Co uderza w ludzi po jednej stronie świata, prędzej czy później uderzy w całą resztę Tatiana Schlossberg – amerykańska dziennikarka zajmująca się tematami związanymi z nauką i środowiskiem, autorka książki „Ukryta konsumpcja. Wpływ na środowisko, z którego nawet nie zdajesz sobie sprawy”. „Jeśli jesteś przygnębiony, to znaczy, że prawdopodobnie zrobiłam coś dobrze”, piszesz na końcu książki „Ukryta konsumpcja”. Czy w takim razie poczucie przygnębienia, smutku z powodu kryzysu klimatycznego to pierwszy krok do wzięcia odpowiedzialności za ochronę środowiska? – Myślę, że trudno stawić czoła zarówno skali kryzysu, jak i idei, że producenci paliw kopalnych oraz rządy pozwalają na niesłabnące plądrowanie naszej planety bez poczucia odpowiedzialności. Piszę o pozytywnym smutku, takim „zdenerwowaniu”, które popycha do działania i może się objawiać na różne sposoby – zaangażowaniem, złością, motywacją. Czasem od złości tylko się zaczyna i potem przechodzi do wielu konkretnych, racjonalnych czynów. Tak naprawdę działają na nas emocje. Kolejny raport naukowców nie ma takiej siły przebicia jak apel wkurzonych dzieciaków, którym zabiera się przyszłość. Kiedy zainteresowałaś się tematem globalnego ocieplenia i ochrony środowiska? – Zaczęło się, gdy jako nastolatka obejrzałam dokument „Niewygodna prawda” („An Inconvenient Truth”, 2006 – przyp. red.). Wówczas zainteresowała mnie historia niszczenia środowiska i związanych z tym zmian klimatycznych. Później, już jako studentka historii, dużo czytałam o historii ochrony środowiska. Ten temat długo we mnie dojrzewał. Niestety, świadomość i osobiste wybory to nie wszystko. Potrzebne są zmiany systemowe. – Ważne jest, żeby to rządy i korporacje, wielki biznes, wzięły odpowiedzialność za zmiany klimatu. Korporacje, szczególnie technologiczne i paliwowe, muszą płacić za rzeczywisty koszt wytworzenia swoich produktów i mieć plan postępowania z odpadami. Rządy muszą pociągnąć je do odpowiedzialności i wprowadzić politykę, która zapobiegnie niszczycielskim efektom działań biznesu. Dużo tu zależy od nas. Jako obywatele i konsumenci mamy możliwości nacisku na politykę i biznes. To naszymi indywidualnymi wyborami: głosowaniem na danych polityków, kupowaniem konkretnych produktów, możemy zmienić świat. Zmiany systemowe mogą więc zacząć się od osobistych wyborów. Te bywają zaskakujące. Wydaje nam się, że oglądanie filmów w sieci jest neutralne klimatycznie, ale 10 godzin streamingu w wysokiej rozdzielczości możemy porównać pod kątem przepływu danych do wszystkich tekstów na Wikipedii w języku angielskim. To ogromne zużycie prądu i ogromna produkcja dwutlenku węgla. – Tak, czasami nie zauważamy, że bycie online jest związane z zużyciem zasobów. Surfując po sieci, nie myślimy o tym, że sieć nie działa bez prądu, a informacje nie mogą być przetwarzane bez centrów danych. Te olbrzymie centra danych trzeba zasilać i chłodzić bezcenną wodą. Myśląc o internecie, nie dostrzegamy elektrowni węglowych ani wysypisk śmieci. Konsumpcja online to wielkie ilości spalonych paliw i lawina elektrośmieci. Biznes internetowy bardzo dba, żebyśmy nie dostrzegali związku bycia online z zanieczyszczaniem środowiska. Technologia bywa destrukcyjna, z drugiej strony bez niej nie moglibyśmy teraz rozmawiać i siłą rzeczy przekaz o potrzebie ochrony środowiska nie mógłby iść w świat. – Doświadczenia z zeszłego roku, z czasu izolacji, pokazały, że internet może być szansą na komunikowanie się i przetrwanie. Bez internetu nie tylko nie moglibyśmy rozmawiać, ale też zdalnie pracować. Internet daje wiele korzyści, o których często się mówi, ale także prowadzi do powstania wielu szkód, o których się milczy. Do tworzenia komputerów i smartfonów wykorzystuje się cenne i rzadkie materiały wydobywane z ziemi. Korzystanie z sieci uzależnia, przez co potrzebujemy coraz więcej energii, której produkcja szkodzi środowisku. Pomyśl, czy naprawdę musisz oglądać te wszystkie seriale Netfliksa, czy musisz pół dnia przeglądać zdjęcia w mediach społecznościowych? Technologie, zwłaszcza media społecznościowe, uzależniają nas i zmuszają do konsumpcji ponad miarę. One zostały tak zaprojektowane, by szkodzić środowisku. Szczerze mówiąc, zupełnie nie wierzę, że technologia rozwiąże za nas problem ocieplenia klimatu. Możemy jedynie myśleć o takim wykorzystaniu technologii, żeby szkodziła mniej, lub takim jej zasilaniu, żeby była bardziej eko. Czyli zielony internet nie jest możliwy? – To skomplikowane pytanie – poświęciłam na to całe rozdziały książki! Ale w zasadzie dzieje się tak dlatego, że internet, jak większość rzeczy, zużywa energię i zasoby, lecz jest prawie niewidoczny dla większości użytkowników. I tutaj potrzebne byłyby zmiany od samych