Tak jak powoli kończy się nasza prezydencja, tak coraz częściej spekuluje się w MSZ o kadrowych nominacjach. A to istotne, ponieważ w przyszłym roku na placówki wyjedzie grupa ambasadorów zdecydowanie większa niż zazwyczaj. Powód jest prosty – w bieżącym roku, z uwagi na prezydencję, dość dużej grupie ambasadorów przedłużono rotację. Teraz więc zjadą do kraju i oni, i ci, którzy powinni byli zjechać… Lista jest zatem spora. Mówi się przy tej okazji o Marku Prawdzie, który jest ambasadorem w Niemczech od roku 2006, więc najwyższa pora, by został zluzowany. Zwłaszcza że rośnie rola Niemiec i wypadałoby wysłać do Berlina kogoś bardziej przebojowego. Bo o Marku Prawdzie koledzy mówią z szacunkiem, nie podważając jego kompetencji, lecz zawsze dodają, że to raczej temperament analityka niż typowego dyplomaty. Ale jest też wersja, że Prawda, na razie, odwoływany tak prędko nie będzie. Bo lepiej z nowym szefem placówki poczekać do wyborów w Niemczech, aż ukształtuje się tam nowy rząd. Tak żeby można było pod ten rząd wysłać ambasadora. Ano, zobaczymy… W grupie dyplomatów, którzy będą powracać, wymieniana jest również Barbara Tuge-Erecińska, ambasador w Wielkiej Brytanii. Ona również wchodzi w szósty rok swej misji, więc pora na zmianę. Choć są też głosy, że i jej pobyt zostanie przedłużony. Z banalnego powodu – pani Tuge-Erecińska wyjechała na placówkę ze stanowiska wiceministra. Wypadałoby więc, ażeby po powrocie je odzyskała. Ale na taki ruch kadrowy nie ma zbytniej ochoty minister Sikorski… Chociaż teoretycznie będzie miał wakat, bo wyjechać ma wiceminister Grażyna Bernatowicz. Na nią czekać ma bardzo atrakcyjna ambasada – w Pradze. Nasz dotychczasowy ambasador w Czechach, Jan Pastwa, również przekroczył czas rotacji, więc powinien wracać. Także dlatego, że nie przytłaczał swego departamentu jakąś nadzwyczajną ilością informacji. W zasadzie bardziej milczał, niż informował. Powodów zatem, by zmienić w Pradze ambasadora, jest aż nadto. Pastwa będzie więc zjeżdżał do kraju. Chyba że wiceminister Bernatowicz dojdzie do wniosku, że z tą placówką to jeszcze poczeka… Inny z kolei jest powód, dla którego rotacja zostanie przedłużona ambasadorowi Janowi Tombińskiemu. Po pierwsze, musi on popracować jeszcze przez parę miesięcy, by zamknąć czas naszej prezydencji w Unii. Po drugie, ambasador ma liczną rodzinę, w związku z tym wszyscy wiedzą, że w jego przypadku wyjazd lub powrót może dotyczyć tylko okresu wakacyjnego. Wśród często wymienianych ambasadorów, których powrót jest spodziewany, znajduje się również Agnieszka Magdziak-Miszewska, ambasador w Izraelu. Ale i ona może mieć przedłużony pobyt – choćby dlatego, że minister nie za bardzo widzi ją w centrali MSZ. A przecież coś będzie musiał jej dać. Może więc dojść do wniosku, że lepiej ją mieć dalej niż bliżej. Taką ma kalkulację. Attaché Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint