Wszystko wskazuje na to, że szaleństwo blackberry w MSZ nie tylko się nie skończy, ale będzie wręcz się rozwijało. Ten gadżet, jak widać, stał się najważniejszym MSZ-etowskim urządzeniem i wszystko wokół niego się kręci. Dzwonienie i oddzwanianie, dzwonienie i oddzwanianie – zdaje się, że panowie oficerowie z MON uznali, że na tym polega dyplomacja. A żeby było po MON-owsku, wszystkie zasady postępowania z blackberry zapisywane są w regulaminie pracy. W ten sposób powstała tabelka, dzięki której każdy pracownik MSZ będzie wiedział, co ma robić z blackberry i w jakich godzinach. Tabelka jest ogromna, nie ma tu miejsca na jej zaprezentowanie, spróbujmy ją więc opisać. Otóż dzieli ona pracowników MSZ na trzy kategorie, a dobę na trzy części. Kategorie pracowników są proste – na szczycie stoi dyrektor generalny (lub osoba go zastępująca), druga kategoria to dyrektorzy departamentów i ich zastępcy oraz kierownicy placówek, a trzecia – pozostali pracownicy. I każda z tych grup ma inne obowiązki, jeśli chodzi o posługiwanie się blackberry. Poza tym tabelka dzieli dobę na trzy części: w godzinach pracy, poza godzinami pracy (czyli od 16.15 do 20.00) oraz w godzinach 20.00-7.00. I tam, w tej tabelce jest opisane, jak w jakiej porze dnia (i nocy) pracownik ma się zachować. Jak więc powinien się zachować np. kierownik placówki zagranicznej, gdy o czwartej rano otrzyma SMS-a na blackberry? Ano tak: „Odbiera wiadomości tekstowe (e-mail, SMS, MMS, PIN) i odpowiada w przypadku wiadomości o charakterze szczególnie kwalifikowanym (oznaczonych graficznie!), po przesłaniu wiadomości o takim właśnie charakterze powinno nastąpić telefoniczne potwierdzenie zapoznania się z nią przez odbiorcę: w przypadku innych wiadomości – tylko zapoznaje się”. Prawda, że wszystko jasne? A jak powinien zachować się „zwykły” pracownik, któremu blackberry wciśnięto, gdy zadzwonią do niego o 19.15, czyli w porze, gdy ze swoim dzieckiem ogląda „Wieczorynkę”? Ano tak: „Odbiera rozmowy telefoniczne lub w przypadku niemożności odebrania oddzwania (dotyczy spraw o istotnym znaczeniu, których nie można było załatwić w godzinach pracy)”. Niestety, regulamin nie określa, w jaki sposób pracownik ma się zorientować, czy ktoś dzwoniący dzwoni akurat w sprawie o „istotnym znaczeniu”, której nie można było załatwić w godzinach pracy, czy też w sprawie trochę mniej ważnej. Pracownik może więc mieć kłopot – odebrać, nie odebrać, oddzwonić, nie oddzwonić? Spodziewamy się, że niedługo pułkownicy z MON do regulaminu dopiszą aneks – wyjaśniający, jak rozpoznać wiadomość „o istotnym znaczeniu”, a jak inną. Może trzy długie i jedna krótka? Hm, nie chcielibyśmy być złośliwi, ale w tym regulaminie jak na dłoni widać różnicę cywilizacyjną między MON a MSZ. Tym z MON wydaje się naturalne, że przełożony może podwładnego atakować o każdej porze dnia i nocy, że to jest na gwizdek i na baczność. W MSZ te sprawy rozwiązywano inaczej. Po prostu dzwoniono TYLKO w wyjątkowych sprawach. Jeśli więc już ten regulamin musi być – może warto byłoby to zapisać: nie dzwonimy po pracy w sprawach, które można załatwić w godzinach pracy. Szanujemy ciszę i czas refleksji. Attaché Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint