Uff, jak trudno jest pracować w firmie, której szefów interesuje przede wszystkim to, czy wyjadą na placówkę. I kiedy. I w której za parę miesięcy pracować będą inni ludzie. Minister Bartoszewski wytrwa do jesieni. A kto oprócz niego? Wyjeżdżają wiceministrowie (łącznie z paniami wiceminister – Tuge-Erecińską i Bernatowicz), wyjeżdżają dyrektorzy. Lada moment rozstrzygnie się, kto wygra konkurs na Dyrektora Generalnego, bo stanowisko to opuszcza Michał Radlicki. W warunkach konkursu ciekawy jest jeden punkt: kandydat musi mieć staż pracy w MSZ nie mniejszy niż pięć lat. Dla jednych jest to dużo, dla innych śmieszne nic. A dla Jacka Czaputowicza, który – jak komentują na Szucha – ten konkurs wygra? No, jak do MSZ-etowskiego stażu dolepi się wszystkie jego szkolenia, kursy i nauki, to może te pięć lat się uzbiera… Jeszcze parę miesięcy temu mówiło się w MSZ, że rywalem Czaputowicza o stanowisko Dyrektora Generalnego będzie Marzena Krulak, szefowa biura kadr. Ale pani Marzena wybrała inną drogę kariery dyplomatycznej i wyjeżdża do Aten na stanowisko konsula. No, ciekawe, jaką pociechę będą z niej mieli polscy turyści w Grecji. I nowy ambasador. A będzie nim Grzegorz Dziemidowicz, teraz rzecznik prasowy MSZ, wcześniej ambasador w Kairze, wcześniej rzecznik prasowy. W każdym razie niektórych ludzi w MSZ aż skręca z zazdrości, bo nie każdemu, rok po roku, trafiają się tak interesujące placówki. Jak on to sobie załatwił? Wielkich kłopotów z tym nie miał – w MSZ zapanował taki zwyczaj, że z rzecznika jedzie się na ambasadora (wyłamał się z tego jedynie Dariusz Rosati, wysyłając “młodego” Majewskiego na I sekretarza, ale za to do USA). Więc dlaczegóż teraz miałoby być inaczej? Dziemidowicz mógł więc wybierać: Grecja czy Azerbejdżan (na przykład). Wybrał Grecję. A do Azerbejdżanu (to osobny temat: na jakiej podstawie z państw Zakaukazia wyróżniamy ambasadorstwem Azerbejdżan, a nie Armenię czy Gruzję?) jedzie Marcin Nawrot, osoba ogólnie sympatyczna, ale o życiorysie, którego w MSZ trudno znaleźć. Otóż Nawrot ma 47 lat i w rubryce stan cywilny wpisuje “wolny”. Wykształcenie wyższe zdobył w roku 1989, mając lat 36. Wcześniej pracował w Elektrociepłowni Siekierki jako elektromonter, Biurze Studiów i Projektów Radia i TV jako pomoc techniczna, potem w ZWLE im. Róży Luksemburg jako operator maszyn. W latach 1987-88 był stolarzem w prywatnym zakładzie usługowym. A potem przewodnikiem i lektorem niewidomej. Przełom w życiu Nawrota nastąpił w roku 1990, kiedy rozpoczął pracę w Departamencie Wychowania Wojska Polskiego (jako zastępca szefa oddziału). Po roku trafił do MSZ, gdzie otrzymał stanowisko wicedyrektora Departamentu Prasy i Informacji. W 1995 r. wyjechał do naszego przedstawicielstwa w Nowym Jorku. A od 1999 roku jest znów w MSZ. Teraz jedzie do Azerbejdżanu na ambasadora – i jest to jakiś asumpt do przemyśleń: czy solidarnościowe kadry w MSZ są już tak wyczyszczone? A może Zakaukazie jest wśród urzędników ministerstwa tak niepopularne? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint