Anna Fotyga jest już na wylocie, a jeszcze strzela. W miniony czwartek odstrzeliła Rafała Wiśniewskiego, wiceministra. Wiśniewski został wiceministrem za Mellera, był kojarzony z Sikorskim i Ujazdowskim. Z prawicą, ale nie Kaczyńską. Dla Fotygi był człowiekiem z układu, ona beształa go podczas narad, inni na to patrzyli, słuchali, i udawali, że są gdzie indziej. A Wiśniewski zbierał cięgi i trwał. I gdy wydawało się, że jednak przetrwa tę Fotygę, że ona sobie pójdzie, a on zostanie – padł. Ale jest jeszcze jedno pytanie – czy po jego dymisji będą wyrzucani urzędnicy, którzy z nim pracowali? To jest możliwe, bo Anna Fotyga lubi działać taką falą i jak coś czyści, to do spodu. Dobrze np. w MSZ pamiętana jest jej rozprawa z ludźmi zajmującymi się Unią Europejską. To był efekt myślenia – delikatnie mówiąc, prymitywnego – że z Unią trzeba ostro, bo dotychczas było miękko. Więc uznano, że ten skomplikowany niczym szwajcarski zegarek mechanizm stosunków polsko-unijnych najlepiej regulować młotkiem… Jeśli chodzi o MSZ, to wypchnięto z ministerstwa najpierw dyrektora Departamentu Unii Europejskiej, Pawła Świebodę, a potem jego współpracowników. Minął czas zegarmistrzów, nadszedł czas młotkowych. Atmosferę tego okresu chyba dosyć dobrze pokazuje list byłej wicedyrektor departamentu, Małgorzaty Banat-Adamiuk, którą zwolniono podczas urlopu. List wysłany został pocztą mailową do kilkudziesięciu jej współpracowników, no i zrobił wrażenie w MSZ. Oto jego fragmenty: „Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy, W związku z odwołaniem mnie z dniem 16 maja br. w trakcie urlopu wypoczynkowego ze stanowiska zastępcy dyrektora Departamentu Unii Europejskiej, dopiero teraz, po powrocie, mam okazję podziękować Państwu za 8-letnią współpracę na stanowiskach zajmowanych przeze mnie w Departamencie Unii Europejskiej. Dziękuję za zrozumienie i cierpliwość. Była to praca wymagająca poświęcenia i szczególnego zaangażowania. Cel jednak był szczytny i dlatego mniej teraz pamięta się o łzach i pocie. To, co zostało, to świadomość udziału w historycznym procesie, a także zdobyte unikalne doświadczenia i wiedza (czy komuś potrzebne…? To się okaże…). (…) Chciałam też Państwu powiedzieć, że cała moja droga zawodowa i życiowa opierała się na dwóch głównych wartościach: uczciwości i lojalności. Szkoda, że tak niewiele one już znaczą… Nie życzę nikomu tak złych doświadczeń, jak moje ostatnie, bo mimo ogromnej odporności, jaką zdobyłam, pracując przez ponad 14 lat w resorcie spraw zagranicznych, z pewnością pozostawią skazę już na całe życie. Życzę za to wszystkim, aby mogli pracować z tak wspaniałymi ludźmi, z jakimi dane mi było pracować szczególnie w podległych mi wydziałach w DUE MSZ. Najcenniejsze były dla mnie właśnie od nich otrzymane podziękowania i słowa wsparcia. I już na sam koniec. Nie muszę życzyć Państwu, aby ziściło się stare chińskie powiedzenie „Obyś żył w ciekawych czasach”. Nam się to już przytrafiło. Z wyrazami szacunku Małgorzata Banat-Adamiuk PS Żeby rozwiać wątpliwości – moje odwołanie nie wiąże się z wyjazdem na placówkę (przynajmniej nic nie wiem o tym, żebym miała gdziekolwiek wyjechać), a tym bardziej nie wiąże się z procesem lustracji”. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint