Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

MSZ jest firmą w biegu, jedni wyjeżdżają, drudzy wracają, te kadrowe roszady są dla wielu całym światem. A ten świat zmienia się tak szybko, że dopiero gdy obejrzymy się wstecz, można zobaczyć, jaki dystans przemierzyliśmy. 15 lat temu Polska była członkiem Wspólnoty Socjalistycznej, a świat podzielony był na dwa obozy. To był czas dosyć prostej dyplomacji, leniwym wystarczyło spojrzeć na Bułgara (ZSRR, jako Soviet Union był, tak wynika z alfabetu, za Polską), by wiedzieć, jak głosować. Chociaż bardziej ambitni, np. nasza trójka z KBWE w Madrycie, mogli czynić rzeczy wielkie. A propos – trzech polskich dyplomatów, Konarski, Nowak i Rotfeld, ugrało wtedy szlema. Stany Zjednoczone chciały, by KBWE potępiła stan wojenny, a kraje zachodnie konferencję zerwały. Oni mieli instrukcję z Warszawy dokładnie odwrotną. I postawili na swoim. Pewien europejski dyplomata (jest w Warszawie) do dziś cmoka z podziwu nad znajomością regulaminów Konarskiego, umiejętnością argumentacji Rotfelda, no i przebojowością Nowaka. Nowak biegał po kuluarach, wyłapywał wątpiących i zaciągał ich do kąta. A tam, mrugając okiem, odchylał klapę marynarki – pod spodem miał znaczek „Solidarności”. To były piorunujące manewry. Potem system bipolarny zawalił się i weszliśmy, wydawało się, w świat jednego mocarstwa, końca historii i upadłej Rosji, którą, jak radził Andrzej Olechowski, gdy był szefem MSZ, należy traktować kijem i marchewką. No i cóż – te wyobrażenia znów trzeba rewidować, świat znów jest inny. Jaki? Zamiast odpowiedzi krótki cytat: „Sądzę, że w najbliższych latach musimy zakładać większą niestabilność. Sytuacja w rejonie Kaukazu, środkowej Azji, środkowej i północnej Afryki, Bliskiego Wschodu i środkowego Wschodu ulega częstym zmianom. Trudno byłoby nie zakładać, że wielkie procesy transformacyjne mogą odbywać się w tych miejscach bez konfliktów. Należy zakładać, że terroryzm narodowy, który silnie zaznaczył swoją obecność w dniu 11 września 2001 r., będzie towarzyszyć nam również w nadchodzących latach. Mamy także do czynienia ze zjawiskiem tzw. państw upadłych. Chodzi tu o państwa, które nie są w stanie skutecznie kontrolować własnego terytorium. Ono staje się miejscem walk wewnętrznych, a także działań zorganizowanej przestępczości oraz grup terrorystycznych. Musimy zakładać, że niestabilność świata będzie się zwiększać wraz z procesem proliferacji broni masowego rażenia, a szczególnie broni chemicznej i biologicznej oraz środków ich przenoszenia. Szczególnie niebezpieczne jest to, że pewne zdolności w zakresie tych broni mogą być uzyskiwane przez grupy niebędące grupami rządowymi. Takie grupy nie muszą się kierować zasadami, które określamy jako racjonalne zasady postępowania. Warto zaznaczyć, że niestabilność dotyczy nie tylko sytuacji poza Europą. Mogę przypomnieć niedawne wydarzenia na Bałkanach, a szczególnie na terenie Kosowa”. Któż to pokazuje nam taką wizję świata chaosu i niepewności? Ano Andrzej Towpik, obecnie wiceminister obrony. A mówił to podczas posiedzenia sejmowej komisji. Dziwny jest ten świat? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 22/2004

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché