Otwieram drzwi w drugą stronę

Otwieram drzwi w drugą stronę

Warszawa 24.02.2016 r. Agnieszka Asyen Kaim - turkolozka. fot.Krzysztof Zuczkowski

Słodycze i fajka wodna pozwalają złapać smak życia Dr Agnieszka Ayşen Kaim jest Polką tureckiego pochodzenia, tłumaczką języka tureckiego, adiunktem w Katedrze Slawistyki na Uniwersytecie Łódzkim, wykłada też w Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie. Wraz ze Stowarzyszeniem Grupa Studnia O. działa jako opowiadaczka i animatorka kultury tureckiej w Polsce, realizując projekty kulturalne w kraju i za granicą. Autorka licznych publikacji naukowych i popularnonaukowych, przekładów literackich oraz filmowych, a także opowieści dla dzieci i młodzieży „Bahar znaczy wiosna” (wydawnictwo Poławiacze Pereł). Na warszawskim pomniku koń króla Sobieskiego tratuje pokonanego Turka. Jeśli czegoś nie rozumiemy, siedzimy jak na tureckim kazaniu. Kochanowski pisał: „Niewierny Turczyn psy zapuścił swoje”. A nadciągająca pod Kamieniec nawała turecka doprowadziła do samobójczej śmierci pana Wołodyjowskiego. Nie ma pani łatwego zadania, upowszechniając u nas wiedzę o kulturze Turcji. – Nie do końca tak jest. Owszem, zdarzały się wojny między naszymi krajami, ale myślę, że mamy ze sobą wiele wspólnego i w naszych kulturach jest wiele obustronnych wpływów. Mówiła pani o Trylogii. Niedawno zostałam zaproszona na spotkanie autorskie do biblioteki w Mielniku. W tamtejszym muzeum etnograficznym znajduje się cała kolekcja kostiumów z ekranizacji „Ogniem i mieczem”. Gdy weszłam na tę wystawę, spostrzegłam, że prawie każdy szczegół ma wschodni charakter – od kontusza po instrumenty muzyczne. Czyli oprócz wojen było bardzo dużo kontaktów handlowych, dokonywała się także intensywna wymiana kulturowa. Mam poczucie, że w naszym polskim odbiorze Orientu jest dużo sympatii. Fenomen stanowi przyjęcie, nie tylko zresztą w Polsce, serialu „Wspaniałe stulecie” opowiadającego o władcy, który zdobywał świat pod sztandarem Proroka, i nawet dzisiaj nikomu nie przeszkadza taka perspektywa. Czyli związki przy jednoczesnych podziałach? Szlachcic sarmata, wzorzec patrioty dla kolejnych pokoleń konserwatystów, rzeczywiście wyglądał orientalnie: szerokie spodnie, kontusz, świecące materiały, karabela, buty z zadartymi nosami. – Tak, i podgolona głowa! Oczywiście, że reprezentowaliśmy dwa światy religijne. Postacią symboliczną po stronie polskiej jest Jan Sobieski. Równocześnie na dworze tego króla były widoczne silne wpływy wschodnie. Potem, za Sasów, mieliśmy nawet kapele janczarskie. Ważną rolę w życiu ludzi zaczęła odgrywać kawa, modne były wschodnie wystroje dworów, m.in. pufy i kobierce, takich wpływów kultury materialnej znajdziemy mnóstwo. Wątek religijny nie hamował wymiany kulturowej. Owszem, w tamtych czasach, zanim na fali obudzonych nacjonalizmów narodowość zaczęła określać człowieka, tożsamość wyznaczało wyznanie. W listach sułtana Sulejmana, bohatera „Wspaniałego stulecia”, napotykamy stosowne formuły religijne. Wyczuwamy w nich jednak szacunek dla ludzi innej wiary. Wszystkie grupy wyznające religie monoteistyczne, mające swoje święte księgi były przez islam traktowane inaczej niż politeiści czy heretycy. W ramach wieloreligijnego państwa osmańskiego monoteiści mogli praktykować swoje religie, choć nie bez ograniczeń. Teraz sprawy się komplikują. – Mamy nieszczęśliwą sytuację, bo w popularnym odbiorze powszechnym Orient kojarzy się z islamem, a ten niestety z terroryzmem. Wszystko wygląda jeszcze groźniej w kontekście imigrantów. Muszę podkreślić, że turecka kultura, islam turecki to jednak coś innego. Turcja jest państwem ustrojowo świeckim. Gdyby nie aktualna polityka prezydenta Erdoğana i zmieniająca się sytuacja geopolityczna, Turcja ze zdobyczami Atatürka mogłaby być emisariuszem tolerancyjnego islamu, zwłaszcza że jest w niej obecna w Europie od stuleci. Bardzo wielu Turków zna europejskie dziedzictwo, przyjeżdżają tutaj turystycznie, by zwiedzić tę część świata. Turcja odchodzi jednak od zdobyczy Atatürka… – Jest to związane z ostatnimi latami rządów prezydenta Erdoğana oraz Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. Ale i z faktem, że zdobycze Atatürka realizowały potrzeby tylko tej części społeczeństwa, której z cywilizacją europejską było po drodze. Ta partia ma poparcie społeczne. – Przede wszystkim interioru, Anatolii. To efekt zaniedbania tej części Turcji, wieloletniego niedoinwestowania tych obszarów. W rezultacie na wschodzie społeczność jest gorzej wykształcona i bardziej zachowawcza. Do tego dochodzi „kwestia kurdyjska”, która na fali naporu bojowników Państwa Islamskiego na te tereny znowu zaogniła relacje między rządem tureckim a tą mniejszością etniczną. Jeśli chodzi o westernizację, prym zawsze wiodły Stambuł oraz zachodnie wybrzeże, część leżąca bliżej Europy. Kiedy Atatürk budował nowe, świeckie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 14/2016, 2016

Kategorie: Kultura