Niemieckie wysiedlenia idą w zapomnienie

Niemieckie wysiedlenia idą w zapomnienie

Przez lata III Rzesza wyrzucała Polaków z terenów przeznaczonych do germanizacji Prawicowi historycy i publicyści wychwalający ideę paktu Ribbentrop-Beck z 1939 r. zapominają o podstawowej rzeczy. Nazistowska ideologia nie widziała w Polsce sojusznika ani nawet słabszego partnera. Jej obywatele mieli umrzeć lub stać się niewolnikami, a kraj miał być miejscem ekspansji niemieckich osadników. Realizacja planów germanizacyjnych podbitych ziem przebiegała stopniowo. Niedługo po zakończeniu kampanii wrześniowej Trzecia Rzesza zaanektowała Pomorze, Wielkopolskę oraz polską część Śląska. Do końca listopada ten sam los spotkał województwo łódzkie, północną część Mazowsza, Suwalszczyznę oraz zagłębie krakowskie. Z części tych terenów utworzono Kraj Warty (Reichsgau Wartheland, Warthegau) z centrum administracyjnym w Poznaniu, pozostałe zaś włączono do już istniejących regionów. Ostatecznie w granicach państwa niemieckiego znalazł się obszar ok. 90 tys. km kw., zamieszkany przez prawie 10 mln osób. Wbrew oficjalnej propagandzie, według której nowe ziemie znalazły się w Rzeszy jako „rdzennie niemieckie”, taki, a nie inny kształt nowej granicy wschodniej był podyktowany przede wszystkim czynnikami gospodarczymi i militarnymi. Niemcy stanowili mniej niż 10% ludności zamieszkującej zaanektowany obszar. Nowe nabytki terytorialne były prawie dwukrotnie większe od byłego zaboru pruskiego. Sama zaś granica Rzeszy w porównaniu z tą z 1914 r. została przesunięta na wschód o niemal 200 km. Pozostałe ziemie polskie znajdujące się pod okupacją niemiecką utworzyły Generalną Gubernię. Podzielona na cztery dystrykty ze stolicą w Krakowie, liczyła prawie 100 tys. km kw. i miała ponad 12 mln mieszkańców. Początkowo w jej skład wchodziło także województwo łódzkie, jednak po protestach tamtejszych Niemców zostało ono włączone do Trzeciej Rzeszy. Pierwsze wywózki Jeszcze we wrześniu rozważano powołanie na części ziem polskich czegoś na kształt buforowego państwa, kierowanego przez jakiegoś polskiego Quislinga. Ostatecznie jednak zrezygnowano z tego pomysłu. W odezwie proklamującej utworzenie Generalnej Guberni gubernator Hans Frank nie pozostawił wątpliwości co do stosunków panujących w jego nowym królestwie: „Wszelkie próby oporu przeciwko wydanym rozporządzeniom oraz przeciwko spokojowi i porządkowi na obszarach polskich stłumione będą z bezwzględną surowością za pomocą potężnego oręża Wielkoniemieckiej Rzeszy”. Wysiedlenie Polaków z terenów włączonych do Rzeszy stało się jednym z priorytetów okupanta. Tuż po zajęciu Wielkopolski sporządzono listy osób i majątków przeznaczonych do eksmisji. Już w październiku 1939 r. pierwsze polskie rodziny zostały wyrzucone z domów, głównie w większych miastach, m.in. w Ostrowie i Kaliszu. W listopadzie pierwsza fala wysiedleń dotarła do samego Poznania. Akcje te nadzorowały oddziały wojska i policji, a także ochotnicy rekrutujący się spośród Niemców zamieszkałych na tych terenach. W rezultacie do końca 1939 r. z Wielkopolski zostało wysiedlonych prawie 88 tys. Polaków, z których większość trafiła do Generalnej Guberni. Jeszcze szybciej, bo we wrześniu, przeprowadzono pierwsze dzikie wysiedlenia w Gdyni. W ich rezultacie przez niespełna miesiąc miasto opuściło 38 tys. Polaków, a więc prawie połowa jego dotychczasowej populacji. Zgodnie z instrukcjami nowych władz, każdy przeznaczony do „ewakuacji” miał maksymalnie 20 minut na opuszczenie mieszkania. Zabrać ze sobą mógł tylko tyle rzeczy, ile uniósł, oraz 20 marek. Wysiedlonych pozostawiano samym sobie. Najwięcej, bo ok. 15 tys., wyjechało do Wielkopolski. Niewiele mniej trafiło do byłego województwa kieleckiego. Stolica przyjęła ponad 8 tys. uchodźców. Na ich miejsce w Gdyni mieli się osiedlić Niemcy bałtyccy. Jednak proces ich napływu opóźniał się na tyle, że wkrótce cała akcja wysiedleńcza na Pomorzu została wstrzymana. Wysiedlenia przeprowadzano niespodziewanie, przeważnie w nocy lub wczesnym rankiem. Władze niemieckie specjalnie tworzyły atmosferę lęku, która miała jeszcze bardziej zniechęcić Polaków do oporu. Musieli oni nie tylko być przygotowani do błyskawicznego opuszczenia mieszkania, lecz także zostawić je w jak największym ładzie, tak aby nowi właściciele mogli od razu się wprowadzić. Ponadto „eksmitowani” musieli pozostawić ubrania, bieliznę, sprzęt kuchenny, biżuterię oraz narzędzia służące do wykonywania zawodu. Wytyczne Himmlera Listy osób przeznaczonych do wysiedlenia układano według wytycznych Heinricha Himmlera, komisarza Rzeszy ds. umacniania niemczyzny. Przewidywał on, że pierwsze akcje dotkną przede wszystkim tych Polaków, którzy przybyli do Kraju

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2013, 2013

Kategorie: Historia