Muzułmanki i Hinduski, które „ skalały cześć rodziny”, giną w Europie z rąk swoich bliskich Gdy 16-letnia Heshu Yones zabarykadowała się w łazience, zabójca wyłamał drzwi. Dziewczyna rozpaczliwie błagała o litość. Napastnik jednak jak szalony uderzał długim kuchennym nożem. Kiedy zadał 11. cios, Heshu osunęła się na podłogę, brocząc krwią. Już konała, gdy morderca podciął jej gardło. W szyi ofiary zostało pogięte, złamane ostrze, świadectwo ponurego dramatu, który rozegrał się w Acton w zachodnim Londynie. Heshu Yones zginęła z rąk własnego ojca. Ten po dokonaniu zbrodni przeciął sobie tchawicę i wyskoczył z balkonu mieszkania na drugim piętrze, ale przeżył. Przesłuchiwany w szpitalu przez policję 48-letni Abdalla Yones, który przybył do Wielkiej Brytanii z irackiego Kurdystanu, twierdził, że jego córkę zgładzili terroryści z Al Kaidy. W końcu jednak wyznał: To ja zabiłem Heshu. Była moim klejnotem, lecz spotykała się z chrześcijańskim chłopcem. Splamiła honor rodziny. Musiała umrzeć. Podczas procesu poprosił o karę śmierci. Sędzia Neil Dennison z wyraźnym żalem orzekł, że angielskie prawo nie zezwala na taki werdykt, wydał jednak wyrok dożywocia. W uzasadnieniu nazwał zabójstwo tragiczną historią, do której doszło na skutek niemożliwych do pogodzenia różnic kulturowych między tradycyjnymi wartościami Kurdów a wartościami zachodniego społeczeństwa. Zdaniem detektywów Scotland Yardu, śmierć Heshu Yones nastąpiła na skutek zderzenia cywilizacji. Kiedy Abdalla Yones uciekł na Zachód przed reżimem Saddama Husajna, jego córka miała sześć lat. Wychowała się w Wielkiej Brytanii i nie chciała słyszeć o tradycyjnych obyczajach kurdyjskich, zgodnie z którymi dziewczyna powinna słuchać starszych, ubierać się skromnie i pozostać dziewicą aż do ślubu z wybranym przez ojca mężczyzną. Heshu lubiła flirtować z przyjaciółmi przez telefon komórkowy, przed wyjściem na dyskotekę robiła makijaż. Rozsierdzony Abdalla bił córkę, chciał pięścią uwolnić ją od złych skłonności. Daremnie. Dziewczyna poznała w szkole chłopca starszego o dwa lata i zakochała się w nim bez pamięci. Jej wybranek pochodził z Libanu, ale był chrześcijaninem. Rodzice, gorliwi muzułmanie, nigdy nie zaakceptowaliby takiego zięcia. Nastolatka bała się, że ojciec wywiezie ją do Kurdystanu i zmusi do małżeństwa ze znacznie starszym krewniakiem. A jeśli ten odkryje, że nie poślubił dziewicy, może młodą żonę po prostu zamordować. Heshu postanowiła więc opuścić dom rodzinny. Napisała pożegnalny list: Żegnaj, tatusiu, przepraszam, że sprawiłam ci tyle kłopotów. Chyba nigdy nie będziemy mogli się zrozumieć. Przepraszam, że nie byłam taka, jak chciałeś, ale pewnych rzeczy nie można zmienić. Jak na starszego człowieka potrafisz mocno kopać i bić. Mam nadzieję, że kiedy testowałeś na mnie swą siłę, sprawiało ci to przyjemność. Ale dziewczyna nie zdążyła uciec. Abdalla Yones dostał anonimowy list napisany z pewnością przez kogoś ze społeczności kurdyjskiej: Twoja córka zachowuje się jak dziwka. Rozwścieczony uznał, że tylko nożem przywróci honor rodzinie. Kilka godzin przed zabójstwem matka Heshu zabrała 12-letniego syna i wyszła z domu. Do dziś zapewnia, że o zbrodniczych zamiarach męża nie wiedziała. Śmierć nastolatki była tylko jedną z całej serii tzw. zbrodni dla honoru (honour crimes). Jak stwierdzili w końcu czerwca na konferencji w Hadze funkcjonariusze Europolu (policji europejskiej), w krajach UE takie przestępstwa są popełniane coraz częściej. Wyznawcy islamu, ale także hinduiści i sikhowie żyjący w otwartych i tolerancyjnych społeczeństwach Zachodu usiłują przez zabójstwa i przemoc wymusić respektowanie swych archaicznych norm moralnych. Ofiarą honour killings padają zazwyczaj kobiety, które zaszły w ciążę przed ślubem, nie zgodziły się na małżeństwo z wybranym przez rodzinę narzeczonym lub związały się z nieodpowiednim kandydatem. Niekiedy mordowane są nawet dziewczęta, które wbrew woli krewnych rozpoczęły naukę w szkole wyższej. Sprawcy palą żywcem zhańbione kobiety lub przejeżdżają je samochodami, aby upozorować wypadek. Często ofiary znikają bez śladu, policja zaś szybko kończy dochodzenie albo w ogóle go nie wszczyna, uwierzywszy w zapewnienia bliskich, że zaginiona wróciła do rodzinnego Bangladeszu czy Pakistanu. W większości przypadków krewni, którzy wydali na cudzołożnicę wyrok śmierci, postępują ostrożnie. Nie mordują sami, lecz wynajmują płatnych zabójców. Niekiedy egzekucji dokonuje na polecenie starszyzny nieletni kuzyn, który w krajach UE może liczyć na łagodny wymiar kary. W państwach muzułmańskich zresztą sędziowie traktują honorowych morderców
Tagi:
Marek Karolkiewicz