Pani premier Ewa Kopacz po przeprowadzeniu czystki w rządzie oraz przyjęciu dymisji ministrów podsłuchiwanych w aferze taśmowej i kilku osób z innych osób pełniących ważne stanowiska państwowe solennie zapewniała wyborców i społeczeństwo, że rząd w nowym składzie będzie pracował 24 godz. na dobę, aby przywrócić zaufanie społeczeństwa do rządzącej Platformy Obywatelskiej. Pomyślałam, że na ogół zaufanie zdobywa się ciężką pracą i czasami potrzeba na to dużo czasu, natomiast odzyskiwanie zaufania jest jeszcze trudniejsze i nie zawsze się udaje. Nasze społeczeństwo ma powody, by nie darzyć zaufaniem kolejnych ekip, których posłowie zazwyczaj wiele obiecują w kampaniach wyborczych, a potem zupełnie zapominają o obietnicach i pilnują własnych interesów. W rezultacie większość społeczeństwa polskiego nie ma zaufania do rządzących, którym tylko przed wyborami zależy na odzyskaniu zaufania wyborców, potrzebnego do reelekcji.
Inaczej jest na sąsiedniej Ukrainie. Panowie Jaceniuk, typowany na premiera przez Majdan, i Poroszenko, wybrany na urząd prezydenta w demokratycznych wyborach, powinni cieszyć się zaufaniem społeczeństwa ukraińskiego. I miejmy nadzieję, że tak jest. Ale oni widocznie nie mają zaufania do swoich rodaków, bo w 40-milionowym kraju nie znaleźli specjalistów do sprawowania rządów, lecz zatrudnili obcokrajowców na wysokich stanowiskach państwowych. Ministrem zdrowia jest Gruzin Aleksandr Kwitaszwili, ministrem finansów – Amerykanka Natalia Jareśko, ministrem rozwoju gospodarczego i handlu – Litwin Aivaras Abromavicius, wiceministrem spraw wewnętrznych – Gruzinka Eka Zguladze, wiceministrem sprawiedliwości – Gruzin Gia Getsadze, a gubernatorem obwodu odeskiego jest były prezydent Gruzji Michel Saakaszwili. Podobno Ukrańcy żartują, że nie boją się już Noworosji tylko Nowej Gruzji. Ciekawi mnie, czy powołanie rządu obcokrajowców to był pomysł Poroszenki, Jaceniuka czy amerykańskich sponsorów. W każdym razie wygodne rozwiązanie, bo jeśli reformy się nie udadzą, łatwo będzie wskazać winnych. Sami przywódcy mogą kontrolować konflikt z Rosją i realizować politykę „antyterrorystyczną”.
Europa nie chce wojować. Niemcy balansują – z jednej strony, popierają sankcje przeciw Rosji, z drugiej – nie zgadzają się na przemieszczanie sił zbrojnych NATO i dodatkowe magazynowanie amerykańskiego sprzętu wojskowego w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, aby nie drażnić Rosji. Rząd Polaków wielokrotnie zawiedzionych przez Amerykanów nadal zgadza się na wszystko, czego oni żądają (udział w wojnach amerykańskich, tajne więzienia CIA, ogromne wydatki na zakup sprzętu i broni amerykańskiej, tworzenie szpicy, magazynów broni w naszym kraju itp.). Dlatego społeczeństwo polskie nie ma zaufania do tak nastawionego rządu i nie chce walczyć przeciw Rosji. Z tego powodu doznał porażki prezydent Bronisław Komorowski. Czekamy cierpliwie na jesienne wybory parlamentarne.
Ludmiła M.-K., Leżajsk
Ciekawe