Ot tam siedzą prawnicy…

Ot tam siedzą prawnicy…

Co wieszcz, to wieszcz. Tekst sprzed prawie 200 lat, a jakże aktualny i dzisiaj! Zamknijmy oczy na chwilę i posłuchajmy. Mickiewicz w „Pieśni filaretów” pisał tak: Ot tam siedzą prawnicy, I dla nich puchar staw, Dzisiaj trzeba prawicy. A jutro trzeba praw. Czyż oczyma wyobraźni nie widzimy, jak siedzą Duda, Ziobro, Przyłębska, Pawłowicz, Piotrowicz, Piebiak, Warchoł, Czarnek… a ostatnio dosiadł się jeszcze sędzia dubler do kwadratu, prawdziwy kaskader Wyrembak Jarosław! Co za piękne grono! Nie dość, że wybitni prawnicy, to jeszcze pod każdym względem prawdziwi filareci. A kobiety w tym gronie! Jedna wspaniale gotuje, druga pięknie je (i w ogóle maniery ma arystokratyczne, a jaki język! Będzie on jeszcze przez lata przedmiotem zachwytów polonistów i psychologów klinicznych). A mężczyźni? Jakiż język ich zalety charakteru i intelektu opisze? Chciałoby się za Homerem powtórzyć błaganie do muzy: „Muzo, mężów wyśpiewaj”. Nie wiem, czy jakaś muza by się tego podjęła. Chyba redaktor Holecka z TVP. Co prawda, pisząc o prawicy, Mickiewicz miał na myśli prawą rękę, nie formację polityczną, ale czyż i to pięknie się nie kojarzy? Trochę gorzej wypada przypomnienie, że „jutro trzeba praw”. No bo wychodzi na to, że dziś prawo jest bezużyteczne albo niestosowane. Jak to, przy takich prawnikach? I, co gorsza, wynika z tego, że jutro to prawo się zastosuje! Opozycja słabo, bo słabo, ale czasem powołuje się na zupełnie inne prawnicze autorytety. Na takiego Monteskiusza na przykład! Za nim obsesyjnie domaga się przestrzegania trójpodziału władz, który sobie tenże Monteskiusz kiedyś wydumał. A dla PiS i jego ideologów (w tym prawników) ten, kto wygrał wybory, bierze wszystko: Sejm, rząd i sądy! W PRL też tak uważano i nawet nazywano to zasadą centralizmu socjalistycznego. Mało tego. Monteskiusz w ogóle jawi się jako zaciekły wróg Zjednoczonej Prawicy i jej pomysłów reformatorskich. Zupełnie jakby działał na zamówienie Tuska i recenzował kolejne zaostrzenie prawa karnego, głosił, że „surowość kar lepiej odpowiada despotyzmowi niż republice”. A jego (Monteskiusza, nie Tuska) uwaga, że „łatwo byłoby udowodnić, iż we wszystkich albo prawie wszystkich państwach Europy kary zmniejszały się lub powiększały, w miarę jak się zbliżano albo oddalano od wolności”? Dla przypomnienia: wszystkie nowelizacje naszego Kodeksu karnego dokonywane za rządów PiS polegały na zaostrzaniu kar. Niestety, krok po kroku oddalamy się od wolności, oddalamy od republiki, zbliżamy do despotyzmu. Może Ziobro tego nie wie, nie rozumie. Studentem prawa był raczej marnym, a później już zajmował się polityką, nie czytaniem mądrych książek. Może wie i rozumie, ale ma to w nosie, bo jego cel jest inny. Nie realizacja dobra wspólnego, ale budowanie poparcia dla swojego obozu politycznego, nawet kosztem tegoż dobra wspólnego. Faktem jest, że większość ludzi, zwłaszcza słabiej wykształconych, uważa, że surowe kary skutecznie powstrzymują przestępczość. Tego, że kryminologia i nauka prawa karnego od ponad 100 lat pokazują, że jest to pogląd błędny, że źródła przestępczości tkwią nie w zbyt łagodnych karach, ale zupełnie gdzie indziej, po prostu nie wiedzą. Nagłaśnianie tego błędnego poglądu i schlebianie mu buduje poparcie dla obozu politycznego PiS, który kary zaostrza i obiecuje poprawę bezpieczeństwa. To zjawisko znane i przez naukę opisane jako populizm penalny. Ziobro i jego pomagierzy, a także ci, którzy mu na to pozwalają, są mistrzami tego populizmu. Działają przeciw dobru wspólnemu, niszczą prawo i praworządność, dewastują kulturę prawną. Najbardziej boli to, że wśród tych populistów penalnych są osoby, które nie tylko ukończyły wydziały prawa na najlepszych polskich uniwersytetach, ale jeszcze zdobywały na tych uniwersytetach kolejne stopnie naukowe. Jedno jest pewne. Jutro trzeba będzie praw. I to jutro kiedyś nadejdzie. Słusznie już dziś panikuje sędzia kaskader Wyrembak Jarosław. Wygląda na to, że jego instynkt i intuicja przewyższają wiedzę i inne filareckie cnoty. j.widacki@tygodnikprzeglad.pl Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 30/2022

Kategorie: Felietony, Jan Widacki