Koalicję popierającą talibów tworzą dziś Chiny, Pakistan, Iran, Rosja oraz do pewnego stopnia Turcja Dwa tygodnie temu (PRZEGLĄD nr 35) przedstawiliśmy scenariusz potencjalnych wydarzeń w Afganistanie z punktu widzenia jego sąsiadów, przede wszystkim Chin. Nasza teza o nadzwyczajnym zainteresowaniu Pekinu Afganistanem znalazła potwierdzenie. Specjalnym przedstawicielem ChRL do spraw Afganistanu został mianowany Yue Xiaoyong. Ma 60 lat, jest zawodowym dyplomatą, doktorem filozofii Uniwersytetu w Wuhanie. Ostatnio był ambasadorem w Irlandii, wcześniej zajmował takie stanowiska w Jordanii i Katarze. W życiorysie ma również ważne stanowiska w MSZ ChRL i radzie państwowej, czyli rządzie – był w niej dyrektorem generalnym biura strategii. W ubiegłym tygodniu, składając wizytę w Pakistanie, Yue Xiaoyong powiedział: „W perspektywie Chiny są gotowe wziąć udział w pokojowej rekonstrukcji Afganistanu. Jesteśmy otwarci na współpracę z nowymi władzami na zasadach obopólnych korzyści”. Podkreślił też, że w ramach kooperacji z innymi państwami regionu ChRL działa na rzecz urzeczywistnienia chińskiej inicjatywy „Pasa i Szlaku”. W odbudowie Afganistanu widzi także rolę dla Szanghajskiej Organizacji Współpracy, w której Kabul jest obserwatorem. Pekin jest gotów do współpracy z talibami w zapewnieniu bezpieczeństwa i „zwalczaniu terroryzmu”. Z kolei chińskiemu portalowi Guancha.cn powiedział: „Talibowie są, z mojego doświadczenia z rozmów z nimi, dokładnie tacy sami jak inni Afgańczycy z wiosek czy miast”. Są też zdecydowani korzystać z doświadczeń innych państw, również Chin. Rząd Chin nadal utrzymuje stosunki dyplomatyczne z dotychczasowymi władzami Afganistanu – najprawdopodobniej do czasu jednoznacznego zerwania związku talibów z muzułmańskimi separatystami w prowincji Sinkiang (Xinjiang), zwanej także Wschodnim Turkiestanem. Islamski Ruch Wschodniego Turkiestanu (ETIM – East Turkestan Islamic Movement) jest w opinii Pekinu organizacją terrorystyczną. Brak wsparcia z Afganistanu dla Ujgurów zamieszkujących tę prowincję jest dla Chin kluczowy. Tego dotyczyły rozmowy prowadzone w Katarze przez ambasadora Chin w Afganistanie z Abdulem Salamem Hanafim, zastępcą szefa biura polityki Afganistanu w emiracie. Yue Xiaoyong spotkał się tam z ministrem spraw zagranicznych Kataru szejkiem Mohammedem bin Abdulrahmanem Al-Thanim. Ambasador wykorzystał okazję do skrytykowania USA za „pośpieszne i nieodpowiedzialne” wycofanie wojsk z Afganistanu, zasługujące na potępienie społeczności międzynarodowej. Jego zdaniem nie zwalnia to USA z dalszej odpowiedzialności za sytuację w tym kraju. Rządzący do 2001 r. Afganistanem talibowie nie utrzymywali stosunków międzynarodowych. Zanarchizowane państwo żyło z hodowli i handlu narkotykami oraz pomocy państw arabskich. Talibowie 2.0 odrzucili islam wahabicki i rolę Arabii Saudyjskiej w przyszłym rozwoju ich państwa. Wydaje się, że koalicję popierającą talibów tworzą dziś Chiny, Pakistan, Iran, Rosja oraz do pewnego stopnia Turcja. Bezwarunkowe poparcie tej koalicji dla reżimu talibów w kształcie sprzed 20 lat jest mało prawdopodobne. Stąd też zapewnienia talibów 2.0, świadomych swoich ograniczeń, o stosowaniu się do ogólnie przyjętych w regionie norm w polityce zagranicznej i wewnętrznej. Czyli szarijatu podobnego jak w Pakistanie czy konserwatywnych krajach arabskich. Wydaje się, że model, do któreego będą dążyć talibowie, może być bardzo podobny do irańskiego. Również dla państw wyżej wymienionej koalicji ważne będzie, by przyszły rząd afgański miał jak najszerszą bazę społeczną. Stąd rozmowy talibów z rządem, jeszcze formalnym, czy Ahmadem Masudem, synem Lwa Pandższiru, szejka Ahmada Szaha Masuda. Tadżykowie, albo szerzej Sojusz Północny, w takiej czy innej formie są również bardzo istotni dla Chin, ze względu na ich możliwe poparcie dla Ujgurów. Krótkoterminowe cele talibów to: zakończenie działań wojennych, brak odwetu na dotychczasowych przeciwnikach, wprowadzenie wersji szarijatu, która będzie do zaakceptowania wewnętrznie i za granicą, bezpieczeństwo dyplomatów i obcokrajowców, brak zezwolenia na eksport terroryzmu z terytorium Afganistanu. Ta taktyka wydaje się dziś trudna do osiągnięcia. Dlatego rysowanie dalekosiężnych planów talibów wydaje się nawet mnie zbyt ryzykowne. W najgorszym wypadku państwa niepopierające talibów mogą chcieć zezwolić, by historia się powtórzyła. Fot. Zuma Press/Forum Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint