Z niepublikowanych raportów Wiesława Górnickiego dla gen. Jaruzelskiego Przez 10 lat Wiesław Górnicki był bliskim współpracownikiem gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W tym czasie sporządził setki różnego rodzaju dokumentów. Poniżej prezentujemy jeden z tych, które trafiły do rąk ówczesnego I sekretarza KC PZPR – uwagi dotyczące przygotowywanego przez MSZ listu gen. Jaruzelskiego do ówczesnego prezydenta Francji François Mitterranda po ich spotkaniu nad Sekwaną w grudniu 1985 r. Dokument pochodzi z oddanej do druku, redagowanej przez Pawła Dybicza i Grzegorza Sołtysiaka publikacji „Raporty Wiesława Górnickiego do gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Rok 1986”, rozpoczynającej całościowe, 10-tomowe wydanie tych źródeł, znajdujących się w zasobach Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL. Za tydzień opublikujemy dokonaną przez Górnickiego analizę sytuacji w TVP oraz ocenę osób w niej zatrudnionych na przełomie lat 1985 i 1986. Nr 6 Warszawa, dnia 23 stycznia 1986 r. Dotyczy: listu do Mitterranda1. Przesyłam Tow. Generałowi zgodnie z rozkazem czwartą wersję proponowanego listu osobistego do F. Mitterranda. Uważam osobiście ten krok za jedno z najważniejszych posunięć naszej polityki zagranicznej w ostatnich latach. Dlatego też proszę Tow. Generała nie o pośpiech, lecz o możliwie najgłębszy namysł nad istotą polityczną, następstwami oraz każdym z osobna sformułowaniem listu. List osobisty przywódcy największego po ZSRR państwa socjalistycznego do niewydarzonego wprawdzie, lecz w sumie niegłupiego przywódcy francuskiego jest siłą rzeczy elementem historii europejskiej, na który około roku 2016 będą się powoływać historycy. Wysyłając list tego rodzaju, przyjmuje Tow. Generał na siebie pewnego rodzaju nową rolę: już nie tylko przywódcy polskiego, lecz jednego z czołowych polityków europejskich. Podkreślam ten przymiotnik, gdyż stylistyka listu utrzymana jest zdecydowanie w konwencji europejskiej; ani razu nie są wymienione z nazwy ani Stany Zjednoczone, ani Związek Radziecki, co przy całej jednoznaczności politycznej listu zawiera jednak pewien nietypowy klimat polityczny. Jest sprawą I Sekretarza KC ocenić, o ile ten właśnie klimat sowpadajet z naszymi strategicznymi założeniami. Mój stosunek do Francji i Francuzów jest Tow. Generałowi dobrze znany. Pracowaliśmy z tow. Wołowskim nad tekstem projektu niejako wbrew własnym sympatiom i racjonalnym przekonaniom. Francuzi jako naród zawsze traktowali Słowian z lekceważeniem i często wręcz z pogardą. Instrumentalne traktowanie Polski czy Czechosłowacji stanowi pewnego rodzaju kanon wszelkiej polityki francuskiej. Nie sądzę, aby i tym razem było inaczej. Tak się jednak składa, że powstaje rzadka stosunkowo możliwość spożytkowania tej francuskiej osobliwości na naszą korzyść. Alibi „samodzielności” Francja po odejściu de Gaulle’a2 znajduje się od 20 lat w stanie swoistej próżni koncepcyjnej. Z jednej strony wizja la grandeur de la France, tak nośna społecznie i tak ważna pod względem międzynarodowym, uległa całkowitej erozji wskutek uzależnienia się finansowo-technologicznego Francji od USA, czego najbardziej przejmujące dowody istnieją w dziedzinie wojskowej: praktycznie rzecz biorąc, Francja Mitterranda dokonała „pełnego obrotu” i stała się, niezależnie od sztuczek formalnych, pełnoprawnym członkiem NATO. Z drugiej jednak strony nacjonalistyczna arogancja Francuzów i ich niepoprawne złudzenia każą każdemu kolejnemu przywódcy francuskiemu poszukiwać prawdziwego lub domniemanego alibi „samodzielności” i „mocarstwowej niezależności”. Najłatwiej, najtańszym kosztem i bez żadnych praktycznie koncesji można to osiągnąć przy pomocy uprawiania prawdziwej lub pozornej „francuskiej polityki wschodniej”. Sam Mitterrand jest postacią odrażającą, dwuznaczną i absolutnie „niespolegliwą” jako partner do realnego dialogu. Dlatego przyjmujemy, że tekst listu, przynajmniej w jego głównych zarysach, zostanie przez adresata przekazany do Waszyngtonu. W niczym to jednak nie zmienia naszego założenia, że chotiet nie wriedit, wriedit nie chotiet. W sytuacji międzynarodowej Polski poszukiwanie partnerów jest sprawą absolutnie zasadniczą; znalezienie alternatywy dla RFN staje się sprawą wręcz palącą. Jedynym dającym się obecnie pomyśleć partnerem – czego zaskakująca wizyta Tow. Generała w Paryżu jest najlepszym dowodem – może być wyłącznie Francja. Stwierdzam to z żalem i goryczą, ponieważ znane są Tow. Generałowi moje nadzieje, że rolę alternatywnego partnera przejmą na siebie Brytyjczycy. Niestety, mimo odejścia Rifkinda3 nic na to na razie nie wskazuje i trzeba się z tym pogodzić. Wstęp ten wydaje się nam konieczny, aby Tow. Generał nie odniósł wrażenia, że odkryliśmy nagle