Państwo nie może być trochę świeckie i trochę wyznaniowe – rozmowa z prof. Mirosławem Wyrzykowskim
Hipokryzja polega na tym, że ci, którzy powołują się na klauzulę sumienia, w istocie sumienia nie mają Prof. Mirosław Wyrzykowski – kierownik Zakładu Praw Człowieka na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego Jest pan jednym z sygnatariuszy skierowanego do władz listu otwartego polskich naukowców przeciw klerykalizacji Polski. – Wiele czynników spowodowało, że napisaliśmy ten list. Po pierwsze, to efekt obserwacji stanu rzeczy, który kształtował się przez wiele lat. Po drugie, okazało się, że ta obserwowana rzeczywistość pozwala przedstawicielowi rządu na stwierdzenie, że Polska nie jest państwem świeckim, bo nie jest to zapisane w konstytucji. Przy czym chodzi o oświadczenie członka rządu, który odgrywał kluczową rolę w Ministerstwie Sprawiedliwości, będąc odpowiedzialnym za procesy legislacyjne, dotyczące zarówno inicjatyw ustawodawczych, jak i ratyfikacji zobowiązań międzynarodowych. To był wiceminister Michał Królikowski, nie ma go już w rządzie. – Ale gdy to powiedział, był przedstawicielem rządu. I nie spotkało się to z żadną reakcją zwierzchnika, ministra czy premiera. Potwierdza się w ten sposób wrażenie, że mamy do czynienia z deklaracją rządową. Powstaje zatem pytanie, jakim państwem jest Rzeczpospolita Polska. Bo jeżeli nie świeckim, to wniosek jest prosty – wyznaniowym. A może trochę świeckim, trochę wyznaniowym? – Różne gradacje można wprowadzać, ale wniosek jest taki, że kwestionuje się świeckość państwa. Dalej, skoro pyta pan o powody napisania listu, mieliśmy wydarzenia i oświadczenia, które pokazywały, że następuje proces wypierania, nawet fizycznego, z przestrzeni publicznej ludzi, którzy nie podzielają poglądów Kościoła katolickiego. Działo się tak w związku z próbą wystawienia sztuki „Golgota Picnic”. Biskup mówił prezydentowi miasta, co ma robić… – Zwróćmy uwagę na dwa elementy tego zdarzenia. Po pierwsze, władze lokalne wymusiły na organizatorach festiwalu wycofanie spektaklu. A następnie – co jest nie mniej ważne – gdy różne środowiska, w tym artystyczne, zareagowały na to publicznym czytaniem sztuki, okazało się, że nie można spokojnie jej czytać ani w sali teatralnej, ani w przestrzeni publicznej. Ci, którzy chcieliby docierać ze swoimi przesłaniami artystycznymi, nie mogą tego robić. Poprzez skandowanie, głośną modlitwę przed teatrem czy zagłuszanie czytających zakłócany był porządek publiczny. Mamy dwa światy. W jednym ktoś proponuje swój sposób odbierania rzeczywistości, estetyki, nie zakłócając porządku i nie narzucając nikomu tego swojego sposobu życia, rozumienia, według zasady: każdy ma prawo żyć tak, jak chce, nie czyniąc zła nikomu innemu. Drugi świat opiera się na rygorystycznym założeniu: możesz żyć, ale tylko pod warunkiem, że będziesz żył tak, jak ja tego chcę i wymagam od ciebie. Komu służą posłowie? A państwo temu gwałtowi jednych obywateli na drugich się nie przeciwstawia, wręcz przeciwnie, staje po stronie silniejszych. – Podam jeszcze inny przykład, w którym mamy do czynienia z oczywistym konfliktem lojalności przedstawicieli organów władzy publicznej, a mianowicie posłów. Rzecz dotyczy związków partnerskich. Konstytucja nie nakłada na parlament obowiązku uchwalenia ustawy o związkach partnerskich, ani osób tej samej płci, ani osób różnej płci. Nakłada jednak zobowiązanie do podejmowania działalności ustawodawczej, która w maksymalny sposób realizowałaby wolności i prawa jednostki. Podkreślam – to nie jest nakaz, lecz zobowiązanie, które wynika z rozumienia takich pojęć i wartości konstytucyjnych jak godność człowieka, zakaz dyskryminacji, prawo do prywatności, wspólnota wszystkich w ramach jednego społeczeństwa i jednego państwa. I co się okazuje? Miał być dyskutowany w parlamencie projekt ustawy o związkach partnerskich, tymczasem nawet nie doszło do jego przekazania do prac parlamentarnych. Oznacza to, że parlament nie jest gotowy do rozmowy o tym, co dla pewnej grupy ludzi jest ważne. A powinien przynajmniej podjąć dyskusję? – Oczywiście, przecież była poprawnie sformułowana inicjatywa legislacyjna, projekt był przedmiotem konsultacji społecznych, sprawa związków partnerskich nie jest specyficznie polska, bo instytucjonalizacja związków ma miejsce w większości państw Unii Europejskiej, czyli ważny problem zostaje racjonalnie rozwiązany w innych państwach. Konstytucja zobowiązuje posłów do wypełniania jej treści stosownymi ustawami. Posłowie składają uroczyste ślubowanie, zobowiązując się przestrzegać konstytucji i czynić wszystko dla dobra obywateli. Mogą zakończyć ślubowanie słowami „Tak mi dopomóż Bóg”. No i okazuje się, że dokument Kongregacji Nauki Wiary z 2003 r., podpisany przez kard. Ratzingera, zobowiązuje wszystkich parlamentarzystów świata do robienia, co leży w ich mocy,
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety