Władimir Putin wie, że jeśli Rosja ma być normalnym krajem, nie może być w niej obywateli stojących ponad prawem “Sezon polowań na biznes”. Tak moskiewski dziennik “Siewodnia” określił całą serię dochodzeń, jakie w ostatnich dniach wszczęła prokuratura przeciwko szefom największych holdingów i grup kapitału w Rosji. O “rzezi niewiniątek” i “ostatnich dniach oligarchów” piszą wszystkie rosyjskie gazety, zarówno te finansowane przez wielki biznes, jak i te nieliczne tytuły, którym udało się zachować resztki niezależności. W radiu Rosjanie mówią o satysfakcji, że władza wzięła się wreszcie za gospodarczych baronów, którzy obłowili się kosztem zwykłego człowieka. A komentatorzy zastanawiają się, czy Kreml nie czeka przypadkiem najtrudniejsza z wojen, które reformatorzy Władimira Putina muszą wygrać, jeśli chcą zmienić Rosję ze schorowanego giganta w nowe mocarstwo. Z perspektywy Moskwy każdy dzień przynosi nowe sensacje. W połowie lipca nowe zarzuty machinacji finansowych uderzyły nie tylko w wielki koncern MOST i jego szefa, Władimira Gusińskiego, ale także w szefa holdingu Interros, Władimira Potanina, prezesa największej rosyjskiej kompanii naftowej Łukooil oraz w dyrektora największych rosyjskich zakładów samochodowych AwtoWAZ, Władimira Kadannikowa. Szef rosyjskiej policji podatkowej, Wiaczesław Sołtaganow, już zapowiedział, że na celowniku jego inspektorów znajduje się także Michaił Chodorkowski, kierujący naftowym koncernem Jukos. Zdenerwowany kłopotami Władimir Gusiński poskarżył się prasie, że “na Kremlu istnieje “czarna lista” oligarchów, którzy mają iść do więzienia”. Plotki krążące po Moskwie mówią, że znajduje się na niej także uznawany za najpotężniejszego człowieka w Rosji szef kompanii Gazprom, Rem Wiachiriew oraz prezes kolejnej firmy naftowej NTK, Michaił Friedman. Oskarżany jest nawet – co wywołało zaskoczenie – jeden ze współpracowników prezydenta Putina, były wicepremier Anatolij Czubajs. Rosyjska Izba Obrachunkowa (odpowiednik naszego NIK) ogłosiła, że Czubajs będzie się musiał tłumaczyć z bezprawnej sprzedaży 20% akcji państwowego koncernu energetycznego RAO JES “Rossija”. “Letni pogrom oligarchów” – jak nazwała akcję władz “Niezawisimaja Gazieta” – dotknął rzeczywiście śmietankę najbogatszych ludzi Rosji. Już dwa lata temu amerykański miesięcznik “Forbes” oceniał majątek samego tylko Władimira Potanina na 1,5 miliarda dolarów, Rema Wiachiriewa na 1,4 miliarda, a Michaiła Chodorkowskiego na 1,3 miliarda dolarów. Szef Łukoilu, Wagit Alekpierow, mógł się pochwalić posiadaniem 1,2 miliarda dolarów, Borys Bieriezowski – 1,1 miliarda, a Władimir Gusiński (jeden z “biedniejszych”) dysponował okrągłymi 500 milionami dolarów. “Wygląda na to, że Władimir Putin zdecydował się oczyścić sobie gospodarcze i polityczne przedpole”, napisał korespondent agencji Reutersa. Wtóruje mu (związany z grupą MOST Gusińskiego) dziennik “Siewodnia”, który twierdzi, że to “Kreml wydaje licencje na odstrzał kapitalistów”. Oligarchowie, których liczbę moskiewska prasa szacuje na 12-14 ludzi w państwie, stanowili dotąd klan nietykalnych. Wzbogaceni na machinacjach finansowych i “łajdackich”, jak określił je kiedyś Aleksander Sołżenicyn, prywatyzacjach od lat stanowili otoczenie Borysa Jelcyna i faktycznie współrządzili Rosją. W ten sposób powstała osławiona jelcynowska “Rodzina”, w której ze strony urzędu prezydenckiego rej wodziła najstarsza córka Jelcyna, Tatiana Djaczenko. Jeden z oligarchów, Borys Bieriezowski, wywalczył sobie nawet oficjalne stanowiska w administracji prezydenta i władzach państwowych (pełnił m.in. funkcję sekretarza generalnego Wspólnoty Niepodległych Państw). Co jakiś czas do publicznej wiadomości przeciekała awantura, jaką biznesowi władcy urządzali rządowi Rosji. Spór wywołał np. pomysł, by odsprzedać za śmiesznie niskie pieniądze udziały telekomunikacyjnego Swiazinwestu Władimirowi Gusińskiemu. Tłumaczenia, że to transakcja niekorzystna dla państwa, oligarchowie zbijali argumentem, że MOST wydał na kampanię prezydencką Jelcyna grube pieniądze i teraz należy mu się rekompensata. Gdyby wierzyć informacjom prokuratorów, zarzuty pod adresem oligarchów nie wydają się błahe. AwtoWAZ np. sprzedał 200 tys. samochodów bez płacenia podatków, dzięki nabijaniu na kolejnych egzemplarzach Łady tego samego numeru nadwozia. Łukoil winien jest państwu kilkaset milionów dolarów nie zapłaconych podatków, a Władimir Potanin nie zapłacił ze 140 milionów dolarów ceny ani kopiejki za fabrykę Norylski Nikiel, która przynosi mu dziś bajeczne zyski. Ogółem, jak szacują niezależni ekonomiści, oligarchowie transferowali co roku za granicę około 70 miliardów dolarów
Tagi:
Mirosław Głogowski