Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Jest sezon wakacyjny, więc dyplomaci przyjeżdżają na urlop do Polski. Odetchnąć krajem, spotkać rodzinę, odwiedzić kolegów w pracy. I tu spotkać ich może przykra niespodzianka. Bo mogą nie dostać się do naszego MSZ. Dlaczego? Otóż minister Cimoszewicz zadecydował, że do MSZ wchodzić się będzie trzema kategoriami wejść. Dotychczas najczęściej używane wejście główne zostało zamknięte dla gawiedzi. Mogą do MSZ wchodzić nim tylko minister, jego zastępcy, ich kierowcy i sekretarki, a także posłowie, senatorowie oraz ambasadorowie obcych państw. Ale tylko oni, bo gdy do MSZ przyjeżdża chociażby radca ambasady, na przykład na spotkanie z dyrektorem departamentu, to musi korzystać z wejścia numer dwa, od ul. Litewskiej. Tym wejściem wchodzą do ministerstwa pracownicy, a także dyrektorzy departamentów. Z tego powodu burzył się bardzo dyrektor Protokołu Dyplomatycznego Janusz Niesyto (mimo że jego departament ma gabinety właśnie z tej strony). Niesyto chciałby wkraczać do gmachu od alei Szucha. I to żądanie miało jakiś sens – bo wyobraźmy sobie zagraniczną delegację wkraczającą na rozmowy do MSZ i ministrów oraz ambasadorów przechodzących głównym wejściem, ale bez szefa protokołu, który zatrzymuje się przed bramką, by później biec do drugiego wejścia, na Litewską, by zdążyć na czas… Ale jest i wejście trzeciego sortu – od strony parkingu. Ci, którzy tam są kierowani, z góry wiedzą, jaką przedstawiają wartość dla polskiej dyplomacji. Jeśli chodzi o wartości – zachowała się jeszcze w MSZ grupa pracowników w okolicach sześćdziesiątki i oni czują, że ich czas mija. Bo proponuje się im odejście na emeryturę. Kto ich zastąpi? Po MSZ rozeszły się informacje, że minister wydał polecenie, by zatrudnić 50 absolwentów Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Nie wszyscy w to wierzą, bo sam KSAP zdaje się wypuszcza rocznie taką liczbę absolwentów, a administracja państwowa to nie tylko MSZ. No i nie wszyscy KSAP-owcy znajdują się w dyplomacji. Ha! Bardzo to ciekawe, czym to wszystko się skończy… Poczekamy, zobaczymy – tak jak doczekaliśmy się wyjaśnienia innej zagadki: z jakiego klucza minister Cimoszewicz będzie wysyłał ludzi na stanowiska ambasadorów. Teraz już wiemy, klucz jest dwojaki – to, po pierwsze, wieloletni pracownicy MSZ, po drugie, osoby pracujące w Kancelarii Prezydenta, ale mające doświadczenie w sprawach zagranicznych. Oba te warunki spełnia Zdzisław Rapacki, przez wiele lat pracujący w MSZ (był m.in. dyrektorem gabinetu Krzysztofa Skubiszewskiego), a teraz pracujący w Kancelarii Prezydenta. Rapacki wymieniany jest jako kandydat na stanowisko ambasadora w Japonii. I jest to komentowane jako dobry wybór. Bo tym razem MSZ zależało, by do Tokio pojechała osoba z doświadczeniem dyplomatycznych (dla poprzednich dwóch ambasadorów to były w ogóle ich pierwsze zagraniczne placówki) oraz z dobrymi koneksjami w Polsce (poprzedni ich nie mieli). No i w ogóle, by była to osoba poważna. Rapacki, osoba bliska prezydentowi Kwaśniewskiemu, te warunki spełnia. No więc… Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 30/2002

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché