Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

Przyglądają się ludzie w MSZ pierwszym decyzjom kadrowym nowego ministra, bo one zawsze są zapowiedzią przyszłej tendencji. Ciekawe jest to, kim minister chce się otaczać, na kogo stawia. Przede wszystkim nowym sekretarzem stanu został dotychczasowy podsekretarz – Jan Truszczyński, stary MSZ-etowiec, człowiek numer 1 od Unii Europejskiej. Natomiast podsekretarzem stanu został Piotr Świtalski, dotychczasowy dyrektor Departamentu Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej MSZ. No, Świtalski to duża głowa, mózgowiec, też związany z MSZ od zawsze. Miał zresztą swego czasu trudne chwile, bo jako absolwent MGIMO był podejrzliwie oceniany przez niektórych ministrów. Świtalski zrobił w MGIMO nie tylko prostego magistra, ale i doktorat, tam też poznał swoją żonę Annę (specjalistkę od hindi). Oboje pracują w MSZ, razem wyjeżdżali na placówki, ostatnio w centrali on był dyrektorem departamentu, ona zaś pracowała w Sekretariacie Ministra. Jeszcze wiosną mówiło się, że wyjadą na placówkę do Etiopii, a teraz wszystko się zmieniło – mózgowiec Rotfeld powołał do ścisłego kierownictwa MSZ mózgowca Świtalskiego. No i pewnie teraz, ze stanowiska wiceministra, pojedzie na większą placówkę niż Addis Abeba. Taką zatem mamy obecnie tendencję – że awansują ludzie zakorzenieni w MSZ, o uznanym dorobku. A kto wyjeżdża? Tu na razie trudno wyłowić jakąś jednoznaczną tendencję, zresztą trudno będzie o nią w roku największych rotacji. Poza tym nowy minister musi dokończyć decyzje swego poprzednika. Symptomatyczna jest sprawa gen. Andrzeja Tyszkiewicza, pierwszego dowódcy naszej strefy w Iraku. Początkowo dyskutowano, czy dwóch, trzech generałów z doświadczeniem międzynarodowym mogłoby wejść do MSZ, czy nie. Uznano, że tak, tym bardziej że jest przestrzeń współpracy pomiędzy MON a MSZ, wypełniają ją m.in. Departament Polityki Bezpieczeństwa, nasi dyplomaci w NATO, ministrowie Towpik i Górski, Diem i Sikorski. No i, patrząc na państwa europejskie, byli generałowie, w niewielkiej liczbie, są tam kierowani do dyplomacji, oczywiście nie na wszystkie placówki. Najpierw Tyszkiewicza przymierzano więc na stanowisko ambasadora w Turcji, na miejsce opuszczone przez Andrzeja Ananicza. Ale szybko z tego pomysłu się wycofano, bo przecież Turcja nie jest już krajem wojskowym, ale kandydującym do Unii. Ostatecznie Tyszkiewicz ma jechać do Sarajewa. Inną tendencją jest wyjazd na stanowiska ambasadorów dyrektorów departamentów. Z reguły jeżdżą oni na placówki ważne, ale nie najważniejsze. W MSZ, w czasach Cimoszewicza, wyjechali już niemal wszyscy dyrektorzy. Takich, którzy są w centrali cały czas, zostało dosłownie kilku. To Agnieszka Wielowieyska, która nigdzie nie chce wyjeżdżać. No i Janusz Skolimowski oraz Janusz Niesyto. Do nich trwają przymiarki. Ale ponieważ są różne, to się zmienia, poczekajmy na razie z ogłaszaniem. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2005, 2005

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché