Krótki przewodnik, jak za hipotetyczne potknięcie ścigać panią wójt Lesznowoli Zadenuncjować można każdego. Sąsiada, przyjaciela, nieprzyjaciela, byłą. Ktoś dwa lata temu zadenuncjował do CBA panią wójt podwarszawskiej gminy Lesznowola. Kto – do dziś nie wiadomo. Przed dwoma laty specjaliści od przekopywania się przez dokumenty i faktury kilka miesięcy kontrolowali urząd gminy. Haka nie znaleźli, ale przekazali sprawę do prokuratury. Może ta coś znajdzie? Dziwnym zbiegiem okoliczności trzy miesiące przed tegorocznymi wyborami do Sejmu i Senatu sprawa odżyła. Przypadek? Może. 10 lipca około godz. 6 rano silna grupa z CBA pojawiła się w podwarszawskim domu wójt gminy Lesznowola. Pani wójt została zatrzymana o 6.10. Nic nie wiadomo, by zamierzała prysnąć do Brazylii. Miała rano, przejechawszy kilkanaście kilometrów, pojawić się jak zwykle w urzędzie gminy w Lesznowoli. Tymczasem znalazła się w areszcie. Wsadzanie i puszczanie Dwa dni po zatrzymaniu sąd uznał, że panią wójt należy jednak wypuścić, bo nie ma podstaw, by siedziała w areszcie. Prokuratura nie dała za wygraną. Kiedy w poniedziałek, 15 lipca, pani wójt przyszła do pracy, dowiedziała się, że ma zakaz wykonywania czynności służbowych. „(…) Oznacza to, że nadal pełnię funkcję Wójta Gminy Lesznowola, gdyż Mieszkańcy zdecydowali o moim wyborze, jednakże nie mogę między innymi podpisywać decyzji administracyjnych czy też innych pism. Zadanie realizuje moja Zastępczyni pani Iwona Pajewska-Iszczyńska – napisała pani wójt na portalu internetowym urzędu gminy. – Przygotowywane jest zażalenie na postępowanie Prokuratury w tej sprawie. Raz jeszcze pragnę podziękować wszystkim Państwu za wsparcie, empatię oraz solidaryzowanie się ze mną w tych niezwykle trudnych chwilach. Wsparcie otrzymuję od Państwa Mieszkańców naszej Gminy, różnorodnych środowisk opiniotwórczych naszej gminy, a także od wielu Osób z Polski”. W poniedziałek, 22 lipca, wójt Lesznowoli miała przyjmować interesantów. Bez zapisów. Nie przyjmowała. Ten obowiązek przejęła pani wicewójt. Pani wójt – jak powiedziała jej asystentka – wykonywała swoje obowiązki poza urzędem. W holu przed gabinetem pani wójt dwie ściany zawieszone są dyplomami, a szklana gablota mieści dziesiątki nagród dla gminy i samej wójt Lesznowoli. Ci życzliwi chlubią się nimi, ci mniej przychylni twierdzą, że to robota PR-owców, a takie dyplomy i statuetki po prostu się kupuje. Faktem jest jednak, że od lat Lesznowola znajduje się w czołówce gmin o najwyższych dochodach podatkowych na jednego mieszkańca. W 2018 r. w rankingu prowadzonym przez Ministerstwo Finansów zajęła 20. miejsce z wynikiem 4275,53 zł na mieszkańca, tuż za słynną gminą Konstancin, która miała nieznacznie lepszy wynik – 4331,68 zł na mieszkańca. Wójt zaczęła swoje życie zawodowe w gminie Lesznowola pod koniec lat 80., kiedy to poślubiwszy mieszkańca sąsiedniej gminy, zaczęła pracę jako dyrektor szkoły podstawowej w Żabiej Woli oraz gminny inspektor oświaty. Dziesięć lat później odpowiedziała na anons gminy Lesznowola i została tam kierowniczką urzędu stanu cywilnego. A w 1998 r. wygrała w wyborach samorządowych stanowisko wójta gminy. I od tamtego czasu wygrywała za każdym razem, co pewnie oprócz grona entuzjastów przysparzało i przeciwników. Bo nikt nie lubi silnych wójtów, a kobiet w szczególności. O swojej drodze z podkarpackiej wioski Chotyniec koło Jarosławia do podwarszawskiej wiejskiej gminy opowiadała na łamach lokalnego miesięcznika „Moja Lesznowola” przed ostatnimi wyborami samorządowymi. Można było się dowiedzieć, z jakiej rodziny pochodzi, jak podnosiła sobie poprzeczkę, by osiągnąć najwyższe stanowisko w gminie i je utrzymać przez ponad 20 lat, ale także o tym, jak poznała męża. Było to 14 lipca 1987 r., kiedy z przyjaciółmi była w kawiarni Wenecja w Warszawie, a młody chłopak siedział przy stoliku nieopodal i dwa razy pożyczył zapałki. Cztery dni przed 32. rocznicą ich poznania znalazła się w areszcie. W tym wywiadzie ustosunkowała się też do sprawy kontroli CBA w urzędzie gminy zakończonej rok wcześniej. Mówiła: „Trudno mi (…) zaakceptować brudną kampanię pomówień. (…) W ciągu mijającej kadencji różne instytucje do tego uprawnione przeprowadziły w urzędzie gminy więcej kontroli niż przez wszystkie poprzednie lata. Wszystkie kontrole zakończyły się wynikiem dla urzędu pozytywnym. W jednym wypadku sprawę ze względów proceduralnych skierowano do oceny prokuratury, a dotyczy