Akcja internetowa polskich racjonalistów w sprawie krzyży w szkołach Na apel Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów przyszły już tysiące listów. Do prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego piszą różni ludzie, wykształceni i elokwentni, ale także niedouczeni i robiący podstawowe błędy, kulturalni i chamowaci, emeryci i uczniowie, niewierzący i wierzący. Wszystkich jednak łączy niezgoda na stwierdzenie, że w Polsce „nikt nie przyjmie do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży”. „Nie ma na co liczyć – dodał Lech Kaczyński – być może gdzie indziej tak. W Polsce – nie”. Te słowa odczytano jako nadużycie i stąd akcja internetowa „Pan się myli, Panie Prezydencie”. Zachęca ona do sprzeciwu, do podpisywania się pod apelem, który ma uzmysłowić samemu prezydentowi i całemu społeczeństwu, że zabierając głos w kwestii krzyży w szkołach, prezydent naruszył ducha konstytucji i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka w kwestii wolności sumienia. Wpisy na stronie http://pansiemyli.racjonalista.pl/index.php są bardzo różne w formie, stonowane i ostrzejsze, zdawkowe i z dłuższym uzasadnieniem. Jeden z korespondentów pisze: „Jestem osobą wierzącą w Boga, co nie zmienia faktu, że nie życzę sobie, by narzucano mi konkretne wyznanie ani sposób wyrażania moich uczuć religijnych”. Drugi dodaje: „Dlaczego Pan, strażnik Konstytucji, przesądza o prawach mniejszości, zamiast ich bronić?! Dla mnie nie zdał Pan egzaminu ze sprawowania władzy!”. Zdarzają się też słowa pełne goryczy: „Jestem nauczycielem, a słowa Pana Prezydenta podważyły treść tego, czego młodzież uczę o tolerancji i o możliwości wyboru własnego zdania. Szkoda. Tam, gdzie ja uczę, w mojej klasie krzyż nie wisi, tylko godło RP”. Młyny internetowe mielą powoli Małgorzata Leśniak, prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów, informuje, że akcja przebiega powoli, ale podpisów wciąż przybywa. – Nie zamierzamy jej na razie przerywać, być może zyska jeszcze jakiś rozgłos, choć na reakcję kogokolwiek poza posłami, którzy już się wypowiedzieli, nie liczymy. Nie liczymy również na reakcję prezydenta RP – ma on już taki zwyczaj, że ignoruje niewygodne zapytania obywateli. – Na początku akcji śledziliśmy wpisy – mówi prezeska PSR – ale po przekroczeniu 3 tys. listów przestaliśmy je analizować. Oczywiście nie ma się co łudzić, że przy obecnym stanie dialogu społecznego i bardzo koniunkturalnym nastawieniu mediów akcja zorganizowana przez tego typu stowarzyszenie nabierze większego rozgłosu. Jednak nie można stwarzać wrażenia, że problem poruszony przez prezydenta jest obojętny dla społeczeństwa. Małgorzata Leśniak zapowiada więc dalsze działania: – Po zakończeniu akcji planujemy poinformować media o jej wynikach i o prawdopodobnym braku reakcji zarówno prezydenta, jak i większości parlamentarzystów. Jednocześnie przed wyborami prezydenckimi podkreślimy publicznie fakt zignorowania przez pana prezydenta opinii wielu tysięcy osób. Poinformujemy również opinię publiczną, który poseł i senator odpowiedział na nasze zapytanie. Wskażemy zarówno posłów lewicy, jak i prawicy. Sama odpowiedź na nasze zapytanie, choćby nie była po naszej myśli, zasługuje na podkreślenie. Informuje bowiem wyborców o tym, że dany parlamentarzysta interesuje się zdaniem ludzi, czyli poprawnie ich reprezentuje. Czy racjonaliści mają rację? Członkowie Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów wywodzą się ze wszystkich środowisk społecznych, choć bez wątpienia przeważają wśród nich ludzie wykształceni – naukowcy, lekarze, studenci, biznesmeni. Łączy ich racjonalne podejście do rzeczywistości i deklarowany ateizm bądź agnostycyzm. Nie oznacza to jednak, że jest on kryterium przynależności do PSR. Organizację, która jest zrzeszeniem o charakterze światopoglądowym, etycznym i filozoficzno-naukowym, zarejestrowano zaledwie pięć lat temu, gdy liczba członków osiągnęła pewną masę krytyczną, co przyniosło konieczność stworzenia konkretnych, sformalizowanych struktur. PSR może się teraz wypowiadać jako oddzielny podmiot, wcześniej natomiast robili to jedynie konkretni racjonaliści we własnym imieniu. Stowarzyszenie utrzymuje się ze składek członków i z nielicznych darowizn. Na razie jest to pięta achillesowa organizacji, bo powoduje, że wiele akcji nie może dojść do skutku ze względu na skromne środki. PSR wystąpił o status organizacji pożytku publicznego, obecnie czeka na decyzję sądu rejestrowego w tej sprawie. Na razie więc stowarzyszenie praktykuje jedynie najtańsze formy działania, takie jak akcje w internecie. Zainteresowanie nimi jest jednak dosyć duże. Strony stowarzyszenia odwiedzają dziesiątki tysięcy internautów. Politykom pod rozwagę I jeszcze jedno. Akcja „Pan się myli, Panie Prezydencie” nie jest wymierzona przeciwko Kościołowi, choć
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz