Oskarżam PiS

Oskarżam PiS

Jestem z własnej woli, z własnego lęku o Unię i o moich wnuków, i z własnych pieniędzy, aktywistą prounijnym Olgierd Łukaszewicz – prezes ZASP. Założyciel fundacji My Obywatele Unii Europejskiej im. Wojciecha B. Jastrzębowskiego. Prowadzi stronę dziekujeciunio.pl Założył pan fundację My Obywatele UE, jeździ pan po Polsce, walcząc z antyunijną propagandą. I jak to wychodzi? – Jak? Właśnie odebrałem telefon, że odmówiono sali na spotkanie ze mną. Zaprosił mnie lokalny działacz, prezydent miasta był za, ale jego urzędnicy uznali, że to będzie polityka, a oni w politykę się nie bawią. Podobnie zdarza się w innych miejscach. Gdybym jeździł po kraju, deklarując miłość do Polski, nie byłoby to uznawane za działalność polityczną. Natomiast gdy chcę mówić dobrze o Unii, o naszej drugiej ojczyźnie, jest to kwalifikowane jako działalność polityczna. I jest strach. Gdyby pan mówił o gen. „Nilu”, którego pan grał… – Gdybym mówił o gen. „Nilu”, to oczywiście wszystkie sale wolne! Bo to „żołnierz wyklęty”. Mimo że nim nie był, umieszczono go w tym panteonie. Ofiara jego życia jest dosyć podobna, ale on mówił wyraźnie: „Nie do lasu, młodzieńcze, tylko do nauki i do odbudowy”. Tę opinię o ojcu przekazała mi także Maria Fieldorf, jego córka. Rozpoznając bojem w Polsce, jeżdżę na spotkania, spotykam ludzi, którzy mówią: „Myślimy podobnie jak pan, ale niech pan tak zrobi o tej Unii, żeby to było przy końcu, mniej widoczne, nie możemy tego zapowiedzieć”. Walczę o widownię Ludzie się boją? – Boją się! To jest moja wielka pretensja – nigdy nie zbudujemy odpowiedzialności za Unię, jeżeli obywatele będą się bali. Jeżeli władza daje sygnały opinii publicznej, że to drażliwa kwestia. I że każdy, kto się tym zajmie, naraża się na konflikt z partią rządzącą. A panu chce się tak walczyć, narażać? – Ja jestem absolutnie zdeterminowany w tej sprawie. Jestem z własnej woli, z własnego lęku o Unię i o moich wnuków aktywistą prounijnym. I z własnych pieniędzy. Uważam, że muszę dać przykład, jak się pozbyć lęku. Organizacje powołane do tego, aby szerzyć świadomość obywatelską, zachowują się biernie. Żyją poprawnością polityczną, że nie powinny narzucać się obywatelom. One są otwarte, ale wpierw ktoś musi otworzyć do nich drzwi. A jeśli ktoś do tych drzwi nie zapuka, to nie wyjdą na zewnątrz? – Jestem aktorem, tym, który musi walczyć o widownię. Ja chodzę za widownią, ja się jej narzucam. To istota mojego zawodu. I to doświadczenie staram się włożyć w to, co robię, spotkać konkretną publiczność, konkretnych ludzi, mówić do nich. Oczywiście takie rozumowanie ma pewną słabość – do teatru przychodzą tylko ci, którzy chcą. Jest to więc rozmowa przekonanego z przekonanymi, najczęściej… Ale – niezupełnie. Bo jeżeli jestem w szkole w Otwocku czy w Gryfinie, to mam do czynienia z czystymi, młodymi ludźmi. Wprawdzie noszą w sobie odpryski antyunijnej propagandy, ale jeżeli podejmuję z nimi dyskusję, zastanawiają się nad moimi argumentami. To nie jest obrzucanie się błotem. A spotyka się pan z tym? – Otrzymuję hejty, że należę do totalnej opozycji. Proszę pana, ja nie wiem, co to jest totalna opozycja, bo moja niezgoda jest jak najbardziej osobista. Jest zakotwiczona w moich emocjach i moim rozumieniu sytuacji. To było w Belwederze Skąd to się wzięło? Co się stało, że pan, osoba łagodna, zdecydował się działać społecznie? I to jeszcze w sprawie Europy? – Skoro pytanie dotyczy tego rozwoju dramatu we mnie… 20 września w Belwederze odbyła się narada o teatrze. Organizowała ją Kancelaria Prezydenta, ale była ona ewidentnie w 99% naradą zwolenników partii PiS. Byli tam pan premier Gliński, pani minister Wanda Zwinogrodzka, był Antoni Libera – wybitny pisarz związany z tamtą stroną, Cezary Morawski – dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, Jerzy Zelnik, Halina Łabonarska… I niech pan sobie wyobrazi taką sytuację. Mamy mówić o tradycji teatru i jego przyszłości, a tu raptem Antoni Libera, inaugurując debatę, mówi w którymś z pierwszych zdań, że Unii Europejskiej udało się to, co nie udało się Adolfowi Hitlerowi. Zmartwiałem. A to miało swoje rozwinięcie – że Unia Europejska, a właściwie Niemcy, taki był sens jego wypowiedzi, pokojowo anektuje Polskę, podszywając się pod św. Franciszka. Że mamy za dużo wolności, a za mało religii, że trzeba by wziąć przykład z życia duchowego islamu… Można tego wysłuchać, cała debata jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2018, 2018

Kategorie: Wywiady