Codziennie setki tysięcy użytkowników internetu dostają mejle z prośbą o pomoc. Większość to listy rozsyłane przez złodziei W chwili, kiedy setki potrzebujących w całej Polsce walczą o 1% z podatku, pojawia się nowe cyberprzestępstwo – oszustwo miłosierdzia. Polega na wyłudzaniu pieniędzy na nieistniejących chorych. Codziennie w Polsce setki tysięcy użytkowników internetu dostają mejle z prośbą o pomoc. Większość to listy rozsyłane przez złodziei. Jak ich rozpoznać? Na Szymka Dla mnie wszystko zaczęło się tuż przed Bożym Narodzeniem, kiedy przyszedł mejl o następującej treści: „Przepraszam, że zakłócam Państwa spokój przed nadchodzącymi Świętami. Zwracam się jednak do Państwa z prośbą o jakiekolwiek wsparcie finansowe na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji mojego niepełnosprawnego synka Szymka Kasperczaka. Szymon już od pierwszych dni po urodzeniu cierpi na Mózgowe Porażenie Dziecięce, Padaczkę i jest upośledzony umysłowo w stopniu średnim. Na dzień dzisiejszy mój Szymek ma 11 lat i mimo swojej choroby jest pełnym życia dzieckiem. Lekarze nie dawali mu szans nawet na to, że będzie potrafił sam wstawać jak i siedzieć. Mimo to od pierwszego roku po urodzeniu Szymek jest systematycznie rehabilitowany i to właśnie dzięki tak ciężkiej pracy jaką jest rehabilitacja dzieci w takim stanie – w miarę samodzielnie się porusza jak i sam siada. Również ogromne efekty w rehabilitacji osiągnęliśmy dzięki częstym wyjazdom z synkiem na specjalnie organizowane turnusy rehabilitacyjne. Niestety coraz rzadziej możemy z nich korzystać, ponieważ na chwilę obecną są one z dnia na dzień droższe (średni koszt dwutygodniowego turnusu to 4.000 złotych). (…) Aby Szymek mógł jednak dalej się rozwijać i robić postępy wymaga codziennej systematycznej jak i kompleksowej rehabilitacji. Koszt jednej takiej wizyty terapeutycznej to około 120 zł za jedną godzinę na co w chwili obecnej nie starcza nam już środków pieniężnych. Dlatego bardzo Państwa proszę o choć minimalną pomoc aby i dla naszego synka Święta były czasem wyjątkowym”. List podpisała mama – Marta Kasperczak, która życzyła mi „aby przy świątecznym stole nie zabrakło światła i ciepła rodzinnej atmosfery. A Nowy Rok niósł ze sobą szczęście i pomyślność”. Na dole widniał tylko numer konta. Nie było telefonu do matki ani innych informacji. Prowadzę blog na Onecie i czasami zamieszczam na nim listy czytelników proszących o wsparcie. Wielu z nich myśli, że skoro jestem i pisarką, i dziennikarką TVP, to opływam w dostatki. Tymczasem tak nie jest. Lubię jednak pomagać. Listy starannie selekcjonuję. Badam, czy dana osoba rzeczywiście potrzebuje pieniędzy. Wysłałam więc odpowiedź, że proszę o podanie kontaktu, dopisanie szczegółów i zgodę na zamieszczenie listu na blogu. Nosi on tytuł „W świecie absurdów”, bo opisuję tam absurdy dnia codziennego, a fakt, że wielu ludzi pracujących nie stać na leki, też jest jednym z absurdów naszego życia. W liście wyjaśniłam, że sama krezusem nie jestem, ale wśród moich czytelników zdarzają się osoby, które mają pieniądze na to, by komuś pomóc. List wysłałam metodą „odpowiedz nadawcy” i… co się okazało? Że ten nie istnieje. A ponoć jego adres to: marta@naszszymek.pl. Strona http://naszszymek.pl również nie istnieje. Po wpisaniu adresu w wyszukiwarce wyświetla się portal hostingowy Home.pl, a w bazie Whois figuruje informacja, że właścicielem jest osoba fizyczna. Rejestracja została dokonana 15 grudnia ub.r. Tak rozpoczęło się moje prywatne śledztwo. Dość szybko wyszukałam, że zdjęcia zamieszczone w mejlu przedstawiają nie Szymka Kasperczaka, lecz urodzonego w Moskwie w 2003 r. Andreya Belyaeva i pochodzą portalu Children of Earth. Tego typu przestępstwo nosi miano oszustwa miłosierdzia. Pomysł jest obliczony na to, że ktoś coś wpłaci, bo ulituje się nad dzieckiem i jego nieszczęściem. Niech tylko znajdzie się 10 osób, które przekażą po 100 zł, i już jest tysiąc! A takich, którzy wpłacą, bo serce im się kraje na widok nieszczęścia, jest sporo. Gdy na Facebooku raper Peja zamieścił apel rzekomej mamy Szymka, udostępniło go dalej ponad 100 osób. Zadzwoniłam do prywatnej szkoły języka angielskiego, która zgodnie ze statutem od każdego uczącego się w niej dziecka pobiera 1 zł na cel dobroczynny. Na leczenie rzekomego Szymka Kasperczaka przekazała ponad 200 zł. Odbyłam długą rozmowę z właścicielką szkoły. Kobieta prawie płakała, bo wpłaciła również