Oregano z majeranku

Oregano z majeranku

Piasek, włosy, sierść – producenci przypraw próbują oszukiwać na różne sposoby Najgłośniejszy był chyba przekręt na czarnym pieprzu, mogącym powodować raka. Wszystko dlatego, że dodawano do niego zużyty olej napędowy, ropę naftową i np. parafinę. Gdy kłamstwo wyszło na jaw, firma została zmuszona do zniszczenia ponad 900 ton przyprawy. Fałszerstwo pieprzu to rok 2013, ale problem pozostał. Producenci wciąż próbują oszukiwać na przyprawach. Jak pokazał ostatni raport Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, tylko w ostatnim czasie zakwestionowano w Polsce 45% próbek. Piasek z glutenem Najgorzej w badaniu wypadło oregano, które zawierało nawet 60-80% rozdrobnionych fragmentów innych roślin (ZHU Dawex Paweł Kotowicz, FH Ekka Andrzej Kufel). Wśród nich były m.in. liście czarnej i czerwonej porzeczki, żurawiny, borówki, oliwki, a także majeranku, tymianku i sumaka (to popularny krzew spotykany od Afganistanu po Wyspy Kanaryjskie.) Siłą rzeczy mniejsza niż wymagana była też w oregano zawartość olejków eterycznych – w jednym przypadku (ZHU Dawex) wyniosła ledwie 0,6 ml, podczas gdy norma mówi o wartościach nie mniejszych niż 1,5 ml na 100 g. To o tyle ważne, że „olejki eteryczne jako składniki żywności odznaczają się działaniem leczniczym, są naturalnymi konserwantami, nadają potrawom aromat, a dodane do potraw usprawniają proces trawienia, usuwają uczucie przejedzenia i pobudzają pracę układu pokarmowego”, można przeczytać w raporcie. Nie lepiej było w przypadku kminu rzymskiego i pieprzu. Ten pierwszy był zanieczyszczony piaskiem czy np. glutenem (brak informacji o tym fakcie w języku polskim, w języku angielskim dane o jego śladowych ilościach; dystrybutorzy: Kuchnie Świata i Habibi). Z kolei drugi zawierał rozdrobnione drewniane łodyżki – nawet 22,3%. Miał również więcej popiołu (dystrybutor: Desi Bazaar Neetu Bhojwani) i obniżoną zawartość piperyny, odpowiedzialnej za ostry smak pieprzu (P.W. Marsól Marek Michalski). W ogóle znaczna część popularnych przypraw miała słaby aromat, była przesuszona, a to oznacza zawsze ich gorszą jakość. Szafran w ubraniu A co z najdroższymi przyprawami, np. szafranem, którego wartość może dochodzić do 2 tys. zł za 100 g? I w tym wypadku nie wszystkie próbki spełniały wymagania. Wyższa niż deklarowana była zawartość popiołu. Były też w przyprawie pojedyncze włókna z ubrań, drobne włoski (importer: Origos Ożga), a nawet sierść (PPHU Rolpol-Agra Robert Nowaczyk), co może wynikać albo ze zbyt małej staranności podczas jego pozyskiwania, albo z celowego działania. Nie było za to krokosza barwierskiego, wcześniej często używanego do fałszowania szafranu i kurkumy, ani kwiatów arniki i nagietka lub podkolorowywanych włókien kukurydzy. W przypadku innych przypraw wcześniej dodawano do nich m.in. trociny i tlenek ołowiu (pieprz cayenne), nasiona papai (pieprz mielony), talk, sproszkowaną kredę i cegłę (sól, w tym himalajska) oraz mąkę kukurydzianą i chromian ołowiu (kurkuma). O innych sztucznych barwnikach nie wspominając. Test wody „Fałsz na fałszu! Kłamstwo i obłuda! Tylko liczy się kaaasaaa!” – w Polsce o fałszowanych przyprawach pisze się coraz więcej, także w sieci. „Czy któryś z producentów został ukarany? Gdyby firmy oszukiwały państwo, urząd skarbowy pozamykałby tych oszustów, ale konsumenta można łupić na każdym kroku”. Agnieszka Majchrzak z UOKiK tymczasem tłumaczy: – Najnowsza kontrola przypraw jeszcze się nie zakończyła. Wyniki badań laboratoryjnych właśnie wysłaliśmy Komisji Europejskiej, do Joint Research Centre. Stało się tak, bo kontrola przypraw realizowana była w całej UE w ramach unijnego projektu. Wcześniejsze badania odbyły się w czwartym kwartale 2016 r. Dotyczyły 85 placówek handlu detalicznego, w tym 10 hurtowni. Nieprawidłowości stwierdzono w ponad 25,9% punktów. – Skontrolowano ogółem 546 partii przypraw o łącznej wartości 27,4 tys. zł. Różnego rodzaju zastrzeżenia wniesiono do 111 partii o łącznej wartości 7,3 tys. zł. Wyniki kontroli stanowiły podstawę do wycofania z obrotu towarów przeterminowanych, niewłaściwej jakości lub nieprawidłowo oznakowanych o łącznej wartości 4 tys. zł – wylicza Agnieszka Majchrzak. A jak samemu sprawdzić, co faktycznie jest w przyprawach? UOKiK radzi: lepiej postawmy na sklepy, nie na bazary i targowiska. Raczej produkty markowe, bo trudniej wtedy o oszustwo. Najlepiej w opakowaniach, nie na wagę. Dagmara Szymańska, laborantka

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2020, 2020

Kategorie: Obserwacje