Mierni i zawistni ludzie zawsze bali się autorytetów. Nie inaczej jest teraz. Widać ten strach, mimo że władza przykrywa go arogancją i butą. Widać go w epitetach i oskarżeniach obficie produkowanych przez liderów PiS. Takie zachowanie to oznaka słabości i kompleksów. Silni swoim programem, mądrzy i etyczni przywódcy nie muszą budować własnej pozycji na poniżaniu i obrażaniu ludzi myślących inaczej. Prawdziwi liderzy próbują ludzi przekonywać i pozyskiwać, a nie oskarżać i zastraszać. Na nienawiści niczego sensownego zbudować nie można. Tej bolesnej prawdy doświadczają teraz Polacy na własnej skórze. Polska za czasów rządu PiS nie stała się nawet odrobinę bardziej solidarna. Wręcz przeciwnie nigdy nie było tak małej odpowiedzialności za słowa i czyny. I tak wielkiej nieufności, i tak małego zaufania między ludźmi. Brak reakcji na to byłby dowodem całkowitego paraliżu elit. Pozwalałby spychać Polskę do grupy państw niespełniających standardów europejskich. Tak źle z postawami obywatelskimi na szczęście nie jest. Głos sprzeciwu i protestu jest coraz donioślejszy. Jest to głos ludzi wielce dla Polski zasłużonych. Ludzi z różnych obozów politycznych i pokoleń, wybitnych uczonych, menedżerów i artystów. Stoi za nimi poparcie tysięcy zwykłych obywateli. Nie ma w tych protestach agresji i PiS-owskiej złości. Nie ma obelg. Jest troska o to, by polska demokracja nie była demokracją drugiego gatunku. Jest przekonanie o możliwościach, jakie mamy po wejściu do Unii, i konieczności wykorzystania tej szansy w interesie Polski i Polaków. Takie też jest posłanie skierowane do opinii publicznej ze sławnej sali Auditorium Maximum Uniwersytetu Warszawskiego przez Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Wałęsę, Andrzeja Olechowskiego, Barbarę Skargę, Wiktora Osiatyńskiego, Bronisława Geremka, Andrzeja Zolla i setek uczestników debaty. Tego posłania, ostrzegającego przed nieodpowiedzialnymi i niebezpiecznymi praktykami obecnych władz, nie można lekceważyć tak, jak robi to rządząca koalicja i Platforma Obywatelska. Nie pomoże też cenzura, której poddano debatę praktycznie we wszystkich mediach. Z Uniwersytetu Warszawskiego popłynął bowiem do tych Polaków, których martwi kondycja państwa, wyraźny i czytelny sygnał. Nie jesteście sami. Jest nas wielu. Tak wielu, że władza uruchomiła wszystkie sposoby, by ograniczyć zasięg społeczny tego wydarzenia. Nie ma oficjalnej cenzury, a bojkot przecież był. Kolejny już raz kolejna władza sądzi, że można ocenzurować obieg myśli. Skończy się to jak zawsze. Pełną kompromitacją. Poglądów nie można aresztować o szóstej rano i poprowadzić w kajdankach przed kamerę telewizyjną. Na UW spotkali się ludzie, którzy wierzą, że demokracja może być silna tylko wtedy, gdy obywatele są aktywni. Gdy angażują się w sprawy publiczne. Gdy nie zgadzają się na eskalację agresji, pomówień i demagogii, na próby narzucania jednej prawdy moralnej, politycznej i historycznej. Na naruszanie godności obywateli. Na rozbudowę i umacnianie aparatu represji. Bagatelizowanie takich zjawisk jest groźne. Bo demokracji można bronić tylko wtedy, gdy demokracja jeszcze jakoś funkcjonuje. Później jest już za późno. Deptanie przez PiS tego, co w demokracji najważniejsze, a więc wolności i godności obywatela, jest dziś wystarczającym powodem, by krzyczeć. Obywatele Rzeczypospolitej, larum grają! Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański