Nie pozbędzie się mnie pani tak łatwo. Wrócę i panią poślubię Licząca już tysiąclecia relacja między nauczycielem i jego uczniem ma w sobie tyleż nadzwyczajnego co banalnego… Chyba że uczeń banalny nie jest. Za to jest pełen niezwykłej kultury i talentu. A jego profesorka bardziej przypomina swoim stanem ducha filmowego bohatera „Stowarzyszenia umarłych poetów”, granego przez Robina Williamsa, niż zdystansowaną licealną nauczycielkę. Emmanuel „nieustannie dyskutował z profesorami, miał zawsze pełno książek”, mówi Brigitte Macron dokumentaliście Pierre’owi Hurelowi. „To nie był nastolatek. Był jak równy z równymi. Nie widziałam nigdy, by zwracał uwagę na różnice wieku”. (…) Mając dokładnie 16 lat, uczeń Macron jest w pełni świadomy sytuacji: córka jego profesorki, Laurence, jest z nim razem w grupie teatralnej, jest też mąż, rodzina, reputacja matki i zarazem wziętej i szanowanej nauczycielki w tej wybornej katolickiej szkole. Wszystko to gra przeciw nim. Ale nic nie wydaje się go odstraszać. Mimo nieco romantycznego wyglądu, długich, trochę niesfornych blond włosów, Emmanuel Macron w rzeczywistości wcale nie jest niespokojnym nastolatkiem. (…) Jest zdobywcą, którego błękitne spojrzenie postrzega dużo i daleko. Być może jest też nieco egzaltowany. W liceum zaczynają się plotki. „Słyszało się sporo gadania na ich temat, ale niewielu spośród nas tym się interesowało”, przypomina sobie z tamtego okresu jeden z rówieśników Emmanuela. „Zajmowaliśmy się głównie podrywaniem dziewcząt. A poza tym były to tylko korytarzowe plotki”. (…) Widywano ich razem tu i tam. Wędrujących wzdłuż kanałów, po słynnych warzywnikach na mokradłach. Jednak w klubie teatralnym, gdzie ich bliskość staje się coraz bardziej wyczuwalna, koledzy z pierwszej klasy nie pozwalają sobie na komentarze. „Z Emmanuelem nigdy nie rozmawialiśmy o naszych miłosnych historiach”, opowiada Renaud, który znał swojego kolegę od szóstej klasy (we Francji porządek klas licealnych jest odwrotny niż w Polsce – przyp. tłum.). „Nie dlatego, że stanowiło to tabu, ale te tematy nie mieściły się w naszych stosunkach, które były dość powierzchowne. Żywiliśmy wobec siebie przyjaźń jakby niekompletną”. (…) W rzeczywistości nikt w „Opatrzności” (zespół szkół należących do jezuitów) nie dysponuje namacalnym dowodem tego cichego szaleństwa, wówczas jeszcze, jeśli wierzyć żonie Emmanuela, platonicznego. „Sprawy stopniowo się wykrystalizowały”, mówi długoletnia znajoma. (…) Emmanuel jest w pełni poważny, kiedy ośmiela się otworzyć serce przed swoją nauczycielką. Nie ma wtedy nawet 17 lat. Zakochany optymista mówi wreszcie o tym, co go dręczy, zdejmując maskę. „Bardzo szybko pojął, że stoimy wobec szansy”, mówi dziś elegancko Brigitte. Jako że chłopiec jest bardzo utalentowany, należy go wysłać tam, gdzie jeszcze bardziej rozwinie ten potencjał. A także odsunąć go od tej sytuacji nazbyt wybuchowej, nie do zniesienia także dla rodziców Emmanuela. Brigitte Auzière myśli o liceum Henri IV albo Louisa le Grand, czołowych w Paryżu, ale także w całej Francji. To będzie Henri IV. Według Brigitte, rodzice Macrona nie skazali swojego starszego syna na żadne wygnanie. „Nie wyrzuciliśmy go”, denerwuje się przy telefonie ojciec Emmanuela, najwyraźniej zmęczony czytaniem w prasie tych oskarżeń. „Od dawna przewidywaliśmy, że on i jego brat mogliby skończyć szkoły w Paryżu”, dodaje, pragnąc przedstawić swoją prawdę. Ale przecież nie ulega wątpliwości, że starsi państwo Macronowie liczyli też na to, że ten wyjazd ograniczy kłopotliwą pasję syna. (…) Emmanuel, kończący właśnie pierwszą klasę, nie chce o tym słyszeć. Jednak ustępuje. To strata, ale bez wątpienia także ulga dla zamężnej kobiety, matki rodziny, jakby zagubionej w tej sytuacji, która już wystawiła na próbę jej równowagę rodzinną. „To było jasne dla mnie i dla niego, że powinien wyjechać”, mówi. Uczeń ostatniej klasy, w wieku szesnastu i pół roku, nie rezygnuje jednak ze swej zuchwałej odwagi wobec 40-letniej kobiety. „Nie wyzwoli się pani ode mnie, wrócę i panią poślubię”, rzuca przygotowując się, wbrew sobie, do podboju stolicy. Dotrzyma słowa. I powoli, „w niesłychany sposób, cierpliwie” przezwycięży opory swojej nauczycielki. (…) • Gdy w szkole z Amiens minęło zaskoczenie, a Emmanuela już tam nie było,