W serialu Paola Sorrentina Watykan to miejsce, do którego ciągną maluczcy, ale którym zarządzają wytrawni karierowicze Serial „Nowy papież” Paola Sorrentina to bezpośrednia kontynuacja „Młodego papieża”, ale tym razem reżyser pozwala sobie na jeszcze większą fantazję. Każdy odcinek jest ucztą zmysłów. Zakonnice wkładają szpilki, rozpuszczają włosy i tańczą wokół krzyża. Jedna z nich zachodzi w ciążę z uchodźcą ukrywającym się za Spiżową Bramą. „Święta” Esther, która rzekomo poczęła dziecko na skutek cudu Piusa XIII, zostaje prostytutką. Seksu tutaj sporo, choć w zupełnie innym wydaniu niż w „Rodzinie Borgiów”. Watykan Jana Pawła III, którego gra John Malkovich, to miejsce, gdzie kwitną wszystkie ziemskie grzechy. Jednak nie z winy samego papieża. Owszem, nowy papież nie jest takim konserwatystą jak wspomniany Pius XIII (Jude Law), nie hołduje także ekstremalnemu ubóstwu jak urzędujący króciutko Franciszek II (Marcello Romolo), ale na jego dworze nie brakuje hipokryzji, szaleństwa, intryg, chaosu i skandali. Walka o wpływy spotyka się tutaj z rzeczywistą troską o dobro instytucji, a pragnienie władzy z potrzebą sensu, z drugiej strony krucha wiara zderza się z palącą pożądliwością. Wariacja na temat papiestwa, którą widzom HBO i Netfliksa serwuje Sorrentino, to poza wizualnym majstersztykiem również ważka opowieść o współczesnym Kościele. Reżyser „Wielkiego piękna” nie opowiada niczego wprost. Nie jest to łatwa hagiografia, w stylu chociażby filmów „Karol. Człowiek, który został papieżem” i „Karol. Papież, który pozostał człowiekiem” Giacoma Battiata, ani publicystyka antyklerykalna. Paolo Sorrentino stawia pytania o obecność i rolę Boga we współczesnym świecie. Zachęca do refleksji nad autentycznością wiary. Wyśmiewa przesadę i skrajności. Zdaje się mówić, że świat nie potrzebuje ani Kościoła karzącego i walczącego, ani zbyt miękkiego i ułożonego. Nadmiar mistyki i duchowości jest równie szkodliwy jak całkowite wyzbycie się metafizyki. Jak łączyć chrześcijańską radość, ewangeliczny optymizm i nie stracić przy tym tożsamości i majestatu? To wyzwanie dla każdego kościelnego hierarchy. W świecie wykreowanym przez Sorrentina granica pomiędzy świętością a upadkiem, butą a majestatem jest nie tyle cienka, ile płynna. Watykan to miejsce, do którego ciągną maluczcy, ludzie pragnący pocieszenia, wsparcia, poczucia sensu, ale którym zarządzają starzy karierowicze, elastyczni, ale też małostkowi. Charakterystyczne jest zderzenie prawdziwej wiary ludu bożego z cynizmem książąt Kościoła. Błędem byłoby myślenie, że reżyser kpi z wiary czy Boga, uderza raczej w odhumanizowaną instytucję, w Kościół, który tłamsi człowieczeństwo. Krytyka ta balansuje na granicy bluźnierstwa. Zmysłowy taniec zakonnic wokół krzyża to nie tania prowokacja, lecz opowieść o tym, jak Kościół zabija w wiernych seksualność. Przepychanki wokół konklawe ukazują kardynałów jako spiskowców i polityków, ale ci sami, którzy za dnia knują, wieczorami mają chwile czułości i oddania. Makiaweliczny kard. Voiello, wieloletni sekretarz stanu (w tej roli Silvio Orlando), bywa bezwzględnym graczem, ale nocami troskliwie opiekuje się niepełnosprawnym chłopcem. Kard. Gutiérrez z kolei przyłącza się do rządzącej kliki czerwonych kapeluszy, mimo wewnętrznej szlachetności, bolesnych doświadczeń z dzieciństwa (molestowanie) i skrywanego homoseksualizmu. Nie rwie się do radykalnych zmian, woli zachować status quo. Serial opowiada o stanie Kościoła poprzez ludzi Kościoła, poprzez niejednoznaczne życiorysy i losy, nie ma tutaj dywagacji teologicznych czy oskarżycielskich obrazów. Kwestia pedofili w Kościele nie odbija się w medialnej narracji, to osobista refleksja duchownych, wewnętrzna walka odpowiedzialnych za dobre imię Kościoła. „Nowy papież” pokazuje świat w całej złożoności. Jako nieustanne spotkanie dobra ze złem, świętości i upadku, szczerości i kłamstwa, wierności zasadom i jej braku. Jest tu pycha i miłosierdzie, wielkie piękno i banalne zło, czystość intencji i brud realnego działania. To wszystko, co dotyka ludzkość od zarania dziejów. Stare grzechy nowych purpuratów i pontifexów. Fot. materiały prasowe Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint