W długi weekend Polacy odpoczywali. Z wyjątkiem pechowców, których dopadł Piotr Tymochowicz, nowy nauczyciel liderów SLD. W popłochu uciekali przed nim młodzi lewicowcy, którym jakoś nie imponuje pokręcony szlak życiowy pana T. Od Tymińskiego, Krzaklewskiego i Leppera aż po Palikota. A teraz SLD. Aż strach się śmiać. Na widok Tymochowicza, który uczy mechanizmów demokracji, wszystko opada. Opada też, a właściwie ciągle spada, zainteresowanie Ziobrą, najbardziej kuriozalnym politykiem dekady. Kaskę (i to jaką) bierze w Brukseli, ale siedzi cały czas na Wiejskiej. Zawód realnie wykonywany – organizator konferencji prasowych. Zawód miłosny – PiS. Zawód przewidywany – bezrobotny albo pensjonariusz. Ziobro przez cały długi weekend polował na słuchaczy. Większości na szczęście udało się uciec. Podobnie jak pasażerom, na których polował prezes Mikosz. LOT zwalnia, kogo się da, by zarząd mógł się wyżywić. A Polacy latają, czym się da, byle nie z Mikoszem. Tu też miało być pięknie. I mądrze. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint