Obława, obława…

Obława, obława…

Lesznowola 31.07.2019 r. Urzad gminy i okolice. fot.Krzysztof Zuczkowski

Krótki przewodnik, jak za hipotetyczne potknięcie ścigać panią wójt Lesznowoli Zadenuncjować można każdego. Sąsiada, przyjaciela, nieprzyjaciela, byłą. Ktoś dwa lata temu zadenuncjował do CBA panią wójt podwarszawskiej gminy Lesznowola. Kto – do dziś nie wiadomo. Przed dwoma laty specjaliści od przekopywania się przez dokumenty i faktury kilka miesięcy kontrolowali urząd gminy. Haka nie znaleźli, ale przekazali sprawę do prokuratury. Może ta coś znajdzie? Dziwnym zbiegiem okoliczności trzy miesiące przed tegorocznymi wyborami do Sejmu i Senatu sprawa odżyła. Przypadek? Może. 10 lipca około godz. 6 rano silna grupa z CBA pojawiła się w podwarszawskim domu wójt gminy Lesznowola. Pani wójt została zatrzymana o 6.10. Nic nie wiadomo, by zamierzała prysnąć do Brazylii. Miała rano, przejechawszy kilkanaście kilometrów, pojawić się jak zwykle w urzędzie gminy w Lesznowoli. Tymczasem znalazła się w areszcie. Wsadzanie i puszczanie Dwa dni po zatrzymaniu sąd uznał, że panią wójt należy jednak wypuścić, bo nie ma podstaw, by siedziała w areszcie. Prokuratura nie dała za wygraną. Kiedy w poniedziałek, 15 lipca, pani wójt przyszła do pracy, dowiedziała się, że ma zakaz wykonywania czynności służbowych. „(…) Oznacza to, że nadal pełnię funkcję Wójta Gminy Lesznowola, gdyż Mieszkańcy zdecydowali o moim wyborze, jednakże nie mogę między innymi podpisywać decyzji administracyjnych czy też innych pism. Zadanie realizuje moja Zastępczyni pani Iwona Pajewska-Iszczyńska – napisała pani wójt na portalu internetowym urzędu gminy. – Przygotowywane jest zażalenie na postępowanie Prokuratury w tej sprawie. Raz jeszcze pragnę podziękować wszystkim Państwu za wsparcie, empatię oraz solidaryzowanie się ze mną w tych niezwykle trudnych chwilach. Wsparcie otrzymuję od Państwa Mieszkańców naszej Gminy, różnorodnych środowisk opiniotwórczych naszej gminy, a także od wielu Osób z Polski”. W poniedziałek, 22 lipca, wójt Lesznowoli miała przyjmować interesantów. Bez zapisów. Nie przyjmowała. Ten obowiązek przejęła pani wicewójt. Pani wójt – jak powiedziała jej asystentka – wykonywała swoje obowiązki poza urzędem. W holu przed gabinetem pani wójt dwie ściany zawieszone są dyplomami, a szklana gablota mieści dziesiątki nagród dla gminy i samej wójt Lesznowoli. Ci życzliwi chlubią się nimi, ci mniej przychylni twierdzą, że to robota PR-owców, a takie dyplomy i statuetki po prostu się kupuje. Faktem jest jednak, że od lat Lesznowola znajduje się w czołówce gmin o najwyższych dochodach podatkowych na jednego mieszkańca. W 2018 r. w rankingu prowadzonym przez Ministerstwo Finansów zajęła 20. miejsce z wynikiem 4275,53 zł na mieszkańca, tuż za słynną gminą Konstancin, która miała nieznacznie lepszy wynik – 4331,68 zł na mieszkańca. Wójt zaczęła swoje życie zawodowe w gminie Lesznowola pod koniec lat 80., kiedy to poślubiwszy mieszkańca sąsiedniej gminy, zaczęła pracę jako dyrektor szkoły podstawowej w Żabiej Woli oraz gminny inspektor oświaty. Dziesięć lat później odpowiedziała na anons gminy Lesznowola i została tam kierowniczką urzędu stanu cywilnego. A w 1998 r. wygrała w wyborach samorządowych stanowisko wójta gminy. I od tamtego czasu wygrywała za każdym razem, co pewnie oprócz grona entuzjastów przysparzało i przeciwników. Bo nikt nie lubi silnych wójtów, a kobiet w szczególności. O swojej drodze z podkarpackiej wioski Chotyniec koło Jarosławia do podwarszawskiej wiejskiej gminy opowiadała na łamach lokalnego miesięcznika „Moja Lesznowola” przed ostatnimi wyborami samorządowymi. Można było się dowiedzieć, z jakiej rodziny pochodzi, jak podnosiła sobie poprzeczkę, by osiągnąć najwyższe stanowisko w gminie i je utrzymać przez ponad 20 lat, ale także o tym, jak poznała męża. Było to 14 lipca 1987 r., kiedy z przyjaciółmi była w kawiarni Wenecja w Warszawie, a młody chłopak siedział przy stoliku nieopodal i dwa razy pożyczył zapałki. Cztery dni przed 32. rocznicą ich poznania znalazła się w areszcie. W tym wywiadzie ustosunkowała się też do sprawy kontroli CBA w urzędzie gminy zakończonej rok wcześniej. Mówiła: „Trudno mi (…) zaakceptować brudną kampanię pomówień. (…) W ciągu mijającej kadencji różne instytucje do tego uprawnione przeprowadziły w urzędzie gminy więcej kontroli niż przez wszystkie poprzednie lata. Wszystkie kontrole zakończyły się wynikiem dla urzędu pozytywnym. W jednym wypadku sprawę ze względów proceduralnych skierowano do oceny prokuratury, a dotyczy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 32/2019

Kategorie: Kraj