Niewygodny premier

Niewygodny premier

Kto nienawidził generała Sikorskiego i kto był zainteresowany jego likwidacją DOBRZE ZASŁUŻYŁ SIĘ OJCZYŹNIE. Tak brzmiała uchwała polskiej Rady Ministrów powzięta w Londynie 8 lipca 1943 r. w „uznaniu historycznych zasług” gen. Władysława Eugeniusza Sikorskiego. Cztery dni wcześniej, o godzinie 22.45 na lotnisku w Gibraltarze, premier i naczelny wódz wraz z córką Zofią Leśniowską, szefem sztabu naczelnego wodza, gen. Tadeuszem Klimeckim, płk. Andrzejem Mareckim, brytyjskim płk. Victorem Cazaletem, osobistym sekretarzem Adamem Kułakowskim oraz adiutantem, por. marynarki Józefem Ponikiewskim, wsiadł do samolotu typu Consolidatet Liberator II NO AL 523 pilotowanego przez Edwarda Prchala, kapitana czechosłowackich sił powietrznych, by po 41-dniowej podróży na Bliski Wschód, gdzie stacjonowały oddziały Wojska Polskiego dowodzone przez gen. Władysława Andersa, wrócić do Londynu. O godzinie 23.07 samolot wystartował, ale po kilku sekundach uderzył w powierzchnię morza i zatonął w odległości jednej trzeciej mili od brzegu. Łodzie ratunkowe wyłowiły żywego pilota, nieco później ciało Władysława Sikorskiego. Akcja ratunkowa trwała całą noc. W narodowym panteonie Po upływie półwiecza prochy generała, sprowadzone z podlondyńskiego cmentarza polskich lotników, spoczęły na Wawelu obok doczesnych szczątków koronowanych władców Polski, a także księcia Józefa Poniatowskiego, Tadeusza Kościuszki, Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Józefa Piłsudskiego. Nie mogli tego doczekać ci, którzy jak jego następca na fotelu premiera, Stanisław Mikołajczyk, do końca wierzyli w gwiazdę generała i widzieli w nim „wielkiego męża stanu” albo jak wtórujący Mikołajczykowi przewodniczący Rady Narodowej (ciała doradczego prezydenta i premiera), Stanisław Grabski, uważali go za „prawdziwego męża stanu miary światowej”, uczącego Polaków „przekuwać kruchy złom klęski w stalową broń zwycięstwa” (to znów słowa Mikołajczyka). Tak mówili – i być może myśleli – najwierniejsi stronnicy generała. Zanim zginął, z pewnością był nadzieją ogromnej większości Polaków, ale i zawadą dla niektórych. Oto np. płk dypl. Franciszek Demel służący w jednostce polskiej w Szkocji pisał w marcu 1942 r. do gen. Kazimierza Sosnkowskiego (ten w lipcu 1941 r. ustąpił z rządu na tle sporu z Sikorskim o treść przygotowywanego wówczas projektu układu z rządem ZSRR. Od tego też czasu Sosnkowski zaczął wysuwać się na czoło całej ówczesnej polskiej opozycji w Londynie): „Sikorski dojrzał już do tego, że można go powszechnie potraktować jako gówniarza”. Tak drastyczny epitet, rodem ze słownictwa Józefa Piłsudskiego, mógł kursować zapewne jedynie wśród legionistów – zaprzysięgłych strażników legendy Pierwszego Marszałka Polski, alergicznie wręcz nienawidzących jego politycznego przeciwnika, za jakiego uchodził zasadnie lub nie Sikorski. Paszkwile O nim też mówił krążący rok później wśród londyńskich Polaków piętnastozwrotkowy jadowity wierszyk satyryczny, a właściwie paszkwil zatytułowany „Mąż Opatrznościowy”. Jedna ze zwrotek brzmiała tak: „A jak ci Stalin weźmie Lwów i Wilno I przyobieca Polskę wielką, silną Pojedź do niego, wypij z nim szampana I sprawa granic będzie rozwiązana”. Przypomnijmy, że ów paszkwil zrodził się na gruncie polsko-rosyjskiego sporu o przebieg granicy między tymi państwami. Stalin chciał ją oprzeć – z pewnymi niewielkimi zmianami na rzecz Polski – na tzw. linii Ribbentropa-Mołotowa, wykreślonej 28 września 1939 r. w następstwie wrześniowej agresji na Polskę Trzeciej Rzeszy i ZSRR. Sikorski bronił granicy ustanowionej przez Warszawę i Moskwę w traktacie ryskim z 1921 r. Polski przywódca liczył, że o powojennych granicach w Europie zdecyduje układ sił w końcowej fazie toczącej się wojny światowej, który jego zdaniem, będzie zdecydowanie korzystny dla Anglosasów, ci zaś zmuszą Moskwę do ustępstw na rzecz Polski. Stalin też sądził, że o kształcie terytorialnym i ustrojowym państw europejskich zdecyduje wynik działań militarnych, i w 1943 r. mógł się już spodziewać, że to jego Armia Czerwona odegra decydującą rolę w pokonaniu Niemiec i uwolnieniu spod ich okupacji przynajmniej Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej, a on sam należeć będzie do głównych twórców powojennych stosunków międzynarodowych. Nadal wierzył w sukces W Londynie i w wojsku polskim na Bliskim Wschodzie opozycja, zarzucająca Sikorskiemu, że kiepsko dba o polskie interesy, stawała się coraz głośniejsza i coraz bardziej agresywna (pojawiły się nawet żądania dymisji premiera). Ucichła – ale nikt nie mógł

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 27/2003

Kategorie: Historia