Mieszkańcy Byczyny protestują przeciwko absurdalnej inwestycji Byczyna to piękne miasteczko na Opolszczyźnie z ok. 3,6 tys. mieszkańców. Jako jedno z niewielu w Polsce zachowało niemal w całości mury obronne z XV i XVI w., długie na 912,5 m. Zostali tu głównie emeryci, młodzi wyjechali za granicę. Do Byczyny powraca się na starość, jak bliska rodzina Zbigniewa Hołdysa po latach aktywnego życia w stolicy. Dziś miasto stało się znane za sprawą dyskusji radnych, czy „wymieniać ławki na ławki, tablice na tablice”, przywracając rynkowi wygląd średniowiecznego jarmarku i zadłużając gminę, czy zająć się ważniejszymi inwestycjami, takimi jak drogi, hala sportowa, zabezpieczenie zabytkowych murów. Jarmark ma kosztować 3,7 mln zł. Dofinansowanie z UE wynosi 772,5 tys. zł, na resztę trzeba wziąć kredyty. Decyzją radnych w sierpniu zaczęły się prace rewitalizacyjne. Zakopane żywcem Najwięcej emocji wywołała koncepcja budowy parkingu obok kościoła św. Mikołaja z XIII w., na miejscu dawnego cmentarzyska, czynnego do XVIII w. W latach 2009-2010 odkryto tam jedno z największych miejsc pochówków średniowiecznych na Śląsku, wydobyto szczątki 670 osób. Wcześniej, w latach 70., jak wskazuje lokalny historyk i znawca dziejów Byczyny dr Zbigniew Biliński, wydobyto szczątki z IX w. Od 10 sierpnia do 9 września br. archeolodzy z Uniwersytetu Opolskiego przy ewangelickim kościele odkopali szczątki 100 osób. Ich obecność starszych mieszkańców nie zaskakuje, a pomysł parkingu w tym miejscu nie budzi entuzjazmu. – Wiedzieliśmy, że tam był cmentarz. Jak przechodziłam tamtędy, zawsze dziwnie się czułam – wspomina Zofia Hołdys, emerytowana nauczycielka fizyki. – Kiedy teraz zobaczyłam te odkryte szkielety, zrobiło mi się smutno. Wydobyto m.in. szczątki 12-letniej dziewczynki z wiankiem na czaszce osadzonym na drucikach, szczątki trumien wypełnianych kwiatami i ziołami. Szczególnie zaskakujący był grób z ok. XIV w. z pięcioma osobami, które najprawdopodobniej zostały zakopane żywcem albo w stanie śpiączki, bez trumien. Dr Magdalena Przysiężna-Pizarska, szefowa grupy archeologów pracujących w Byczynie, opisuje, że dziewczyna wtulała głowę w pozycji embrionalnej w inną kobietę, której ręce były nienaturalnie rozłożone na innych pochowanych, a głowa odgięta. W jej nogach pochowano dziecko, a w ustach mężczyzny zachowała się moneta. Archeolożka mówi, że spodziewają się znaleźć jeszcze szczątki ok. 100 osób. Czujni mieszkańcy Ludzie dyskutują, czy to byli Niemcy, czy Polacy, bo do 1945 r. miasto było niemieckie. – To Słowianie – podpowiada archeolożka. Potwierdza, że szczątki trafią do krypty, która znajdzie się przy kościele. – Po co było je ruszać, po co tu ten parking, przecież wokół jest dużo miejsca, by postawić samochód – pytają na forach internetowych byczynianie. Przemysław Mączka, koordynator inwestycji i szef Referatu Współpracy Europejskiej, Promocji i Rozwoju Urzędu Miejskiego w Byczynie, twierdzi, że nie słyszał krytycznych uwag: – Miejsca parkingowe nie powstaną na dawnym cmentarzu, tylko dalej. Nie dotarły do nas żadne głosy niepokoju mieszkańców w tej sprawie. Przyznaje jednak, że urząd gminy nie informuje mieszkańców, co stanie się z wykopywanymi szczątkami i odnajdowanymi przedmiotami. Dziwne, że głosy niepokoju nie dochodzą do urzędników, skoro łatwo na nie trafić w sieci. Ludzie opowiadają o ludzkich kościach, które kilka lat temu pracownice zieleni miejskiej znajdowały na klombach. Spakowały je w kartony i pochowały. Ponoć część ziemi z wykopalisk trafiła na wysypisko śmieci. – Młodzież znajdowała tam także ludzkie kości. Dlatego boli mnie i innych mieszkańców, że to samo może się stać i teraz. Ja tu się urodziłam, wychowałam, obchodzi mnie moje miasto. Nie chcemy parkingu na cmentarzysku – protestuje Zofia Hołdys. – Kto pozwolił na taką absurdalną inwestycję? – denerwuje się Małgorzata Kubicka. – Byczyna miała swój urok, wystarczyły poprawki wokół rynku i podreperowanie murów. Myślałam, że dostanę zawału, jak zobaczyłam wycięte choinki na rynku. Tylko czekać, jak wytną lipę, bo będą stawiać nikomu do szczęścia niepotrzebną fontannę. Mieszkańcy Byczyny chcą patrzeć władzy na ręce. Szkoda, że burmistrz nie przewiduje spotkań z nimi ani rozmów np. z archeologami, a kolejne kroki „rewitalizacji rynku” nie są przejrzyste. Miasto z XIII w. O Byczynie wspomina w swojej kronice Jan Długosz; prawa miejskie otrzymała prawdopodobnie w 1228 r., zachował się dokument, który pośrednio
Tagi:
Beata Dżon