Parki do zwrotu

Parki do zwrotu

Skandaliczna reprywatyzacja pożera płuca stolicy Reprywatyzacja w Warszawie pożera już nie tylko kamienice z lokatorami, placówki oświatowe i boiska szkolne, ale także publiczne parki i skwery. Roszczeń dotyczących zielonych punktów stolicy jest coraz więcej, dlatego mieszkańcy zaczynają protestować. Tylko tyle im zostaje. Lawina wniosków o zwrot ruszyła na dobre w 2008 r., kiedy fragment parku Świętokrzyskiego, tuż przy Pałacu Kultury, został przekazany Tadeuszowi Kossowi. Od tamtego momentu spadkobiercom przedwojennych właścicieli lub osobom, które odkupiły od nich roszczenia, oddano jeszcze osiem działek zlokalizowanych na terenie parku. W sprawie kolejnych zgłaszane są roszczenia. Nowi właściciele mają jednak ograniczone możliwości korzystania ze zwróconych gruntów, park Świętokrzyski objęty jest bowiem planem zagospodarowania, który uniemożliwia zabudowę. Mimo to wnioski zwrotowe składane są chętnie, ponieważ mogą się okazać dochodową inwestycją na przyszłość. O co chodzi? – Jeśli miasto chce, by moja ziemia była wykorzystywana do celów publicznych, niech za nią zapłaci – tłumaczy jeden z właścicieli zreprywatyzowanego terenu. Możliwość zarobienia niemałych pieniędzy nadarzyła się w 2012 r., kiedy miasto wydzierżawiło zwrócone działki pod strefę kibica podczas mistrzostw Europy w piłce nożnej. Miasto zawsze straci W przeciwieństwie do parku Świętokrzyskiego większość zielonych enklaw Warszawy nie jest objęta żadnymi planami. Tak wygląda sytuacja m.in. na Odolanach, gdzie na zreprywatyzowanej działce u zbiegu ul. Sowińskiego i Karlińskiego deweloper chce stawiać bloki. W 2011 r. dawni właściciele odzyskali grunt, by następnie dogadać się ze spółką Robyg. Wszystko oczywiście działo się za plecami mieszkańców, którzy w 2010 r., odpowiadając na pytanie władz dzielnicy, zadeklarowali, że chcieliby w tym miejscu parku. Niestety, wiele wskazuje na to, że zamiast parku będą mieli w sąsiedztwie kolejne 300 mieszkań. Stanie się tak, o ile władze miasta nie zdążą na czas z uchwaleniem odpowiedniego planu miejscowego. Nie będzie to jednak prosta operacja. – Jakkolwiek potoczy się ta sprawa, miasto straci. Jeśli inwestor uzyska pozwolenie na budowę, park będzie mniejszy. Dlatego chcemy jak najszybszego uchwalenia planu miejscowego, który zagwarantuje, że na Odolanach powstanie park. Ale może to się okazać kosztowne dla miasta. Właściciel gruntu będzie mógł się starać o odszkodowanie, bo ma już warunki zabudowy dla inwestycji – mówi radny Michał Czaykowski, przewodniczący komisji planowania przestrzennego w Radzie Warszawy. W obronę parku na Odolanach włączyli się sami mieszkańcy, którzy zebrali kilka tysięcy złotych na prawników. Z ich pomocą będą starali się nie dopuścić do jego zabudowania. Żadnymi planami nie jest chroniony także park Olszyna na Bielanach, wobec którego toczą się postępowania reprywatyzacyjne. (– Nie za bardzo potrafię zrozumieć: im dalej od wojny, tym więcej roszczeń i przedwojennych właścicieli – konstatuje Grzegorz Pietruczuk, wiceburmistrz Bielan). Zwrot gruntów będzie więc równocześnie oznaczał zgodę na ich zabudowę. Tego obawiają się mieszkańcy Bielan, których około setki protestowało przeciwko takiemu obrotowi sprawy. Oprócz samego parku zagrożone są dwie pobliskie placówki edukacyjne: Szkoła Podstawowa nr 53 przy ul. Rudzkiej oraz Przedszkole nr 346 przy ul. Klaudyny. Podczas jednego z protestów w obronie parku Piotr Ciszewski, prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, mówił: – Nie zgadzamy się na likwidację kolejnych placówek oświatowych. Chcemy, aby miasto objęło park Olszyna mikroplanem zagospodarowania, a w sytuacji zakończenia postępowań w negatywny dla mieszkańców sposób przeszło w sprawie zarówno parku, jak i szkoły oraz przedszkola do negocjacji z właścicielami roszczeń na temat przyznania za te tereny działek zamiennych. Władze Bielan deklarują, że na razie podjęły odpowiednie kroki w celu zabezpieczenia samego parku Olszyna. – Wystąpiliśmy o uchwalenie planu zagospodarowania, który zachowuje dotychczasowy charakter tego miejsca – uspokaja Pietruczuk. Pod nosem burmistrza Reprywatyzacja w Warszawie niejednokrotnie przyjmuje wręcz groteskowy obrót. Tak można ocenić zwrot skweru znajdującego się przed Urzędem Dzielnicy Śródmieście. Nie był on objęty planem zagospodarowania, dlatego w jego miejscu może powstać kilkupiętrowy budynek. Najprawdopodobniej będzie to biurowiec o niezwykłym kształcie, którego wygląd dokładnie opisywała „Gazeta Wyborcza”: „Na poziomie parteru ziemi dotykałby tylko wąski, wycofany do środka działki trzon budynku, wyglądający jak pień. Wyżej gmach rozszerzałby się, nadwieszając się nad głębokimi podcieniami.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 28/2014

Kategorie: Kraj