ZAKAZANE MYŚLI KOBIET Picie (po świętach temat jak najbardziej aktualny) jest kawałkiem życia Polaków. Za to walka z piciem jest kawałkiem życia rządu. Ale rząd premiera Buzka postanowił z tej części swojej działalności zrezygnować, przynajmniej w sporym fragmencie. Rząd doszedł do wniosku, dość w ludzie popularnym, że nałogiem tym jest obywatel nasiąknięty i w związku z tym są to pieniądze wylane za kołnierz. I tak w tym roku na zwalczanie alkoholizmu przeznaczono o 25% mniej niż w zeszłym. Oznacza to, że wiele poradni przestanie istnieć, a rodziny i dzieci nie będą miały żadnego wsparcia terapeutycznego. Ciekawe, co na to normy unijne? Oczywiście, my tylko ręce załamujemy nad wołowiną i robotnikami, bo nas z nimi nie chcą, ale przecież leczenie alkoholizmu (dla Europy jest to choroba) ma w Unii swoje standardy. Bo w Polsce jest teraz tak, jakby wydano o 25% mniej na leczenie gruźlicy, bo jest to choroba nieelegancka, poza tym ludzie i tak będą chorować. W tej absurdalnej sytuacji, gdy premier liczy każdy zaoszczędzony na alkoholikach grosz, bardzo cenna jest spontaniczna inicjatywa oddolna. Jako pierwsi wystąpili radni warszawscy, którzy po prostu odświeżyli dawne, stare pomysły. Otóż, ich zdaniem, należałoby wrócić do dawnej, wypróbowanej metody przymusowego leczenia. Rząd obciął kasę na ośrodki? No to uzależnionych (w Warszawie nie nazywa się ich chorymi) pozamykamy w więzieniach (niech nikt nie mówi, że ich w Polsce zabraknie) i tam na siłę będą ich odzwyczajać terapeuci, których całe życie uczono, że alkoholik musi sam zechcieć wyjść z nałogu. Ale jak terapeuci chcą mieć pracę, nie powinni marudzić. Ciekawa jest również inicjatywa malutkiego Bakałarzewa na Suwalszczyźnie. Przewodniczący komisji rewizyjnej, Stanisław Sówka, zaapelował tam “o niespożywanie alkoholu w urzędach”. Dlaczego? Otóż gmina wyliczyła, że jej ubodzy mieszkańcy przepili w zeszłym roku 850 mln, co daje 250 zł na głowę obywatela, ledwie narodzonego i bezrobotnego też. W tej sytuacji Stanisław Sówka stwierdził, że rada musi dać przykład. – Przecież pijany kierownik ma zły wpływ na pracownika, apeluję o całkowitą abstynencję w godzinach pracy – to dramatyczne słowa Sówki. Na razie pozostały bez komentarza mieszkańców, a sam Sówka przyznaje, że “jego wystąpienie nie będzie miało wpływu na praktykę”. I tak teraz jest. Walka z alkoholizmem opierać się będzie na szlachetnych apelach ludzi podobnych do Stanisława Sówki. Apelach słusznych, bo w końcu urzędnik powinien poczekać do godz. 15 i nieskutecznych, bo bezrobotni w Bakałarzewie rzadko bywają w urzędzie, a i tak najwięcej piją. A więc przykład, tak jak pieniądze na leczenie, nie idzie z góry. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Iwona Konarska