W 2013 r. odnotowano największe zbiory maku do produkcji heroiny Z Afganistanu przychodzi śmierć, ale nie za sprawą Al-Kaidy. Produkowana tu heroina co roku zabija na całym świecie 100 tys. ludzi, w tym tylko w krajach NATO 10 tys., a w Rosji prawie 30 tys. Dla porównania w ubiegłym roku w wojnie afgańskiej zginęło ok. 400 żołnierzy Paktu Północnoatlantyckiego. Od narkotyków napływających z Afganistanu uzależnionych jest 15 mln osób. Koszty ich leczenia wynoszą dziesiątki milionów dolarów. W narkotykowy nałóg wpadło milion Afgańczyków, w tym 150 tys. młodocianych i dzieci. Międzynarodowe mafie heroinowe zarabiają na handlu afgańską białą śmiercią 50 mld dol. rocznie. Według różnych szacunków, z Afganistanu pochodzi od 75% do 90% światowej produkcji opium, podstawowego surowca do wytwarzania heroiny. W 2013 r. zbiory maku osiągnęły tu kolejny rekord. Według najnowszych danych, przedstawionych przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (United Nations Office on Drugs and Crime, UNODC) w Kabulu, podczas zakończonych w maju makowych żniw uzyskano 5,5 tys. ton opium, o 49% więcej niż w roku poprzednim. Poza granice kraju trafia 90% afgańskiej heroiny. Zawiedli i przegrali W 2012 r. opiumowy mak uprawiano w 15 afgańskich prowincjach na powierzchni ok. 154 tys. ha. W tym roku – w 17 prowincjach na obszarze 209 tys. ha. Tym samym pobity został rekord z 1997 r. (193 tys. ha). „Zawiedliśmy i przegraliśmy”, skomentował te informacje zachodni dyplomata. Najwięcej czerwonych i różowych kwiatów makowych można dostrzec w południowych prowincjach Helmand i Kandahar, w matecznikach talibów. W tym pierwszym regionie produkcja opium zwiększyła się w 2013 r. o ponad 30%, w drugim o 16%. Rekordowy wzrost nastąpił w centralnej prowincji Kabul – aż o 148%. „Poprzez uprawę opiumowego maku ludzie starają się zabezpieczyć przed niepewną przyszłością”, powiedział dyrektor biura UNODC w Kabulu, Jean-Luc Lemahieu. Do końca 2014 r. wojska NATO (a przynajmniej ich przeważająca większość) mają opuścić Afganistan. Afgańscy wieśniacy boją się, że po odejściu obcych armii zapanuje chaos i wybuchnie wojna domowa. Sprzedaż opium ma im pomóc w zgromadzeniu pieniędzy na czarną godzinę. Cena za kilogram surowca do produkcji heroiny wynosi obecnie ok. 100 dol. Kilogram pszenicy rolnik może sprzedać za równowartość kilkudziesięciu centów. Narkotykowe bandy dostarczają rolnikom ziarna na zasiew i nawozów, a płacą jeszcze przed żniwami. Nawet jeśli zbiory z powodu suszy czy ulewnych deszczów okażą się marne, rolnik nie musi oddawać zaliczki, odbiorcy zaczekają na makowy plon w następnym roku. Wieśniak Dżuma Khan z prowincji Balch, który dzięki narkotykowym zyskom sprawił sobie motocykl za 2,4 tys. dol., tłumaczył zachodnim dziennikarzom: „Najpierw mieliśmy tu talibów, bardzo brutalnych. Potem przyszli Uzbecy i Tadżycy, straszni rabusie, ograbili nas ze wszystkiego. Ale teraz mamy demokrację, a więc uprawiamy opium”. Wojska NATO wycofują się z kolejnych obszarów, wraz z nimi odchodzą pracownicy organizacji humanitarnych i wspomagających odbudowę kraju, promujący prowadzenie upraw alternatywnych wobec narkotyków, np. róż w celu pozyskiwania olejku różanego, który chętnie kupują zachodnie koncerny kosmetyczne. Pozbawieni ochrony i możliwości innego zarobkowania chłopi sieją opiumowy mak. Podatek dla Allaha Po odejściu oddziałów armii niemieckiej z prowincji Badachszan w północno-wschodniej części kraju powierzchnia opiumowych upraw wzrosła tam o jedną czwartą. Akcje niszczenia pól makowych, prowadzone wcześniej przez miejscowe siły bezpieczeństwa pod osłoną oddziałów NATO, znacznie ograniczono. W tym roku liczba takich operacji spadła o prawie jedną czwartą. Żołnierze i policjanci afgańscy nie chcą w nich uczestniczyć, ponieważ stają się one coraz niebezpieczniejsze. Broniący zasiewów gangsterzy oraz talibowie często stawiają opór i zakładają pułapki minowe. W 2013 r. w walkach o uprawy opium zginęło 142 ludzi. W roku poprzednim – 102. Gen. Khalilullah Bakhtijar, komendant afgańskiej policji antynarkotykowej, zapewnia, że w 2012 r. jego ludzie skonfiskowali 14% wszystkich wyprodukowanych w kraju środków odurzających i aresztowali 4 tys. przemytników opium. Nawet jeśli to prawda, działania te niewiele pomogły. Z narkotykowych zysków talibowie i inni rebelianci finansują swój dżihad przeciwko „niewiernym i ich bezbożnym sługusom”.
Tagi:
Krzysztof Kęciek