatelskie przeciw frackingowi. Ekolodzy demonstrowali podczas berlińskiej premiery filmu „Promised Land”, opowiadającego o mrocznej stronie wydobycia gazu łupkowego. Nawet eksperci rządowi nie mogą osiągnąć porozumienia co do poziomu ryzyka związanego ze szczelinowaniem. Federalny Urząd Ochrony Środowiska w przedstawionym we wrześniu 2012 r. raporcie uznał zagrożenia za znaczne – w wyniku eksploatacji woda pitna może zostać zanieczyszczona „toksycznymi lub wysoce toksycznymi” chemikaliami. Federalny Instytut Nauk Geologicznych i Surowców z siedzibą w Hanowerze zarzucił jednak pracownikom Urzędu Ochrony Środowiska, że pomylili wody gruntowe z wodą pitną. Według specjalistów z Hanoweru zagrożenia związane z frackingiem są mniejsze niż te wynikające ze zwykłych wypadków eksploatacyjnych na powierzchni. Ministrowie się nie zgadzają Politycy rządzącej koalicji, złożonej z chrześcijańskich socjaldemokratów i przyjaznych biznesowi liberałów z FDP, postanowili w roku wyborów parlamentarnych uporządkować stan prawny. 25 lutego minister ochrony środowiska Peter Altmaier (CDU) oraz szef resortu gospodarki Philipp Rösler (FDP) przedstawili projekt przepisów regulujących eksploatację łupków. Generalnego zakazu frackingu nie będzie, jednak wydobycie w rejonach ochrony wód zostanie zabronione. Obszary te obejmują 14% powierzchni kraju. Na pozostałym terenie eksploatacja będzie możliwa dopiero po przeprowadzeniu badań „zgodności ze środowiskiem naturalnym” (Umweltverträglichkeitsprüfung, UVP). To bardzo skomplikowana i kosztowna procedura, a zapłacą za nią koncerny, które ponadto muszą dopuścić do niej obywateli. W ramach tej procedury firmy zostaną zobligowane do ujawnienia składu chemikaliów stosowanych do frackingu. Porozumienie osiągnięto tylko pozornie, ministrowie bowiem interpretują je każdy po swojemu. Philipp Rösler widzi w nowych przepisach szansę na eksploatację gazu łupkowego, która może się przyczynić do spadku cen, tak jak w USA. Według Petera Altmaiera, w Niemczech nie będzie frackingu w możliwej do przewidzenia przyszłości. Opozycja skrytykowała rządowy projekt. Przewodnicząca komisji ochrony środowiska Bundestagu Eva Bulling-Schröter z Partii Lewicy (Die Linke) oświadczyła gniewnie:

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2013, 2013

Kategorie: Świat