Większość odpadów komunalnych wciąż nie jest segregowana Zagadka nr 1. Czy chcąc dbać o środowisko, powinniśmy kupować zwykły, zielony ogórek na wagę czy ten „bio”, ale zapakowany w folię? Odpowiedź: dla naszego zdrowia lepszy będzie ogórek „bio”, ale dla planety zwykły, ponieważ jego skórka jest w stu procentach biodegradowalna. Ktoś mógłby dodać, że opakowanie ogórka możemy przecież wrzucić do pojemnika na plastik, dzięki czemu ulegnie potem przetworzeniu. Kłopot w tym, że większość odpadów komunalnych wciąż nie jest segregowana, choć selektywna zbiórka odpadów prowadzona jest we wszystkich gminach w Polsce. Wciąż za mało W Warszawie (dostępne są dane za 2017 r.) recyklingowi poddaje się jedynie 20,4% odpadów. Dla porównania – w Kutnie, będącym jednych z liderów segregacji, w 2018 r. segregowano już ponad 37%. Polska średnia to niespełna 29%. Tyle odpadów udaje nam się segregować. Dla porównania: Niemcy już w 2013 r. osiągnęły poziom 47%, a Słowenia – aż 55%. Te statystyki muszą się poprawić i to natychmiast, ponieważ zobowiązują nas do tego dyrektywy unijne. Do roku 2020 powinniśmy segregować przynajmniej 50% śmieci! Inaczej grożą nam wysokie kary. Zagadka nr 2. Wracając z wakacji spędzonych nad polskim morzem, natykam się na kontener wielkości ciężarówki, stojący przy jednej z popularnych fastfoodowych restauracji, wypełniony „z górką” zmieszanymi odpadami w czarnych, plastikowych workach. Łatwo w takiej sytuacji pomyśleć – co z tego, że ja, zwykła Kowalska, produkująca rocznie „zaledwie” 312 kg odpadów komunalnych (2017 r.), staram się segregować śmieci, skoro gastronomiczny gigant ma to wszystko w nosie? Czy zamartwianie się zafoliowanym ogórkiem ma sens? Odpowiedź: ma, ponieważ w 2017 r. z gospodarstw domowych odebrano 10,4 mln ton odpadów, co stanowiło 83,7% wszystkich wytworzonych odpadów komunalnych. Zatem to my, zwykli obywatele produkujący śmieci w gospodarstwach domowych, jesteśmy w największym stopniu odpowiedzialni za to, jak nam idzie spełnianie unijnych wymogów. Mit jednej śmieciarki Zagadka nr 3. Czy ma sens segregowanie, skoro „oni i tak nie segregują“? Zapewne większość z nas zna legendę miejską o wielkiej śmieciarce, która „przyjechała i wrzuciła wszystko do jednego kontenera”. Odpowiedź: ma sens, ponieważ pozory mylą. Na stronie Ministerstwa Środowiska możemy obejrzeć krótki filmik, który obala „mit jednej śmieciarki”. Nawet jeśli po wszystkie śmieci przyjeżdża jedna ciężarówka, możemy być niemal pewni, że wewnątrz jest podzielona na kontenery przeznaczone do różnych frakcji śmieci (a więc osobno papier, plastik itd.). Gdy mimo wszystko mamy wątpliwości, czy nasze śmieci rzeczywiście są zabierane przez przystosowane pojazdy, zapytajmy o to kierowcę śmieciarki. Jeśli potwierdzi nasze wątpliwości, bo nasza gmina nie zadbała o to, by odbiór śmieci organizowała firma posiadająca właściwy sprzęt – to nadal nie jest to powód, by nie segregować odpadów. Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego mamy prawo napisać skargę na wójta gminy – do rady gminy, a w przypadku braku działań ze strony rady możemy skarżyć się na gminę radzie wojewody. Mało prawdopodobne wydaje się jednak, że ewentualne zaniedbania – jeśli nadal się zdarzają – będą się utrzymywać. Według noweli ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, którą 6 sierpnia podpisał prezydent Andrzej Duda, gmina będzie miała prawo czerpać zyski ze sprzedaży surowców wtórnych przez skupy i przeznaczyć je na dalsze usprawnienia systemu lub zniżki dla mieszkańców. Dlatego tym bardziej powinniśmy nalegać na włodarzy, by zadbali o należytą zbiórkę odpadów komunalnych. Jeśli natomiast nie jesteśmy pewni, jak segregować, zajrzyjmy na stronę gminy i poszukajmy poradnika. Nie ma go tam? Poprośmy gminę o udostępnienie go. Gminy z kolei mają prawo (i obowiązek) naciskać na mieszkańców. Według nowych przepisów będą miały prawo znacznie podnieść opłaty za odbiór odpadów niesegregowanych. Stawki będą mogły być już czterokrotnie wyższe niż te, które zapłacimy za wywóz posegregowanych śmieci. W przypadku czteroosobowej rodziny, jeśli w tej chwili opłata wynosi np. 25 zł za osobę, za niesegregowanie śmieci zapłacimy aż 400 zł. Zagadka nr 4. Czy ma sens segregowanie, skoro mieszkam w bloku, a sąsiadom nie chce się segregować? Odpowiedź: ma. Oczywiście wyżej przedstawione statystyki wskazują na to, że rzeczywiście wciąż śmieci nie segregujemy. Niestety,