Pan na kasie i zamku

Pan na kasie i zamku

Firmy farmaceutyczne i medyczne chętnie wspomagały fundację Andrzeja Sośnierza, szefa Śląskiej Kasy Chorych. I wygrywały przetargi W 1991 r. Andrzej Sośnierz został lekarzem wojewódzkim. Kontaktowość, dobre układy, zdolności organizatorskie. Aż tu pod koniec roku 1996 grupa posłów SLD z Katowickiego zażądała jego dymisji. Chodziło o nieprawidłowości przy budowie Centrum Onkologii w Gliwicach. Rok później posłowie ponownie podjęli próbę odwołania Sośnierza z tych samych powodów i powołując się na wstępny raport NIK. Chodziło o to, że lekarz wojewódzki naruszył dyscyplinę budżetową, a jego nadzór inwestorski był niewystarczający. Co innego mówił, co innego robił. Posłowie stwierdzili, że w komisji budżetowej wyszli na idiotów, bo obiecali, że za 88 mln centrum zostanie ukończone, a starczyło raptem na mury i sprzęt. Sośnierz jednak nie odszedł. Wybronił się, tłumacząc, że błąd popełnił centralny planista. Zaczęło być o nim coraz głośniej. Wymieniany był nawet jako kandydat na ministra zdrowia. Ostatecznie jednak nim nie został. W 1999 r. trafiło mu się jednak niewiele gorsze – jeśli nie lepsze – stanowisko. Został dyrektorem Śląskiej Kasy Chorych obracającej miliardami złotych. I bardzo szybko trafił na pierwsze strony gazet. Postanowił wszystko usprawnić i zastąpić stare książeczki zdrowia kartami komputerowymi – chipami. Pomysł od początku budził kontrowersje, a tu jeszcze wyskoczyła przy okazji inna sprawa – rada kasy podważyła decyzję zarządu o przetargu na wykonanie systemu. Statut pozwalał bowiem zarządowi na inwestycje do miliona złotych. Przy wyższych kwotach potrzebna była akceptacja rady, tymczasem Sośnierz o żadną zgodę nie poprosił. Przetarg wygrał ComputerLand. Potem toczyła się wojna Sośnierza z Urzędem Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych, którego szef żądał odwołania dyrektora Śląskiej Kasy Chorych, a sprawę chipów oddał do prokuratury. Wreszcie Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że chipy są wprowadzone legalnie, uchylił także wniosek szefa UNUZ o odwołanie Sośnierza. Sośnierz wygrał. Wygrał też następną sprawę z centralą – o pieniądze. Na Śląsk wróciło 140 mln zł. Na ogłoszenie wyroku specjalnie przyleciał z… RPA, gdzie był na szkoleniu. Ilekroć centrala chciała go odwołać, w głosowaniu wniosek padał. Dopiero w sierpniu ub.r. Sośnierza usunął zmieniony skład rady. W konflikcie o kasy chorych i kształt reformy zdrowia wygrał wtedy minister Łapiński. Sośnierz zyskał jednak miano menedżera, osoby niebojącej się walczyć z warszawką, człowieka czynu. W mediach pojawiał się nie rzadziej niż wojewoda – a to wykrył przekręty na lekach, a to znów obraził Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Ponoć kiedyś miało mu się wyrwać: „Jestem wieczny”. Fakty Trzeba wrócić do roku 1995. Andrzej Sośnierz, Marian Sztuka i Przemysław Nocuń (archeolog) postanowili założyć Fundację Zamek Chudów. Dożywotnim prezesem został Sośnierz. Fundusz założycielski – 4 tys. zł. Zamek powstał w XVI w., ale podczas pożaru w 1874 r. został zniszczony. Kupa gruzu i sterczący kikut wieży. Fundacja postanowiła go jednak odrestaurować. Nikogo nie dziwiło, że ruiny chudowskiego zamku fundacja dostała od skarbu państwa za darmo. Dokupiła również kilka hektarów gruntu wokół niego. Robota na chudowskim klepisku szła zrazu ślamazarnie. Na konto fundacji wpływały grosze. Pomysłem na zagospodarowanie obiektu były jarmarki średniowieczne, wydawnictwa i koncerty. Nie od razu można było je zrealizować. Dwa lata po założeniu fundacji na jej konto wpłynęło zaledwie nieco ponad 20 tys. zł. Aż przyszedł rok 1999. Andrzej Sośnierz, typowany wcześniej na ministra zdrowia, przestał być lekarzem wojewódzkim i został dyrektorem potężnej Śląskiej Kasy Chorych. Już nie zarabiał miesięcznie 3 tys., ale 8 tys. zł netto. A na konto jego fundacji zaczęły wpływać coraz większe pieniądze. Darczyńców gwałtownie przybywało: ComputerLand (m.in. dostawca chipów), Schering Plough Central East AG (farmacja), Elli Lilly Polska (farmacja), Johnson&Johnson, Roche Polska, GlaxoSmithKline, Farmacol (hurtownia farmaceutyczna). Ruszyli właściciele prywatnych przychodni. Tomograf z Tychów dokonał 25 wpłat, ADO-MED ze Świętochłowic – trzech. Na liście jest też ZOZ Remedium z Katowic. Własność żony Sośnierza. W pierwszym roku urzędowania Sośnierza na konto fundacji wpłynęło ponad 90 tys. zł.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 23/2003

Kategorie: Kraj