Tydzień temu pisaliśmy m.in. o roszadach w MSZ i Adamie Kobierackim, dyrektorze Departamentu Polityki Bezpieczeństwa, który wyjeżdża do Brukseli, gdzie będzie pracował w Kwaterze NATO. No i teraz pora na ciąg dalszy – kto go zastąpi w Warszawie na dyrektorskim stanowisku? Tutaj pewniakiem numer 1 jest Jacek Bylica, dotychczasowy dyrektor Sekretariatu Ministra. Bo podobno chce. Ale był on już dyrektorem (bardzo udanym) Departamentu Azji, Australii i Oceanii, czyli to nowe stanowisko nie byłoby dla niego awansem, raczej czymś na dotychczasowym poziomie. Więc dlaczego tak chce? Pół MSZ próbuje zgadnąć, jak potoczy się kariera Jacka Bylicy, jednego z najzdolniejszych polskich dyplomatów, czterdziestolatka, ulubieńca kolejnych ministrów. Władysław Bartoszewski proponował mu stanowisko ambasadora w Australii – on grzecznie podziękował, Włodzimierz Cimoszewicz sondował na temat Japonii, temat się rozpłynął. Australia, Japonia, ambasador… Ludzie w MSZ zabijają się o wyjazdy na stanowiska o połowę mniej prestiżowe, nie mówiąc już o pieniądzach. Więc teraz przed Jackiem Bylicą są dwie drogi – pierwsza to awans na wiceministra (a są wakaty), druga to ścieżką, którą poszedł Adam Kobieracki – kariera w instytucjach międzynarodowych. W MSZ (tu pracują ludzie obyci) zdecydowaną przewagę ma opcja numer 2. Bo wiceministrem jest się przez chwilę, a praca w ONZ czy w NATO jest stabilna i dobrze płatna. Poza tym najwyższa pora, by polscy dyplomaci zaczęli tam zajmować ważne stanowiska… No ale skoro Jacek Bylica ma odejść ze stanowiska dyrektora Sekretariatu Ministra, to ktoś musi go zastąpić. Kto? Pamiętajmy, że to stanowisko saperskie, bo z jednej strony, jest się cały czas przy ministrze, ale z drugiej… Tu przez kilka tygodni faworytem był Krzysztof Krajewski (też czterdziestolatek), który właśnie wraca z Warny, gdzie przez pięć lat pełnił funkcję konsula. Wcześniej był w centrali dyrektorem kadr. Ale ta kandydatura przestała być aktualna. Zatem do puli wrzucono kolejne nazwiska. Oto dwa dość często powtarzane. Najpierw nowym dyrektorem sekretariatu miał być Krzysztof Smyk, zawodowy dyplomata, bardzo sprawny, który przepracował w MSZ kilkadziesiąt lat, a ostatnio był dyrektorem jednego z departamentów w Ministerstwie Kultury. Specjalista od spraw polonijnych. Druga opcja brzmiała dosyć zagadkowo – otóż rozpatrywana była także kandydatura Joanny Wroneckiej, obecnej ambasador w Egipcie. A gdy po MSZ poszło jej nazwisko, mieliśmy spory szum, bo ludzie kojarzą ją z Bronisławem Geremkiem, z jego ekipą. Gdyby więc ona została dyrektorem Sekretariatu Ministra – spekulowano – byłby to wiele znaczący gest. Jednak żadna z tych kandydatur nie przeszła. Po MSZ poszła wieść, że teraz na stanowisko dyrektora Sekretariatu Ministra szuka się trzydziestolatka. Smyk pracuje więc w MSZ w kadrach. A Wronecka jest w Egipcie, skąd nie miała ochoty wracać. Na gesty ministra Cimoszewicza się nie zanosi. Przynajmniej w tej sprawie. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint