Huczy w MSZ po raporcie NIK, który opublikowały media – na temat sprzętu komputerowego zalegającego w magazynach, na który wydano miliony, a dziś to szmelc. Cóż, sami wielokrotnie pisaliśmy o nieumiarkowanych zakupach sprzętu, o tym, że zajmuje się tym ściągnięty z MON pełnomocnik ds. komputeryzacji i że ma w owym dziele pełne poparcie ministra. Też gadżeciarza. A gadżety kosztują. Nie tylko telefony BlackBerry czy 4,5 tys. laptopów, ale także 650 komputerów, które zalegają magazyny. Zapłacono za nie 3 mln zł, a teraz nadają się do złomowania. Lekka ręka ministra Sikorskiego do wydawania pieniędzy dała o sobie znać jeszcze wiele razy. NIK przypomina mu, że wydał na zakup stołu konferencyjnego i krzeseł na potrzeby polskiej prezydencji 580 tys. zł! A teraz te meble, o wartości ponad pół miliona, leżą gdzieś w magazynie, bo nie wiadomo, co z nimi zrobić. Innym finansowym szaleństwem – którego zresztą NIK nie dostrzegła – są wizyty zagraniczne ministra. Zauważcie, państwo, w jakich hotelach się zatrzymuje i ile kosztuje to podatnika. A warto przypomnieć, że gdy Włodzimierz Cimoszewicz jeździł za granicę, zawsze bardzo pilnował, żeby nocować w hotelach o umiarkowanych stawkach, najlepiej w granicach diety. Krzysztof Skubiszewski z kolei najbardziej lubił pokoiki gościnne, które są w większości polskich placówek. Sikorski zaś musi z przytupem. Hojny dla siebie – skąpy dla innych. Bo na tle finansowego eldorado fatalnie wygląda likwidowanie z powodów oszczędnościowych wielu placówek. Chociażby awantura ze sprzedażą siedziby konsulatu w Kolonii i przeniesieniem go z zabytkowej willi do biurowca. Sikorski twierdzi, że MSZ na tym zarobi, bo utrzymanie willi kosztowało 20 tys. euro miesięcznie. Szkoda tylko, że nie powiedział, ile będziemy płacić w nowej siedzibie. I czy będzie to opłata stała czy negocjowana co parę lat. Nie podał też, ile będzie kosztował wynajem sal na spotkania z Polonią, biznesem itd. I jak tu nie mówić, że MSZ coraz bardziej przypomina kiepską korporację? A propos korporacji – tydzień temu obiecywaliśmy, że powiemy, kto zastąpi na stanowisku wiceministra Grażynę Bernatowicz. Otóż ma to być Tomasz Orłowski, ambasador w Paryżu, ten, który uczy na portalu MSZ dobrych manier (ostatnio jak jeść ślimaki, bardzo ta wiedza Polsce jest potrzebna…). Słowem, odgrywa rolę ministerialnego celebryty, człowieka od zabawiania publiczności. Jeżeli ten trend zdobył dominującą pozycję u Sikorskiego, to następcą wyjeżdżającego do Brukseli Jerzego Pomianowskiego (on z kolei imponował Sikorskiemu, bo machał mieczem, jako prezes związku aikido na tym się znał) będzie pewnie Tadeusz Chomicki, ambasador w Pekinie. Ten, który nagrał wideo, na którym tańczy z żoną Koreanką w rytm koreańskiego przeboju. Oj, szykuje się nam rozrywkowa ekipa… Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint