Ochota na Orlen

Ochota na Orlen

Czy skarb państwa utraci kontrolę nad naszym narodowym koncernem paliwowym? Trwający obecnie spór o to, czy ostatnie zmiany w Radzie Nadzorczej PKN Orlen były słuszne i potrzebne, czy może przeciwnie, złe i szkodliwe, a także o legalność zatrzymania w 2002 r. przez UOP poprzedniego prezesa koncernu, pokazuje, że w Polsce politycy wciąż mają ogromny wpływ i na gospodarkę, i na debatę o gospodarce. Oczywiście więc, także ubiegłotygodniowa dyskusja w Sejmie na temat Orlenu została zdominowana przez doraźne względy pseudopolityczne (bo z uprawianiem polityki na serio nie miało to nic wspólnego). Waga racji stanu Przedstawiciele opozycji, wykorzystując okazję do zaatakowania koalicji rządzącej, wystąpili w roli obrońców polskiej racji stanu, wskazując, że rząd postanowił wyzbyć się wpływu na nasz koncern paliwowy, odstąpić go prywatnym inwestorom, a w konsekwencji ułatwić przejęcie Orlenu przez rosyjskiego giganta, Jukos. Po co? Ano pewnie po to, żeby – jak zasugerował jeden z posłów PiS – w ostatnich dniach urzędowania jeszcze „skoczyć na kasę”. No i zaszkodzić Polsce, jak się da, najlepiej ograniczając naszą suwerenność na rzecz Rosjan. Rząd, reprezentowany przez ministra skarbu, wyjaśniał zaś, że takich zamiarów oczywiście nie ma, a zmiany w radzie nadzorczej sprzyjały skuteczniejszej ochronie interesów skarbu państwa w działaniach Orlenu. W tej chwili bowiem skarb państwa ma 28% udziałów w firmie – i pięciu ludzi w dziewięcioosobowej radzie nadzorczej (piąty pośrednio, jako reprezentant państwowej Nafty Polskiej). Prawda, przewodniczącym rady nadzorczej został Jan Waga, reprezentant Jana Kulczyka. Kulczyk jest jednak największym indywidualnym akcjonariuszem koncernu (wprawdzie Bank of New York ma więcej, ale reprezentuje rozproszonych udziałowców), zaś fachowość i kompetencje Wagi nie mogą budzić najmniejszych zastrzeżeń. Można więc domniemywać, że przed ostatnim walnym zgromadzeniem akcjonariuszy musiało dojść do swoistego układu między właścicielami koncernu: państwo – największy, choć mniejszościowy udziałowiec – otrzymuje większość w radzie nadzorczej, Kulczyk zaś – pod egidą którego skupili się inni drobniejsi akcjonariusze – stanowisko szefa rady. Pytanie, czy takie układy pomiędzy państwem i prywatnymi inwestorami są pożądane i prawidłowe z punktu widzenia interesów naszego państwa, polskiej gospodarki, bezpieczeństwa energetycznego kraju. I tu, jeśli odrzucimy wspomniany pseudopolityczny balast sporu, dochodzimy do kwestii najważniejszych w całej tej kłótni o Orlen – jaka powinna być struktura właścicielska i zasady funkcjonowania naszego flagowego koncernu, by przynosił on możliwie największy pożytek i polskiej gospodarce, i swoim właścicielom. Czy ma pozostać w większości polski, czy może korzystne byłoby wejście zagranicznych inwestorów? Iskrzenie między radą i zarządem Oczywiste jest, że każdy organizm gospodarczy najlepiej funkcjonuje wtedy, gdy władze, powołane przez udziałowców, działają w miarę zgodnie, dążą do wspólnie przyjętego celu. Tymczasem, jeśli chodzi o Orlen, w minionych latach takiej zgody niestety nie było. Zarząd i rada nadzorcza pracowały w warunkach tlącego się konfliktu. Poprzednia rada ani nie zdecydowała się na wymianę zarządu, ani nie pozwalała mu na swobodne działanie. Od lat, bez rezultatów, ślimaczyły się rozmowy na temat ewentualnego połączenia Orlenu czy to z austriackim Rothem, czy z węgierskim MOL-em, czy z czeskim Unipetrolem, co pozwoliłoby na stworzenie silnego środkowoeuropejskiego koncernu paliwowego. Z drugiej strony – nie dopuszczono do połączenia Orlenu z Rafinerią Gdańską, dzięki czemu mógł powstać duży koncern krajowy. Za ten stan rzeczy odpowiada Nafta Polska, spółka państwowa, której zadaniem jest doprowadzenie do restrukturyzacji i prywatyzacji sektora naftowego. Jak widać, nie najlepiej spełniała swoje zadanie, co uzasadniałoby niedawne odwołanie Macieja Giereja ze stanowisk prezesa Nafty Polskiej i przewodniczącego Rady Nadzorczej Orlenu. Przykład z ostatnich dni – choć 30 kwietnia upływa ważność podpisanego w listopadzie ub.r. listu intencyjnego w sprawie ewentualnego połączenia Orlenu z MOL-em, Nafta Polska dotychczas „nie zdążyła” przygotować stanowiska w tej sprawie. A przecież czasu było aż nadto. Naturalnie Nafta Polska działa zgodnie z wolą rządu i ministra skarbu. Bezwład decyzyjny i konflikty interesów w łonie gabinetu Leszka Millera przekładały się więc na brak decyzji w sprawie Orlenu. Za ewidentny sukces trzeba zatem uznać to, że w tych warunkach firma zwiększyła zysk, wzrósł kurs jej akcji, a widniejący na 2 tys. naszych stacji benzynowych wizerunek głowy orła, który zastąpił CPN, stał się powszechnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17/2004, 2004

Kategorie: Kraj