Na ten czas wojenny polecamy wspomnienia bohaterskiego ogniomistrza Aleksandra Nalaskowskiego. W 1981 r. komentator „Sieci” jako student trafił na rok do wojska. Bardzo mu się nie podobało w Braniewie. Tak bardzo, że od 40 lat żyje w stresie. Kaprale nieuki, oficerowie nie lepsi. Z wrodzonej ostrożności nie podaje nazwisk. Piąstki to jednak ta kadra miała. I zabawę z Nalaskowskiego. Bo wystarczy posłuchać tego cudaka. Stan wojenny Nalaskowski wspomina tak. „Trafił mi się czołg. Czołg był potwornie głośny i koszmarnie ciasny (w zasadzie jeden siedział na drugim). Na górze było tak duszno, że nie dało się oddychać, za to buty przymarzały do podłogi”. Prawdziwy męczennik. Kandydat do medali. Nie zdezerterował. Jako jeden z tysięcy w mundurze wprowadzał stan wojenny. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint