Od sławy do zapomnienia

Od sławy do zapomnienia

Głos Wysockiego działał nawet na słuchaczy nieznających rosyjskiego Władimir Wysocki był jedną z najważniejszych postaci poezji rosyjskiej XX w., a jednocześnie bodaj najbardziej frapującą gwiazdą kultury masowej. To twórca, który podbił serca rzeszy słuchaczy nie tylko w Związku Radzieckim, ale też w wielu innych krajach, także poza obozem socjalistycznym. To aktor, poeta i bard, który stał się rozpoznawalny niemal na całym świecie, mimo że nie grywał oficjalnych koncertów, nie rozdawał autografów i nie bywał na salonach. 25 lipca mija 30 lat od jego śmierci. Zanim Marina Vlady odkryła Wysockiego dla Zachodu, on sam był znany i kochany w swojej ojczyźnie. Nie była to jednak sława w blasku reflektorów z wiwatującymi tłumami dookoła. Wysocki śpiewał swe pieśni głównie na kameralnych koncertach w prywatnych mieszkaniach lub na spotkaniach towarzyskich. Często podczas takiego koncertu ktoś uruchamiał magnetofon, a potem rozpowszechniał nagrany materiał. Jadwiga Sawicka twierdzi, że „bez ogólnodostępnej techniki zapisu magnetofonowego nowy odbiór byłby niemożliwy. Taśma zła technicznie stwarza całkowicie nowy kontakt: bez pośrednika, poza Instytucją. Niedoskonałość przekaźnika zbliża nawet odbiorcę do sfery prywatności twórcy, zmusza do czynnego i samodzielnego odbioru. (…) Odmienność odbioru uzyskana dzięki rewolucji magnetofonowej stworzyła nową sytuację, w której ważna stała się rola odbiorcy, jego wybór, aktywność, współtworzenie nowej wartości wynikającej z akceptacji tekstu nie drukowanego” (J. Sawicka, Słuchanie Wysockiego, w: „Literatura” 7/1988, s. 16). Można by półżartem powiedzieć, że grono fanów Wysockiego przekazujące sobie jego pieśni na taśmie magnetofonowej to prekursorzy społeczności internautów, nieoficjalnie wymieniających między sobą filmy, nagrania muzyczne itp. Atak krzykiem Wysocki był rozpoznawalny nie tylko dzięki swoim pieśniom. Był także aktorem teatru na Tagance, zagrał w kilku filmach, które nie były może arcydziełami, ale gromadziły w kinach i przed telewizorami ogromną liczbę widzów. Jednak właśnie dzięki pieśniom to głos był wizytówką Wysockiego w większym stopniu niż twarz. Weterani Wielkiej Wojny Ojczyźnianej słuchając jego pieśni, często myśleli, że śpiewa je ich towarzysz broni. Jakież było zdziwienie, gdy okazywało się, że to niewysoki, skromnie wyglądający mężczyzna, który wojnę znał tylko z opowieści. To głos nadawał pieśniom Wysockiego charakter i niepowtarzalność. „Głos ten atakuje odbiorcę i osacza z niespotykaną siłą, może irytować lub fascynować, ale nie pozostawia obojętnym. (…) Wysocki umie stworzyć atmosferę pozasłowną, wygrywa samym głosem, atakuje krzykiem, wzrusza odcieniami tonacji emocjonalnej”, pisze Sawicka. O sile oddziaływania głosu Wysockiego na słuchaczy, nawet nieznających języka rosyjskiego, niech świadczy opisane przez Marinę Vlady zdarzenie z 4 października 1980 r., w dwa miesiące po śmierci artysty. Tego dnia odwiedził ją młody dziennikarz z Japonii, który na pokazie mody usłyszał w podkładzie muzycznym fragment jakiejś pieśni Wysockiego. „Na taśmie dosłownie eksplodował męski głos, głos, jakiego nigdy w życiu nie słyszałem, przeszły mnie ciarki, byłem wstrząśnięty. Nigdy nie doznałem takiego szoku, takiej rozkoszy zmieszanej z rozpaczą”. Za tym głosem młody Japończyk przyjechał do Paryża, gdzie spotkał wdowę po artyście. „Nazajutrz po pokazie mody zacząłem brać lekcje języka rosyjskiego”, powiedział, wyrażając też chęć napisania o Wysockim (M. Vlady, Wysocki, czyli przerwany lot, Czytelnik, Warszawa 1990). Ten głos, zdarty i ochrypły, miał w sobie tyle mocy i wyrazu, że zdolny był poruszyć słuchaczy nieznających języka, a nawet pochodzących ze skrajnie odmiennych kręgów kulturowych. Wysocki stał się rozpoznawalny dzięki swojej kreacji Hamleta, dzięki pieśniom, a także dzięki stylowi życia, który kojarzył się raczej z gwiazdami rock’n’rolla z Europy Zachodniej lub Ameryki niż z rosyjskim bardem. Różne oblicza twórczości, alkohol, skandale przywodzą na myśl porównanie z Jamesem Douglasem Morrisonem (1943-1971), twórcą równie wszechstronnym i równie mocno uwielbianym przez rzesze fanów w wielu krajach. Obaj sławili wolność jednostki, obaj zmarli przedwcześnie u szczytu sławy, jakby nie wytrzymywali tej ogromnej popularności, przed którą bronili się zresztą w podobny sposób. Obaj wreszcie stali się powszechnie rozpoznawanymi ikonami kultury masowej. Egzotyczna obecność W Polsce radykalnie zmienił się obszar zainteresowań odbiorców kultury popularnej. Za życia Wysocki był w Polsce

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 28/2010

Kategorie: Kultura