Pani senator na tropie

Pani senator na tropie

Lidia Staroń z Olsztyna uważa się za obrończynię pokrzywdzonych i wciąż ściga rzekomą spółdzielczą mafię W Olsztynie chyba nikt nie ma wątpliwości, że trzeci raz z rzędu mandat senatorski w okręgu nr 86 przypadnie Lidii Staroń, kandydatce niezależnej, skutecznej i wiarygodnej, jak wypisała na swojej ulotce wyborczej. Kariera polityczna pani senator zaczęła się w 2005 r., kiedy rozpętała nagonkę na członków zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej Pojezierze i jej prezesa Zenona Procyka. Prokuratura postawiła im 20 zarzutów, w tym wybudowania bloku z tanimi mieszkaniami dla miejscowych prominentów. Sprawa stała się głośna w kraju, Procyka i jego zastępców aresztowano, a wiceprezes Andrzej Łoziński, wkrótce po wypuszczeniu go na wolność, nachodzony przez funkcjonariusza CBŚ, popełnił samobójstwo, skacząc z 10. piętra bloku stojącego nieopodal lokalu Lidii Staroń. Czy to był przypadek, czy świadomy wybór miejsca – trudno wyrokować, niemniej jednak tragedia nabrała symbolicznego wymiaru. Zenon Procyk siedział w areszcie prawie osiem miesięcy i dopiero po desperackiej interwencji żony mógł wrócić do domu i z wolnej stopy szykować się do procesu. Po 16 latach został prawomocnie uniewinniony. Mimo to Lidia Staroń nie zamierzała go przepraszać, nadal twierdząc, że stał na czele spółdzielczej mafii – w PRZEGLĄDZIE od 2014 r. pisaliśmy o tym kilkakrotnie. Za niesłuszny pobyt w areszcie i straty moralne Procyk otrzymał odszkodowanie i zadośćuczynienie w łącznej kwocie 1,8 mln zł, na co Lidii Staroń z oburzenia zabrakło słów. Do akcji wkroczył wtedy prokurator generalny Zbigniew Ziobro, składając kasację, a po jej odrzuceniu – skargę nadzwyczajną, także bez skutku. Zenon Procyk mógł się poczuć całkowicie oczyszczony w majestacie prawa, ale nie w oczach pani senator. Chwalona początkowo za waleczność przez samego Donalda Tuska, po trzech kadencjach piastowania mandatu posłanki z listy Platformy Obywatelskiej Lidia Staroń zostawiła to ugrupowanie i w 2015 r. pod szyldem własnego komitetu „Zawsze po stronie ludzi” wystartowała w wyborach do Senatu. Zyskała sławę w kraju jako nieustraszona wojowniczka o prawa spółdzielcze, będąc gwiazdą programu „Sprawa dla reportera” Elżbiety Jaworowicz. W cuglach zdobyła więc mandat, pokonując dotychczasowego pewniaka z PO, prof. Ryszarda Góreckiego, a także kandydatkę PiS. Po czterech latach partia Kaczyńskiego już nie wystawiała w okręgu olsztyńskim swojego człowieka, licząc na przychylność Lidii Staroń, która potwierdziła to, wielokrotnie głosując razem z senatorami PiS. Jednak władze PiS chyba nie do końca są przekonane o jej życzliwości, a może były zawiedzione jej niefortunnym startem w 2021 r. na rzecznika praw obywatelskich, bo w tym roku w okręgu nr 86 zgłosiły swojego kandydata – popularnego lekarza Zbigniewa Purpurowicza, urologa. Tym samym Lidia Staroń stała się przeciwniczką PiS. Zmianę klimatu wokół niej mogliśmy zaobserwować podczas konferencji prasowej 21 września na temat jej kolejnej inicjatywy legislacyjnej dotyczącej ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Reporter TVP Olsztyn zapytał panią senator, z czego wynikają rozbieżności między księgami wieczystymi a jej oświadczeniem majątkowym. W księgach ma bowiem zapisanych kilkanaście nieruchomości, a w najświeższym oświadczeniu – kilka mniej. Lidia Staroń odparła, że nieruchomości „dokładnie są takie jak w oświadczeniu, być może były zbyte i jeszcze nie ma [uaktualnionych wpisów] w księgach. Nie mam pojęcia, trzeba sprawdzić, ja nie sprawdzam ksiąg, ale nie ma żadnego problemu, zawsze można sprawdzić”. Nieoczekiwanie na konferencji pojawił się Zenon Procyk, który wysłuchał oracji pani senator, by zapytać, czy zamierza przeprosić rodzinę Łozińskich za to, że wiceprezes Pojezierza popełnił samobójstwo. Zdenerwowana Lidia Staroń nakazała mu opuszczenie lokalu. Zagroziła, że Procyk może się spodziewać pozwu w trybie wyborczym. Przy czym były prezes zastrzegł, że nie twierdzi, iż pani Staroń była przyczyną śmierci jego kolegi, ale zastanawiał się, kto nakręcał to wszystko. Starcie trwało kilkanaście minut, obie strony wygłaszały swoje racje, ale Lidia Staroń nie dała się przekonać, że wszystkie sądy uniewinniły byłego prezesa, i wciąż zalicza go do spółdzielczej mafii. Jakby czas stanął w miejscu. Fot. Marek Książek Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 39/2023

Kategorie: Wybory 2023