„Należałoby podjąć decyzję o zmianie funkcjonowania pewnych instytucji. Głównie MSZ”, mówi w wywiadzie Jarosław Kaczyński. A chodzi mu o to, że MSZ mało energicznie broni „dobrego imienia” Polski na arenie międzynarodowej. Czyli, nazwijmy rzecz właściwie, przegrywa w wojnie o to, jak świat (demokratyczny) patrzy na atak PiS na Trybunał Konstytucyjny. Okazuje się, że świat nie przyjmuje tłumaczeń rządu w tej sprawie i swoje wie. Zdaniem Kaczyńskiego to wina MSZ, jego kadr (wiadomo, platformerskie, więc sabotują) i mało energicznych działań samego Waszczykowskiego. I to jest ten miecz, miecz Kaczyńskiego, który wisi nad głową ministra. On zaś wie, że prezes latem chciałby go wymienić, więc broni się, jak może. Jak? W sposób peerelowski, próbując się podwiązać pod jakiegoś wpływowego towarzysza. A w PiS taki jest dziś tylko jeden – Antoni Macierewicz. Jak Waszczykowski próbuje to robić? Także w znany z dawnych czasów sposób. Otóż zwróćmy uwagę, że szefem jego gabinetu politycznego jest Jan Parys. Tenże sam, który był ministrem obrony narodowej w latach 1991-1992, w rządzie Jana Olszewskiego. Epizod nie był długi, krótszy niż sam rząd, ale jak został zapamiętany! Na spotkanie do siedziby Wojskowych Służb Informacyjnych minister przyjechał w kamizelce kuloodpornej i niemal na wstępie oznajmił: Mój rozkaz, z dniem dzisiejszym rozkazuję zaprzestania egzekucji! A teraz jest w MSZ jako jeden z filarów nowej ekipy. Drugim filarem jest Przemysław Żurawski vel Grajewski. On również w roku 1992 pracował w MON. Potem był m.in. wykładowcą Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, w 2014 r. został członkiem rady programowej PiS, a w 2015 r. – Narodowej Rady Rozwoju powołanej przez prezydenta Andrzeja Dudę. Trzecią ważną postacią w otoczeniu Waszczykowskiego jest Jacek Czaputowicz, swego czasu działacz Ruchu Wolność i Pokój, dziś szacowny profesor europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Rozrywany przez pisowskich ministrów. Jarosław Gowin powołał go kilkanaście dni temu do Rady Dyrektorów Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta. Wcześniej przejął go Waszczykowski, mianując pełnomocnikiem ministra spraw zagranicznych ds. kształcenia kadr dyplomatycznych i współpracy z podmiotami analityczno-badawczymi. I to nie tylko ze szkołą o. Rydzyka, którą MSZ zasila finansowo. Trzeba to rozumieć raczej tak, że ma on zbudować system pozyskiwania pisowskich kadr dla dyplomacji. Z tym zaś jest pewien kłopot, bo minister już zapowiedział odwołanie 40 ambasadorów i konsulów (dla Jarosława Kaczyńskiego to pewnie wciąż za mało), a na ich miejsce kompetentnych ludzi brakuje. Więc… Więc trio Parys, Żurawski vel Grajewski i Czaputowicz ustawia ministerialne kadry, szykuje zmiany, a przy okazji jest okiem i uchem Antoniego M. na resort i na sprawy zagraniczne. I jednocześnie przeciwwagą wobec Konrada Szymańskiego. No i jakąś nadzieją Witolda W. na ochronę przed gniewem prezesa. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Attaché