Gdzie jak gdzie, ale w MSZ katastrofa smoleńska zmieniła wiele. Tu z dnia na dzień PiS straciło swoje wpływy. Do tej pory układ sił był dość jasny – minister Sikorski musiał uzgadniać z Pałacem Prezydenckim nominacje ambasadorskie, toczyła się gra. Ona nie była prowadzona fair, minister lubił stawiać prezydenta przed faktami dokonanymi, prezydent lubił demonstrować swą nieustępliwość, więc niektóre sprawy czekały na rozstrzygnięcie miesiącami. Łatwo sobie wyobrazić, jak wiele radości zapanowało w MSZ, gdy okazało się, że podczas zimowych ferii minister skręcił nogę, więc na spotkanie prezydenta z korpusem dyplomatycznym udała się wiceminister Grażyna Bernatowicz. A ponieważ miała z Lechem Kaczyńskim dobre kontakty, załatwiła kilka jego podpisów… Teraz ten problem przestał istnieć – w MSZ zastanawiają się więc nad ruchami – i ministra Sikorskiego, i marszałka Komorowskiego. Jeśli chodzi o tego pierwszego – co postanowi w sprawie obsady stanowiska ambasadora w Azerbejdżanie? Do momentu katastrofy kandydatem na Baku był Piotr Naimski. Jego kandydatura była dograna. A jest? Podobnie ma się sprawa z Anną Fotygą. MSZ zabiegało dla niej o posadę przedstawiciela MOP w Gruzji. Czy teraz w dalszym ciągu czuje się do tych działań zobligowane? Pałac Prezydencki naciskał też na ambasadorskie stanowisko dla Witolda Waszczykowskiego. A co teraz? Podobne pytania dotyczą też Bronisława Komorowskiego – czy będzie podpisywał wszystko, co podeśle mu Sikorski? Raczej tak. W ten sposób otwiera się droga dla Andrzeja Ananicza. Kaczyńscy nic mu nie podpisali – Ananicz był ministrem w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, przez pewien czas był jej szefem, poza tym w czasach rządu Marka Belki pełnił funkcję szefa Agencji Wywiadu. Z punktu widzenia Kaczyńskich miał więc same wady. Ale przecież nie z punktu widzenia Komorowskiego. W ten sposób Polska zyskuje bardzo dobrego ambasadora w Pakistanie. W ten sposób prostuje się też ścieżka kariery Jarosława Gojły typowanego na stanowisko ambasadora w Iranie. Ten spokojny i kompetentny dyplomata z punktu widzenia PiS miał niewybaczalną wadę. Studiował na moskiewskiej MGIMO. W nowej konfiguracji taka „wada” może okazać się nawet zaletą. Jest jeszcze jedna nominacja, zupełnie w cieniu. Otóż wiceminister Paweł Wojciechowski ma jechać do Paryża, na stanowisko ambasadora przy OECD. Nikt o tym nie mówi, ale nie dziwimy się, bo o Wojciechowskim, który przez długie miesiące był w MSZ wiceministrem, też nikt nie mówił. A to przecież były (choć kilkudniowy) minister finansów z czasów rządów PiS… Wojciechowski miał w MSZ odpowiadać za sprawy ekonomizacji polityki zagranicznej, więc za dziedzinę, którą MSZ rozwija od 40 lat, ze skutkiem wiadomym. I bądźmy szczerzy – na tle poprzedników wyróżnił się tym, że potrafił idealnie wtopić się w tło, tak że nie tylko nikt się nie interesował nim, ale i sprawami, za które odpowiadał. Idealny człowiek cień. Módlmy się tylko, by w OECD nie pojawiły się sytuacje wymagające stanowiska Polski bądź pokazania naszego stanowiska. Bo przecież i tak nikt niczego nie zauważy. Attaché Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint