Zanim zaczniemy przygotowania do polsko-słowackich igrzysk, przestańmy udawać, że nasze relacje są świetne Na fali entuzjazmu po udanej organizacji Euro 2012 pojawił się kolejny pomysł wielkiej imprezy sportowej. Tym razem chodzi o zorganizowanie wspólnie ze Słowakami zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 r. Chociaż projekt zyskał już akceptację polskiego i słowackiego rządu, warto postawić sobie pytanie, czy nam się to opłaca i co dzięki igrzyskom chcielibyśmy osiągnąć. (…) Niespełnione cele Euro Przygotowania do Euro miały być impulsem do rozwiązania nabrzmiałego i wstydliwego problemu, jakim jest patologiczna sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej. Dlatego w 2007 r. polski rząd przyjął plan, zgodnie z którym na naszej granicy miało powstać do 2012 r. osiem nowych przejść, a na pozostałych miały być wprowadzone wspólne polsko-ukraińskie odprawy, dzięki czemu problem kolejek i korupcji powinien zniknąć. Abstrahując od tego, że przyjęte plany były niewystarczające, nie zrealizowano nawet owych projektów – z zapowiadanych ośmiu nowych przejść nie powstało ani jedno (!), a wspólne odprawy wprowadzono tylko na czas mistrzostw. (…) Zamiast zmian systemowych zafundowaliśmy sobie prowizorkę. Euro 2012 miało być też środkiem do osiągnięcia ważnego celu geopolitycznego, do realizacji Giedroyciowskiej idei Ukrainy zintegrowanej z Europą. Plan był taki: w 2012 r. granica polsko-ukraińska będzie przejezdna i przyjazna, do 2012 r. Unia zniesie wizy dla Ukraińców i zacznie na poważnie rozmawiać z Kijowem o członkostwie w UE. Zamiast w odległej perspektywie Unia przyjmie Ukrainę do swego grona już w roku 2020 czy 2022. Co się okazało? Wiz nie zniesiono, członkostwo Ukrainy w UE jest realne najwcześniej w 2030 r., a Euro niczego w tej sprawie nie przyspieszyło. Czy zatem organizacja tej imprezy była błędem? Niezupełnie. Mimo wszystko dzięki motywacyjnemu czynnikowi Euro w obu krajach powstało kilka autostrad, nowych lotnisk i zmodernizowanych dworców. Bez Euro na te obiekty czekalibyśmy jeszcze jakieś 10 lat. Polska i Ukraina pokazały gościom z Europy, że jesteśmy normalnymi krajami. Ukraińscy milicjanci nauczyli się angielskiego i niemieckiego oraz dobrych manier, celnicy uśmiechają się do zachodnich turystów. Polska trochę się wypromowała i zbudowała więcej, niż byłoby to możliwe bez Euro, a Ukraina nabrała europejskich manier, mentalnie zbliżyła się do Europy. Co nie zmienia faktu, że z szumnie zapowiadanych w 2007 r. planów zostało niewiele. (…) Co mogą nam dać igrzyska? Identyczny rachunek oczekiwanych zysków i strat powinniśmy zrobić w odniesieniu do polsko-słowackich igrzysk olimpijskich. Co chcemy dzięki nim osiągnąć? W jaki sposób mają się przyczynić do poprawy relacji polsko-słowackich? Jak wpłyną na zwiększenie współpracy gospodarczej, która jest obecnie mizerna? Postawmy jakiś cel geopolityczny, a przedtem zdefiniujmy istniejące problemy i stan faktyczny. Przestańmy udawać, że polsko-słowackie relacje są świetne. Trwająca na Słowacji nagonka na polską żywność i obcięcie o połowę funduszy na działalność polskiej mniejszości wskazują, że mamy o czym rozmawiać. Słowacy nas nie lubią, uważają za cwaniaków, złodziei, pijaczków i kombinatorów. Polacy z kolei odnoszą się do Słowaków z lekceważeniem. (…) Powiedzmy sobie głośno: relacje polsko-słowackie są złe, są zatrute negatywnymi stereotypami i lekceważącym podejściem, dlatego chcemy razem zorganizować olimpiadę i podjąć inne kroki, by ten stan rzeczy zmienić. Grupa Wyszehradzka stała się fikcją, martwym tworem. Między Polską, Czechami, Słowacją i Węgrami nie ma poczucia wspólnoty doli ani interesów. Zdefiniujmy ten problem i powiedzmy głośno, że chcielibyśmy to zmienić, a igrzyska i związane z tym zbliżenie polsko-słowackie mogą nam w tym pomóc. I wreszcie problem najważniejszy – między Polską a Słowacją praktycznie nie ma komunikacji kolejowej i autobusowej. Zanim zaczniemy przygotowania do igrzysk, uświadommy sobie przynajmniej, że taki problem istnieje. I spróbujmy może coś z tym zrobić. Jeśli rzetelnie odpowiemy sobie na powyższe pytania, organizacja polsko-słowackiej imprezy rzeczywiście będzie miała sens. Będzie to środek do osiągnięcia jakichś wyższych, zdefiniowanych przez nas celów. Wyciągnijmy wnioski z Euro 2012, tak by igrzyska nie stały się sztuką dla sztuki, bo na wyrzucenie w błoto kilkudziesięciu miliardów nas nie stać. Fragmenty tekstu, który ukazał się na portalu www.krakow-miesiecznik.pl * Baza w Krakowie Zgodnie z umową podpisaną przez komitety olimpijskie Polski oraz Słowacji bazą igrzysk w 2022 r. będzie Kraków. Część dyscyplin – turnieje hokeja na lodzie mężczyzn
Tagi:
Jakub Łoginow