Nobel nas cieszy, ale nie jestem optymistą

Nobel nas cieszy, ale nie jestem optymistą

Bydgoszcz 28.04.2009 Wojewodzki Szpital Obserwcyjno-Zakazny im. Tadeusza Browicza w Bydgoszczy , ul.sw. Floriana nz/ prof. dr hab. n. med. Waldemar Halota - dyrektor szpitala,Image: 428838143, License: Rights-managed, Restrictions: , Model Release: no, Credit line: Tytus Zmijewski / Forum

Dzięki odkryciu tegorocznych noblistów można wyeliminować wirusowe zapalenie wątroby typu C. Niestety, za późno się je wykrywa Prof. Waldemar Halota – prezes Polskiej Grupy Ekspertów HCV, profesor zwyczajny Collegium Medicum im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Tegoroczna Nagroda Nobla z dziedziny medycyny dla Harveya J. Altera, Michaela Houghtona i Charlesa M. Rice’a została przyznana za odkrycie wirusa zapalenia wątroby typu C (WZW C), które miało miejsce trzy dekady temu, a więc już dość dawno. – Tak, to był rok 1989. Ale czy to dawno? W pani życiu to może być dużo, w moim trochę mniej. Czy jednak wiadomo, dlaczego przyznano ją właśnie teraz? Może ostatnio znów wydarzyło się coś szczególnego, jeśli chodzi o tę dziedzinę? – Nie znam zasad obowiązujących przy przyznawaniu Nagrody Nobla. Minęło jednak 30 lat od przełomowego odkrycia i nie ma wątpliwości, że tegoroczna nagroda była zasłużona i trafiła we właściwe ręce. Wcześniej wiedzieliśmy, że musi istnieć jakiś czynnik – poza wirusem A i B – wywołujący zapalenie wątroby. Uważaliśmy, że wirusowe zapalenie wątroby nie-A, nie-B ma ścisły związek z przetoczeniami krwi, ponieważ – tak to wyglądało z klinicznego punktu widzenia – choroba występowała często u krwiobiorców, u których nie wykryto jednak wirusa A ani wirusa B. Odkrycie w 1989 r. wirusa HCV, a w ślad za tym opracowanie testów diagnostycznych, wprowadzonych do praktyki klinicznej dwa lata później, uświadomiły nam ogrom zagrożeń związanych nie tylko z transfuzjami. Dominującymi w Polsce okazały się tzw. zakażenia szpitalne w wyniku drobnych zabiegów czy zastrzyków, na skutek związanych z nimi zaniedbań. Bardzo rzadko zdarza się to w wyniku zakażeń wertykalnych (zakażenie dziecka przez matkę, np. przez łożysko podczas ciąży lub w trakcie porodu) i seksualnych. Przełomowe z punktu widzenia klinicznego i epidemiologicznego było też odkrycie, że choroba może przebiegać bezobjawowo nawet przez dziesiątki lat. W konsekwencji, mimo że upłynęło 30 lat od zidentyfikowania wirusa, mamy w Polsce ok. 150 tys. osób z wirusem typu C, nieświadomych zakażenia. Czytałam, że łącznie może to być nawet 200 tys. osób. Ale może wlicza się tu pacjentów, którzy wiedzą o zakażeniu? – Myślę, że ta liczba może być przesadzona, ponieważ ci, którzy wiedzą o zakażeniu, powinni być już przeleczeni. Od niedawna obowiązuje bowiem zasada, że leczy się każdego pacjenta, u którego wykryje się zakażenie HCV. Rozpoznanie choroby na etapie marskości wątroby czy raka umożliwia eliminację zakażenia, natomiast choroba podstawowa pozostaje. Czy pacjentów leczy się teraz tym przełomowym lekiem nieinterferonowym, który pojawił się na świecie w 2013 r.? – Terapia bezinterferonowa pojawiła się w Polsce ok. 2014 r. Wcześniej mieliśmy tylko interferon, który miał 20-procentową skuteczność. Potem stosowaliśmy interferon pegylowany i interferon z rybawiryną – i takie leczenie miało już skuteczność na poziomie 40%, natomiast leki bezinterferonowe, o których pani wspomniała, osiągały już niekiedy 60-procentową skuteczność. Jednak od 2014 r. dokonał się ogromny postęp, ponieważ od około trzech lat dysponujemy lekami o jeszcze korzystniejszych walorach – charakteryzują się one 100-procentową skutecznością. Nie słyszałem o podobnym sukcesie farmakoterapii w tak krótkim czasie. Wcześniej stosowane leki okazały się przystankiem na drodze postępu. Jakie zatem leki stosuje się obecnie? – Od około trzech lat dysponujemy lekami cechującymi się działaniem na wszystkie genotypy wirusa. W przeciwieństwie do wcześniej stosowanych są niemal pozbawione działań ubocznych. Co ważne, można je podawać niezależnie od stopnia zaawansowania choroby. Należy uważać jedynie na możliwość interakcji z lekami przyjmowanymi wcześniej przez pacjenta. Bardzo korzystne jest też to, że obecnie stosowane leki podawane są doustnie i niezwykle krótko, dwa lub trzy miesiące, i charakteryzują się niską lekoopornością, co oznacza, że mutacje wirusa nie są w stanie osłabić skuteczności terapii. Jak rozumiem, nad najnowszym lekiem pracowały już zupełnie inne ośrodki niż te, których badacze zostali nagrodzeni za odkrycie samego wirusa? – Tak, to zupełnie inne ośrodki badawcze. Sądzi pan, że za odkrycie nowych leków będzie kolejny Nobel? – To nie będzie takie proste, bo ten sukces jest trochę podzielony – obejmuje kilka wspomnianych przeze mnie etapów oraz różne grupy badaczy. To oni

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 42/2020

Kategorie: Zdrowie