Film „Towarzysz generał” pokazał, że otwierając front historyczny, PiS będzie walczyć nie z realnym przeciwnikiem, lecz z wiatrakami oraz z SLD, dzięki któremu rządzi telewizją Dokonana w poniedziałek 1 lutego w kontrolowanym przez Prawo i Sprawiedliwość pierwszym programie TVP operacja „Generał” zakończyła się wielką klapą. Została źle przygotowana i fatalnie przeprowadzona. Pokazała, że nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki: obywateli nie da się, jak w pierwszych kilku latach XXI w., nastraszyć rzekomo wciąż rządzącymi Polską upiorami PRL. Walcząc z wiatrakami, Jarosław i Lech Kaczyńscy mogą podzielić los Don Kichota: jasność umysłu odzyskają dopiero na łożu (politycznej) śmierci. Już sam wybór dnia emisji propagandowej pogadanki Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna „Towarzysz generał” okazał się niewypałem. Puszczono ją bez żadnego rocznicowego podkładu i kontekstu związanego z wykryciem agenta ulokowanego wysoko w strukturach władzy bądź pojawieniem się sensacyjnej informacji rzucającej nowe światło na najnowszą historię Polski. Korzystniejsza z propagandowego punktu widzenia byłaby emisja pogadanki w grudniu, gdy wypadały kolejne rocznice stanu wojennego, pacyfikacji „Wujka”, masakry na Wybrzeżu. Niedawny grudniowy klimat byłby dużo bardziej sprzyjający, bo po raz kolejny spopularyzowano wówczas w mediach notatki byłego radzieckiego oficera Wiktora Anoszkina, które mają dowodzić, że Rosjanie nie tylko nie zamierzali w 1981 r. interweniować zbrojnie w Polsce, ale wręcz opędzali się jak mogli od Wojciecha Jaruzelskiego, który błagał ich o udzielenie pomocy w zamordowaniu własnego narodu. Notatnik Anoszkina został wykorzystany wcześniej m.in. w głośnym filmie „Gry wojenne” Dariusza Jabłońskiego o bohaterskim – co zaświadczają ulice, którym patronuje, oraz miejsce, w którym spoczywa – pułkowniku Ryszardzie Kuklińskim. Mimo to informacja o notatniku, podana w grudniu 2009 r. jako absolutny news, wywołała nową falę oburzenia i gniewu na prawicy. W gronie najbardziej oburzonych był Rafał Ziemkiewicz. W zamieszczonym 11 grudnia na portalu Interia.pl felietonie po raz kolejny wyznał szczerze, co myśli o Wojciechu Jaruzelskim: „Były sowiecki generał-gubernator „priwislanskiego kraju””, „pluć na sowieckiego pachołka”. Redaktor Ziemkiewicz, jako moderator dyskusji w studiu po emisji „Towarzysza generała”, poinformował widzów, że Wojciech Jaruzelski odmówił udziału w niej i napisał w tej sprawie specjalny list [wydrukowaliśmy go w poprzednim numerze – red.]. Zastrzegł, że nie będzie go czytał, bo… zawiera inwektywy. Redaktor nie wyraził ubolewania z powodu nieobecności antybohatera. W przytoczonym felietonie wyznał, że woli „rzygać”, niż polemizować z Wojciechem Jaruzelskim. Pogadankę „Towarzysz generał”, ukazującą – jak ocenił w dyskusji w studiu Wojciech Mazowiecki – PiS-owską wersję historii, pokazano w PiS-owskiej TVP 1 w poniedziałek po „Wiadomościach”. To tradycyjna od czasów Władysława Gomułki pora zarezerwowana dla przedstawień teatralnych. Po zwycięstwie PiS w 2005 r. pojawił się Teatr IV Rzeczypospolitej – Scena Faktu. W przygotowywanych we współpracy z Instytutem Pamięci Narodowej premierach (m.in. „Śmierć rotmistrza Pileckiego”, „Inka 1946”) bohaterowie narodowej sprawy byli gnębieni, szantażowani, torturowani i mordowani przez komunistycznych oprawców. Naturalizm tamtych widowisk – zadawane ciosy, sikająca krew, jęki ofiar, przekleństwa ubeków – przerażał i nie pozwalał zasnąć. Zapewne do tradycji Sceny Faktu miał nawiązywać „Towarzysz generał”. Jednostronnością przekazu być może nie ustępował spektaklom teatralnym, ale pod względem siły ekspresji nie mógł się z nimi równać. Nie należy wierzyć Rafałowi Ziemkiewiczowi, który na łamach „Rzeczpospolitej” uznał pogadankę „Towarzysz generał” za wydarzenie „na miarę wyemitowanego parę lat temu dokumentu „Trzech kumpli””. Odniosłem wrażenie, że sami twórcy powściągali swój temperament, montując ją. Grzegorz Braun, scenarzysta i lektor pogadanki, w rozmowie z Rafałem Ziemkiewiczem w TVP Info 17 grudnia 2009 r. oskarżył Wojciecha Jaruzelskiego o „zbrodnie o wymiarze międzynarodowym”, „udział w planowanym z premedytacją zabójstwie wielu ludzi, bo takim zabójstwem był grudzień na Wybrzeżu w roku 1970”. Zwracając się do redaktora Ziemkiewicza, Braun oświadczył: „Trzeba to wprost powiedzieć – to zbrodniarz jest, proszę pana”. Tak jednoznaczne stwierdzenia nie znalazły się w „Towarzyszu generale”. Może to efekt gorzkiego doświadczenia. Pogadanka Grzegorza Brauna „Plusy dodatnie, plusy ujemne” z 2006 r. o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy do tej pory ma status półkownika. W 2008 r. Braun i Kaczmarek zrealizowali pokazaną w TVP wersję soft „Plusów” – pogadankę „TW Bolek” z udziałem m.in. Sławomira Cenckiewicza